Właśnie byliśmy w drodze do domu moich rodziców. Miała to być taka druga wigilia, więc oboje ubraliśmy się odświętnie. Ja ubrany byłem w standardowo koszulę i czarne jeansy, bo co innego.
Za to moja narzeczona przyodziana była w cudowną ciemnozieloną, brokatową sukienkę, która idealnie opinała jej talię. Ukazywała ona w pełni jej cudowną sylwetkę. Do tego leciutko spięła włosy w małego koczka u góry, a resztę luźno puściła. Wyglądała cudownie. Pierścionek jeszcze bardziej dopełniał jej strój.
W końcu wysiedliśmy z auta, zabraliśmy ze schowka dwie koperty i ruszyliśmy pod drzwi. Zapukaliśmy, a drzwi otworzyła nam tak jak ostatnio moja siostra.
-Lauren, Tom, jak miło was widzieć. Romansik się kręci ? - spojrzała na mnie, a ja się lekko zaśmiałam. Kobiety się przytuliły.
-Hej siostra - powiedziałem, gdy tym razem ona przytuliła mnie.
-Hej Tommy - poklepała mnie po plecach i weszliśmy.
Pozbyliśmy się ubrań wierzchnich i ruszyliśmy do środka domu. W jadalni nikogo nie było, więc ruszyliśmy do kuchni przywitać się do rodziców.
-Hej mamo, tato! - przepuściłem dziewczynę w drzwiach, a po chwili stanąłem obok niej.
-O witaj synu, w końcu oficjalnie razem ? - moja dziewczyna się uśmiechnęła, a oboje poczekaliśmy, aż ojciec zdejmie z siebie fartuch - Cześć Lauren - ucałował rękę dziewczyny, a następnie przytuliliśmy się z nim - siadajcie do stołu, mama zaraz przyjdzie i zaczynamy.
Tak też zrobiliśmy. Zasiedliśmy do stołu, po chwili dołączyła do nas niska brunetka z lokami na głowie. Wstaliśmy, aby się z nią przywitać. Pierwsza podeszła blondynka.
-Dzień dobry, bardzo mi miło panią widzieć - przytuliły się nawzajem.
-Żadna pani, wystarczy Marilyn - usmiechnęła się do niej, wymieniliśmy się i teraz ja przytuliłem ją.
-Cześć mamuś - po chwili usiedliśmy do stołu.
Nie odstawiliśmy już tych wszystkich rytuałów wigilijnych, ale wszyscy zaczęliśmy spożywać kolację, w której trakcie dużo rozmawialiśmy. Nagle temat zszedł na nas.
-To jak, jesteście razem czy nie ? - dociekliwa mama jak zawsze musiała wiedzieć wszystko. Zaśmiałem się, a dziewczyna spojrzała na mnie.
-Jasne, że tak - złpałem jej dłoń pod stołem, a po chwili objąłem ją ramieniem.
-No to gratuluję wam bardzo - uśmiechnęła się i spojrzała na ojca - prawdaa Chris ?
-No jasne, że tak - uśmiechnął się.
-Gratulacje bratku - poklepała mnie siostra, siedząca na krześle obok po mojej lewej stronie.
-Dziękujemy - powiedziałem w naszym imieniu.
-À propos mamy coś dla państwa - blondynka wstała, a ja śledziłem ją wzrokiem. Wzięła zaproszenia z kieszeni płaszcza i wróciła. Spojrzała, które jest dla kogo i była w gotowości.
-W maju organizujemy ślub i chcielibyśmy was na niego zaprosić - uśmiechnęliśmy się, a Lauren podała rodzicom i Lucy koperty.
-To już widzę wyższy poziom w związku. Mogę zobaczyć pierścionek ? - uśmiechnęła się do Germ moja mama, a ona pokazała jej dłoń - Jaki cudowny, Chris, widzisz to ? No Thomasie, postarałeś się ci powiem - pochwaliła mnie.
-Starałem się trafić w gust Laurie - uśmiechnąłem się i cmoknąłem ją w policzek.
-Udało ci się - spojrzała na mnie i położyła dłoń na moim kolanie.
Po kolacji ja wraz z rodzicami ogarnialiśmy stół i zanosiliśmy naczynia do zmywarki, natomiast Lauren wraz z Lucy plotkowały. Siedziały w salonie i gadały w najlepsze. Ostatnim razem jak tam byłem, Lucy komplementowała Lauren i pierścionek. Wróciłem do rodziców.
-A, właśnie zapomniałbym - wcześniej wziąłem pakunek z kurtki, była to kolejna mała koperta - mam dla was jeszcze dodatek do zaproszenia - podałem im bilety na lot do stanów, akurat wtedy, kiedy będzie wesele. Tak samo zrobiłem z Lucy. Podszedłem do niej i wręczyłem jej dwa bilety na samolot do samej Kalifornii. Z tego co wiem, żadne z nich tam jeszcze nie było.
CZYTASZ
We're just friends | Lauren German & Tom Ellis
FanfictionGłowni aktorzy serialu Lucyfer: -Tom Ellis - w szczęśliwym małżeństwie, ma 3 dzieci z poprzednich związków. Jakiś czas temu przeprowadził się z Londynu do Los Angeles ze względu na swoją żonę. -Lauren German - szczęśliwa singielka, która w posiadani...