Właśnie wedle zaproszenia od Ildy and Joe'go. Wieczór wcześniej dużo rozmawialiśmy dużo o naszym związku i o tym czy powinniśmy to mówić reszcie ekipy z planu. Po kilku dobrych godzinach znajdywania wad i zalet tego, gdy o tym powiemy. Ale wszystko sprowadzało się do tego, że to właśnie dziś był ten dzień, w którym mamy oznajmić naszym przyjaciołom o nas. O naszym związku, a nawet narzeczeństwie.
Przy tej też okazji, chcieliśmy ich zaprosić na ślub. Wczoraj wieczorem przyjechał kurier z paczką naszych ślubnych papierniczych dekoracji, typu wizytówki na stół, które będą wyznaczać poszczególnym osobom miejsce, zaproszenia oraz kilka innych rzeczy.
Szykowałem się właśnie u siebie w domu. Razem z Lauren stwierdziliśmy, że ubierzemy się podobnie. Postawiliśmy na ciemne jeansy oraz białą koszulę. Dziś postanowiłem też nie układać moich włosów, tak jak miałem to w zwyczaju. Przyznam jednak, że jest to wykonywane ze zlecenia mojej dziewczyny.
Ubrałem dłuższy płaszcz. Wsiadłem w auto i ruszyłem w stronę domu dziewczyny. Nie śpieszyłem się. Specjalnie wyjechałem szybciej. Po chwili spokojnie wjechałem na podjazd jej domu. Wysiadłem i podszedłem do drzwi. Nacisnąłem mechanizm dzwoniący i odczekałem chwilę.
Dziewczyna otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka, na przywitanie cmoknąłem ją w usta lekko i bardzo delikatnie. Spojrzałem na nią, jej ubiór i rozpuszczone, lekko pofalowane włosy, idealnie się komponowały. Uśmiechnąłem się. Dziewczyna zaczęła się ubierać.
-Masz wszystkie zaproszenia ? - rozejrzałem się po pomieszczeniu.
-Chyba tak. 14 ich było, nie ? - poprawiała fryzurę w lustrze.
-No dla Aimee, Lesley - zacząłem wyliczać na palcach - DB, Rachcel, Kevin, Scott, Brianna, Joe, Ildy, Dennis, Josh, Scarlett, Tricia i Tom - zamyśliłem się - chyba wszyscy, nie ?
-Tak, to wszyscy, chodź - wzięła wyznaczoną ilość kopert i schowała do swojej torebki.
Ruszyliśmy do samochodu i po chwili byliśmy w drodze do restauracji, którą ekipa wynajęła na tę okoliczność. Po drodze, na której staramy się skupić, zacząłem oglądać, jak inny przyozdobili domy na święta.
Dojechaliśmy, zaparkowaliśmy trochę daleko od restauracji, więc musieliśmy się trochę przejść. Na szczęście chodniki były odśnieżone. Po chwili byliśmy pod drzwiami budynku, które otworzyłem i przepuściłem przodem dziewczynę, a sam dorównałem jej po chwili kroku.
Zasiedliśmy do stołu, uprzednio witając się ze wszystkimi. Po mojej prawej lewej Kevin, a po przeciwnej Lauren. Spoglądałem na wyładowany stół wigilijnymi poprawami.
Jako aktor grający postać Boga oraz jako najstarsza tutaj osoba, Dennis przemówił i zaczęliśmy jeść, jednak przed tym połamaliśmy się opłatkiem.
***
Pod wieczór, zostali tylko "główni bohaterowie". Spojrzałem na Lauren, kiwnęliśmy porozumiewawczo głowami iw tym samym momencie wstaliśmy. Przeszliśmy niewielki odcinek i stanęliśmy przy brzegu stołu. Uśmiechnąłem się do niej, złapałem ją lekko w talii i cmoknąłem szybko w czoło.
-Kochani, z racji, że jest już chyba odpowiedni moment - zacząłem.
-To chcielibyśmy wam coś powiedzieć - spojrzała na mnie lekko z dołu. Wszystkie oczy patrzyły na nas.
-Od jakiegoś czasu, między mną i Lauren, jest coś więcej.
-Tak bardzo, że chcielibyśmy zaprosić was, na nasz ślub - ostatnie kilka wyrazów powiedzieliśmy w tym samym momencie. Lauren wyjęła zza pleców koperty i podeszliśmy, aby dać jedną z nich, każdemu. Każdy po kolei gratulował i przyznawał, że od początku czekali tylko na ten moment
CZYTASZ
We're just friends | Lauren German & Tom Ellis
FanfictionGłowni aktorzy serialu Lucyfer: -Tom Ellis - w szczęśliwym małżeństwie, ma 3 dzieci z poprzednich związków. Jakiś czas temu przeprowadził się z Londynu do Los Angeles ze względu na swoją żonę. -Lauren German - szczęśliwa singielka, która w posiadani...