Kartą poproszę

102 18 7
                                    

W niedziele, w dzień świętego Walentego obudziliśmy się wtuleni w siebie. Takie poranki uwielbiam. Tuliłem ją tak długo, jak tylko mogłem. Zauważyłem, że obok mnie leży Abel. Wziąłem telefon do ręki i zrobiłem mu zdjęcie, wstawiając je na Instagram story. Zrobiłem jeszcze nam zdjęcie, jak Lauren spała, bo wyglądała strasznie słodko.

I się stało. Właśnie przez przypadek wstawiłem to zdjęcie na story. Odświeżyłem główną stronę. Zdążyło je zobaczyć około 100 osób. Zrobiłem screen shota i następnie usunąłem to zdjęcie tak szybko, jak tylko mogłem, ale już, tak czy siak, wiem, że to już nie ujdzie nam na sucho. Już za parę godzin będą o nas pisać na portalach plotkarskich. Zjebałem. Ledwo co powiedzieliśmy o tym swoim rodziną. Poza tym publicznie jeszcze nie wyciekła informacja o rozwodzie moim i Meaghan. Dziwne, że tak długo udał nam się to utrzymać w tajemnicy.

Co chwilę odświeżałem swój profil i posty, w których jestem oznaczony, ale nic się tam nie pojawiało. Dziwiło mnie to, ale miałem kamień z serca. Odłożyłem telefon, mimo wszystko jednak chciałem się zapaść pod ziemie.

Przeczesałem włosy, co przebudziło Lauren. Spojrzałem na dziewczynę, która usiadła, oplotła koka i położyła się na mojej klatce.

-Dzień dobry - powiedziała z chrypką, na co ja się zaśmiałem.

-Widzę, że wczoraj było fajnie, skoro masz chrypkę - ona pokręciła na to głową, a ja dalej się śmiałem - Muszę ci przyznać, że masz rację - mimo że tego nie powiedziała - Jestem wręcz pewien, że zeszłej nocy spłodziliśmy dziecko - przytoczyłem formułkę Lucyfera z pierwszego sezonu, której ona chyba nie pamiętała, bo zaniepokoiła się, ale nie dawała tego po sobie poznać, nie pokazywała mi swojej twarzy, bo leżała wtulona w moją klatkę.

Lauren

Jeszcze tego samego dnia postanowiłam pójść do apteki, bo Tom mnie nastraszył. Znalazłam wymówkę, że niby idę po Pepper i z nią na spacer do Julii. Faktycznie poszłam po psa, ale udałam się nie do przyjaciółki, a do apteki.

Po spacerze do centrum przywiązałam na chwilę Pepper do płotku, który oddzielał prywatną posesję od chodnika i weszłam do środka budynku. Podeszłam do pustej lady, na szczęście nikogo obok nie było. Zadzwoniłam dzwoneczkiem i przyszła kasjerka.

-Dzień dobry, w czym mogę pomóc ? - ułożyłam dłonie na blacie i spojrzałam na starszą kasjerkę.

-Dzień dobry, poprosiłabym 4 testy ciążowe - szepnęłam tak, aby usłyszała - takie najlepsze - sięgnęła do szuflady pod biurkiem i wyjęła, po czym nabiła je na kasę.

-12 dolarów - podsunęła je w moją stronę, a ja zajrzałam do portfela, miałam tylko 5.

-Kartą poproszę - wyjęłam plastik i nim zapłaciłam.

-Transakcja przyjęta, potwierdzenie ?

-Dziękuję, do widzenia - schowałam je do kieszeni, bo jak na złość zapomniałam torby płóciennej i opuściłam pomieszczenie.

Gdy wróciłam do domu Toma weszłam niezauważalnie w kurtce na górę, wcześniej wypuściłam Pepper na podwórko i zamknęłam się w pomieszczeniu. Usiadłam na toalecie i wykonałam test.

We're just friends | Lauren German & Tom EllisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz