Odłożyłem doniczkę z kwiatkiem na chodnik i ukucnąłem do psa. Pepper lizała mnie jak szalona. Głaskałem ją wolną ręką, a ona się cieszyła jeszcze bardziej. Kątem oka spojrzałem na Lauren na drugiej stronie ulicy.
-Pepper chodź! - chwilę po wypowiedzeniu tych słów zaczęła iść w naszą stronę.
-Dobra dziewczynka - mówiłem pod nosem i skupiałem się na niej.
Kiedy blondynka podeszła wstałem, a psina się uspokoiła. Przypięła do niej smycz i spojrzała na mnie. Sięgnąłem po kwiatka.
-Pepper nie wolno tak - ukucnęła przy niej i trzymała ją krótko - wybacz - spojrzała na mnie krótko i wstała.
-Nie ma sprawy - uśmiechnąłem się.
-Będziemy już lecieć - powiedziała ciszej i ruszyła w stronę swojego domu.
Chciałem ją zatrzymać, ale się powstrzymałem. Ruszyłem do domu i po chwili zacząłem sadzić kwiatki. Uklęknąłem na trawie obok podjazdu i użyźniałem glebę.
Po dwóch godzinach sadzenia przez całą długość gerberów skończyłem. Poszedłem do domu. Nie miałem jeszcze zrobionej łazienki niestety, więc zostałem brudny. Mogłem wrócić do domu, lecz pewnie Meaghan nie wpuściłaby mnie do środka.
Siedziałem na schodkach prowadzących do wejścia do mojego domu. Chciałem porozmawiać z Lauren, ale chyba nie miałem odwagi. Poza tym wyglądałem jak 7 nieszczęść. Trzymałem w ręce telefon z odpaloną naszą konwersacją. Napisałem wiadomość.
"Mogę na chwilę podejść ? Pogadajmy jak dorośli."
Nie wysłałem jej. Wymazałem wszystko i odłożyłem telefon obok mnie. Spojrzałem w niebo i w oddali słyszałem szczeki Pepper. Westchnąłem. Może powinienem jednak do niej pójść. Znów wziąłem komórkę do ręki i wykonałem połączenie.
-Halo ? - odezwał się głos mojej przyjaciółki z planu.
-Hej Lesley, masz może czas i chciałabyś się spotkać ? Potrzebuję się kogoś doradzić.
-Jestem w domu z Kingstonem, ale możesz podjechać, jak chcesz, nie ma problemu.
-Dobra, to będę tak za 15 minut - ucieszyłem się.
Wstałem i ruszyłem do samochodu. Wyruszyłem na drugą stronę miasta. Po drodze wstąpiłem do sklepu, kupiłem dla Lesley jej ulubione wino, a dla jej synka lizaka i jakieś chrupki.
Po chwili byłem pod jej domem. Ruszyłem do drzwi i zapukałem. Po chwili otworzył mi mały chłopczyk w długich blond włosach.
-Hej mały - ukucnąłem i wystawiłem piąstkę, abyśmy zbili żółwika.
-Cześć wujek - uśmiechnął się, uderzył swoją ręką o moją i się do mnie przytulił.
Wziąłem go na ręce, zamknąłem drzwi i ruszyłem do kuchni, gdzie była serialowa Maze. Podszedłem i przywitałem się z brunetką.
-Kingston leć do pokoju się pobaw, ja zostanę z wujkiem, okej ? - wzięła go z moich rąk i postawiła na ziemi.
-Tutaj masz od wujka mały upominek - ukucnąłem i podałem mu to, co chwilę temu kupiłem dla niego.
-Dzięki wujek - uśmiechnął się i pobiegł do siebie.
-No to mów, o co chodzi diable - zawsze tak się do mnie zwracała.
Ruszyliśmy na kanapę i opowiedziałem jej o wszystkim, co się stało tydzień temu, przed pracą, przed ostatnim dniem nagrywek. Lesley dała mi kilka dobrych rad. Postanowiłem je wykorzystać.
-Dzięki, już do niej lecę! - wstałem energicznie i postawiłem pierwszy krok, a ona złapała mnie za nadgarstek.
-Chyba nie pójdziesz taki brudny, hm ? - spojrzała na mnie z kpiną w głosie
-Nie mam wyjścia, przecież ci mówiłem - spojrzałęm na nią a ona kiwnęła głową w stronę schodów.
-Leć się umyj, ja ci przygotuję jakieś czyste ciuchy od Chrisa i wtedy pójdziesz. Chyba że ci nie zależy i pójdziesz do niej jak wieśniak to leć - zażartowała, oboje się zaśmialiśmy. Podeszła do szafy, wyjęła ręcznik i mi go podała - masz i idź pod prysznic.
-Dzięki, ratujesz mi dupę - uśmiechnąłem się i pobiegłem na górę.
No dobra macie, a ja się cieszę kwarantanną 😂
CZYTASZ
We're just friends | Lauren German & Tom Ellis
FanfictionGłowni aktorzy serialu Lucyfer: -Tom Ellis - w szczęśliwym małżeństwie, ma 3 dzieci z poprzednich związków. Jakiś czas temu przeprowadził się z Londynu do Los Angeles ze względu na swoją żonę. -Lauren German - szczęśliwa singielka, która w posiadani...