Można to nazwać takim świątecznym cudem

126 18 2
                                    

Tom

Właśnie czekaliśmy na wybicie godziny 18 i mieliśmy zasiadać do wieczerzy. Wszyscy byli już na dole. Wszyscy z wyjątkiem Lauren. Ona z tego co wiem szykowała się na górze, ale nie pozwoliła mi wchodzić. Siedziałem na krawędzi kanapy, a koty łasiły się do mnie. Na szczęście mama Lauren wykupiła swoje leki i zwierzaki mogły być obecne na wigilii.

Wziąłem Abla na kolana i zacząłem głaskać. Nie pomyślałem o tym, że moje czarne spodnie będą całe od jego sierści. Jak już ma się lenić, to na całego i tak będę musiał przejechać po swoich nogach rolką do odsierszczania.

Nagle usłyszałem stukot obcasów na schodach. Od razu zdjąłem kota z kolan i odsierściłem spodnie. Wstałem i spojrzałem w stronę źródła dźwięku. Ujrzałem tak piękną jak zawsze Lauren, przyodzianą w ciemnozieloną sukienkę sięgającą do ziemi, z lekkim rozcięciem na lewej stronie. Podszedłem do niej, uśmiechnąłem się. Położyłem dłonie na jej biodrach i wbiłem się delikatnie w jej usta.

-Nasze gołąbeczki - usłyszałem w tle głos mężczyzny.

Oderwałem się i podeszliśmy do swoich krzeseł. Tata Lauren odmówił modlitwę, a ja przeczytałem pismo święte. Połamaliśmy się opłatkiem i zasiedliśmy do stołu, rozpoczynając wieczerzę. Co jakiś czas spoglądałem na dziewczynę, która siedziała obok mnie. To był cudowny wieczór.

***

Tak samo jak w przypadku naszych przyjaciół, po skończonej kolacji, podczas luźnych rozmów nagle wszedł temat naszego związku.

-Właśnie, À propos nas - zaczęła i zgrabnie sięgnęła po kopertę bez konieczności wstawania z krzesła - Mamo, Tato. Ja i Tom chcielibyśmy zaprosić was na nasz ślub - uśmiechnąłem się do małżeństwa przed nami, a dziewczyna podała im kopertę.

-Co wy mówicie - powiedział ucieszony - naprawdę ? - niedowierzająco dopytywał mężczyzna.

-Bardzo się cieszymy i dziękujemy wam kochani - uśmiechnęła się do nas kobieta. Otworzyli i zaczytali się w treść zaproszenia.

-Zaproszenie super jest! Sami robiliście ? - pokiwaliśmy głową zgodnie z prawdą, bo jedyne co zrobił ktoś inny to wydrukował.

-Już się nie możemy z tatą doczekać - uśmiechnęła się mama Lauren - od początku trzymaliśmy za was kciuki.

-Ale to chwila, to wy musicie być już ze sobą jakiś dłuższy czas w takim razie, z dnia na dzień by tak nie wyszło - dociekliwy tata zaczął dochodzenie.

-No raczej tato - zaśmiała się blondynka łapiąc moją dłoń i spojrzała na mnie - no jesteśmy razem ile już ? -zaczęła myśleć.

-Od sierpnia kochanie - uśmiechnąłem się.

-O właśnie, wybacz, nie mam pamięci do dat - zaśmiała się i cmoknęła mnie krótko - ale wiedziałam, że w wakacje - wszyscy się zaśmialiśmy.

-No to te nie jakoś strasznie długo, ale słyszałem, że takie związki zawsze trwają najdłużej.

-Miejmy nadzieję - uśmiechnęła się i wtuliła w moją klatkę.

-Można to nazwać takim świątecznym cudem, dla mnie i dla mamy - oni też się przytulili.

We're just friends | Lauren German & Tom EllisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz