Właściwie to nie, już należy do ciebie

229 25 10
                                    

Pov. Tom

Graliśmy w kilka fajnych i ciekawych gier przez kilka dobrych godzin. Potem poszliśmy do sypialni, po kolejne gry, które były w garderobie. Zacząłem uciekać Lauren po schodach. Zgubiłem ją i wbiegłem do garderoby, wchodząc w ciuchy mojej żony zamknąłem drzwi. Opanowałem oddech i czekałem na swoją przyjaciółkę. Po chwili otworzyła gwałtownie drzwi i uśmiechnęła się. Weszła do środka i stanęła przede mną. Śmiać mi się chciało.

-Tu jestes - śmiała się patrząc na mnie.

-Gry są na samej górze podsadzę cię, a ty sięgniesz okej ? - zaproponowałem

-A co dinozaur nie dosięgnie ? - zażartowała.

-Czemu dinozaur ?

-Stary i wysoki - spojrzała poważniej.

-Stary ?! Przypominam, że jesteś ode mnie niecałe dwa tygodnie młodsza.

-dwanaście dni.

-No właśnie babciu - musiałem jej to powiedzieć.

-Dobra podnoś mnie dziadku i gramy - podeszła bliżej i położyła mi ręce na klatce.

Podniosłem ją a mój wzrok powędrował na jej tyłek. Szybko odwróciłem głowę, a po chwili dziewczyna trzymała w rękach kilka pudełek z grami. Odstawiłem ją na ziemie a z tej półki, na której wcześniej były gry, spadła torba zakupowa z firmy Lauren Ralph Lauren, a obok niej leżała czerwona sukienka, którą kupiłem kiedyś Moppy na pierwszą rocznicę ślubu. Nigdy jej nie ubrała. Chyba się jej nie podobała. Sięgnąłem po nią i spojrzałem na przyjaciółkę.

-Co to ? - odłożyła gry na łóżko i wróciła.

-Przymierz to - powiedziałem łagodnie z uśmiechem podając jej sukienkę.

-Ale po co ? - złapała ją i niepewnie spytała.

-Proszę - wyszedłem z garderoby, zamknąłem drzwi - jak się przebierzesz to wyjdź i się pokaż.

Usiadłem na łóżku i patrzyłem w drzwi garderoby, nagle spojrzałem na komodę, gdzie stało zdjęcie ze ślubu z Meaghan. Wstałem i położyłem je szkłem do dołu. Usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. Wyszła zza nich Lauren w czerwonej opinającej ją u góry i lekko rozluźniającej się w biodrach. Przez rozcięcie na udzie widziałem jej zgrabną nóżkę. Uśmiechnąłem się na ten widok.

-Jak się w niej czujesz ? - wstałem z łóżka.

-Wygodna jest bardzo. Nie wiedziałam, że sukienki mogą być aż tak wygodne - zaśmiałem się na to zdanie.

Podszedłem do niej i sięgnąłem ręką do jej gumki, którą miała związane włosy. Bardzo delikatnie jej ją zdjąłem. Rozprowadziłem jej włosy równomiernie, lecz niezdarnie po całej głowie. Dziewczyna poprawiła to po mnie i się uśmiechnęła.

-To należy do Mop nie ? - wskazała na sukienkę.

-Właściwie to nie, już należy do ciebie - uśmiechnąłem się będąc dosyć blisko dziewczyny.

-Nie Tom... - przerwał mi.

-Nie założyła jej ani razu, więc straciła swoją szansę. Zostań sobie w niej, lub się przebierz. Jak wolisz. Jest już twoja i nie ma nie. Poza tym bardzo ładnie w niej wyglądasz - dziewczyna uśmiechnęła się na te słowa.

-Przebiorę się, nie będę w takim razie marnować jej na chodzenie po domu. Tylko mam pytanie czy mogę jakiś T-shirt pożyczyć. W swetrze mi za ciepło.

-Jasne, bierz co chcesz, ja idę na dół zrobić coś do jedzenia. Jakieś wymagania ?

-Wiesz, że lubię wszystko, co zrobisz - uśmiechnęła się, ja też i szybko zbiegłem na dół robić kolację.

Po kolacji, w której takcie piliśmy wino, kontynuowaliśmy tę czynność na kanapie gadając jak zawsze o bzdurach. Nagle usłyszałem ciche chrapanie Lauren. Spojrzałem na nią i się lekko zaśmiałem. Wstałem i zgasiłem światła na parterze, wróciłem do kanapy i wziąłem dziewczynę na ręce w stylu panny młodej i zaniosłem ją do swojej sypialni. Po chwili położyłem ją na środku łóżka i ukucnąłem po tej stronie, po której zawsze spałem. Zacząłem w miarę cicho szukać książki w szafce nocnej. Stuknąłem czymś o wnętrze szuflady, a dziewczyna się obudziła. Szybko usiadła i spojrzała na mnie.

-Spij, już wychodzę - wstałem szeptając.

-Nie. Zostań, porozmawiajmy jeszcze. Nie chciałam zasnąć.

-Na pewno?

-Tak, poza tym nie będę ci łóżka zabierać - odsunęła się na jedną z połówek - kładź się - wykonałem jej polecenie, leżałem na płasko patrząc w sufit. Odłożyłem książkę.

-Daj spokój, co mi za różnica 

-Duża - dołączyła do mnie i leżeliśmy na tej samej wysokości.

-Muszę kiedyś wyburzyć ten sufit i wstawić szklany. Co ty na to ? - spojrzałem na nią.

-Co się mnie pytasz, przecież ja tu nie mieszkam - zaśmiała się i dalej patrzyła w sufit.

Położyłem się na boku przodem do niej. Ona dopiero po chwili spojrzała na mnie. Wyglądało to trochę tak, jakbym nad nią zawisł. Spojrzałem w jej oczy, a następnie wziąłem jej włosy z twarzy za ucho. Ona się uśmiechnęła. Po krótkiej chwili, powoli zbliżłem się do jej twarzy, delikatnie całując jej usta. Robiłem to coraz zachłanniej. Pogłębiałem pocałunek z każdą chwilą.

We're just friends | Lauren German & Tom EllisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz