Dziś wieczorem miałam zjawić się w szpitalu, w którym zatrzymają mnie na jakiś czas, aby postarać sie wyleczyć moją chorobę. Odkąd powiedziałam o wszystkim Tomowi spędzał ze mną każdą chwilę i nie odpuszczał mnie na krok. Myślę, że ma świadomość, że niedługo może mnie zabraknąć. Siedziałam dopiero co przebrana na łóżku i czekałam na Toma, który skoczył mi po herbatę.
Sięgnęłam do torby po jedną z zaczętych przeze mnie książek i odłożyłam ją na stoliczek, aby móc ją przeczytać, gdy mój narzeczony wróci do domu. Pomimo tego, że miałam koszulę nocną usiadłam po turecku, ale jednak zakryłam to i owo.
Po chwili do sali wszedł brunet z papierowym kubkiem po brzegi wypełnionym ciepłą herbatką. Podszedł do mnie i podał mi go delikatnie i ostrożnie.
-Proszę skarbie - wzięłam go i napiłam się małego łyczka i odłożyłam obok książki.
-Dziękuję - wstałam z łóżka i podeszłam na krzesło, gdzie usiadł chwilę temu. Wepchnęłam mu się na kolana i otuliłam jego szyję rękoma - Będę tęsknić jak pójdziesz - oparłam swoją głowę o tą jego i patrzyłam w jego oczy.
-Rano znów przyjadę, codziennie będę przyjeżdżać, dopóki nie wyjdziesz. Obiecuję ci - cmoknął mnie delikatnie w policzek - i pamiętaj. Wygramy to. Bez względu na nic - pokiwałam głową, a z oka poleciała mi łza, którą bardzo szybko, ale delikatnie wytarł ją ocierając kciukiem mój policzek - Nie płakusiaj - znów mnie cmoknął - kocham cię słońce.
-Dziękuję, że jesteś - powiedziałam łamiącym się głosem.
-To dla mnie czysta przyjemność - uśmiechnął się i zaczął grzebać coś w kieszeni spodni - właśnie - śledziłam ruchy jego dłoni - nie wiem, czy to miało być zerwanie, ale... - spojrzał w moje oczy a w palcach trzymał pierścionek - wyjdziesz za mnie ? - uśmiechnęłam się i zaczęłam lekko pod nosem śmiać.
-Tom, no nie - strasznie mi głupio było.
-No co - uśmiechał się jak głupi - wyjdziesz za mnie czy nie ? - mówił lekko żartem, ale wiem, że intencje są poważne.
-Ale to nie miało być jak zerwanie - zarumieniłam się.
-Aj tam, wyjdziesz za mnie ? - nie daje mi za wygraną.
-Tak - powiedziałam po chwili ciszy i się uśmiechnęłam. Tom nałożył mi już kolejny raz pierścionek na palec.
-Kocham cię skarbie - cmoknął moje usta i wstał ze mną na rękach. Położył mnie do łóżka i nakrył kołdrą i kocem, który kiedyś dostałam od niego na urodziny. Złapałam go za dłoń - Będę leciał, już i tak jestem po godzinach odwiedzin - nachylił się nade mną i cmoknął moje usta.
-No dobrze, do jutra, tak ?
-Tak - uśmiechnął się i cmoknął wierzch mojej dłoni.
Ruszył po chwili w stronę drzwi, a ja odprowadzałam go wzrokiem. Spoglądałam na niego bez przerwy. On oparł się o framugę i uśmiechnął się do mnie.
-A, jak ktoś będzie chciał przyjść, to jak się na to zapatrujesz ?
-A kto miałby przyjść, mam tylko ciebie, Julie i Sunny, które nie wiedzą nawet o moim stanie i chyba nie chcę by wiedziały.
-A cast ? - uśmiechnął się tajemniczo.
-Błagam, już pewnie o mnie zapomnieli, każdy poszedł w swoją stronę.
-Ciebie skarbie nie da się zapomnieć. Więc jak ? Nie będziesz miała nic przeciwko?
-Nie, ale wiem, że i tak nie przyjdą - uśmiechnęłam się sarkastycznie - i błagam, nie proś nikogo i nie szukaj dla mnie litości. Nie mów też nikomu o mnie.
-Masz to jak w banku - uśmiechnął się i opuścił pomieszczenie.
CZYTASZ
We're just friends | Lauren German & Tom Ellis
FanfictionGłowni aktorzy serialu Lucyfer: -Tom Ellis - w szczęśliwym małżeństwie, ma 3 dzieci z poprzednich związków. Jakiś czas temu przeprowadził się z Londynu do Los Angeles ze względu na swoją żonę. -Lauren German - szczęśliwa singielka, która w posiadani...