Bądź grzeczny kochanie

112 16 4
                                    

W połowie kwietnia zakończyliśmy nagrywki całego serialu, produkcja zmieniła swoje nastawienie względem nas, mimo pośpiechu, który wraz z Tomem wywarliśmy przez nasz ślub. Wszystko poszło wręcz za szybko, ale mówili, że nie byłoby lepiej. Wczoraj mieliśmy imprezę pożegnalna z całym castem, a za niedługo mam panieński. Tom zajmuje się dosłownie wszystkim jeśli chodzi o ślub i wesele. Powiedział, żebym mu zaufała, a się nie zawiodę. Na tym polega związek wiec oddałam mu wszystko w jego ręce.

Ja właśnie siedziałam przy komputerze i rezerwowałam sale, a raczej klub na wieczór panieński. To, jako jedna z niewielu rzeczy powiązanych ze ślubem, do których się przyczyniłam.

Planowa data to tydzień przed ceremonia zaślubin. Miałam nadzieje, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku i nic się przed tym nie stanie. Meaghan dziś zabierała Toma na nagrywki do Vancouver, co było strasznie daleko bo w Kanadzie.

Chłopak proponował mi, abym pojechała z nimi, ale stwierdziłam, że będę tylko się nudzić i marnować czas, a w LA równie dobrze mogę poszukać jakieś kreacji na wieczór panieński i wiele innych rzeczy, a na pewno kiedyś pojedziemy do Kanady na jakis wspólny wypad już po ślubie.

Pov. Tom

Zbiegłem po schodach z walizką i ruszyłem jeszcze na szybko do kuchni coś przegryźć. Miałam jeszcze chwile do wyjazdu. Wziąłem w rękę croissanta i ruszyłem na kanapę. Spokojnie gryzłem, gdy po chwili na moje kolana wdrapała się blondynka, której jeszcze chwile temu tu nie było. Oplotła dłonie wokół mojej szyi i wtuliła się we mnie.

-Będę tęskniła Tom - szepnęła mi do ucha pozostawiając niewielki pocałunek na płatki mojego ucha.

-Wrócę szybciej niż się obejrzysz. Obiecuje - uśmiechnąłem się i cmoknąłem jej czoło.

-Nie będzie cię aż dwa tygodnie. Co ja będę robić sama w domu jak ten palec ? - mruknęła mi do ucha.

-Jak to co ? Imprezować, tylko z umiarem słonko.

-Bez ciebie to nie to samo - uśmiechnąłem się na te słowa.

-Zaproś sobie Julie i spędzicie razie ten czas. O, albo Aimee, kogo tylko chcesz - spojrzałem na zegarek w pokoju - chodź musimy już jechać.

-Ty musisz - powiedziała smutno.

- Ale moja kobieta mnie odwiezie na lotnisko, prawda ?

-Pewnie, że tak - cmoknęła mój nos - chodźmy wiec - wstała z moich kolan i ruszyliśmy do wyjścia.

Zapakowałem walizki do samochodu dziewczyny i zaraz po tym oboje znaleźliśmy się w aucie. Na lotnisko mieliśmy 40 minut drogi, nie spieszyliśmy się, bo wyjechaliśmy, tak czy siak, szybciej niż było planowo.

Gdy dojechaliśmy, wysiedliśmy i ruszyliśmy do wejścia do budynku, gdzie stała Meaghan. Spojrzałem w jej stronę, wyjąłem walizki i podeszliśmy do niej.

-Cześć - uśmiechnąłem się przypominając sobie ostatnia sytuacje z nią.

-Hejka - uśmiechnąłem się, jednak gdy zobaczyłem jak blondynka przychodzi i przytula się do mojej byłej żony. Dziwie mi się to ogląda, No ale co.

-Cześć kochana - oderwały się od ciebie - idziemy ? Bo tutaj chłodno - Meg kiwnęła głowa w stronę wejścia na lotnisko.

Pokiwałem twierdząco głowa, blondynka stanęła przede mną na palcach oplatając moją szyję. Uśmiechnął się, puściłem rączkę od walizki i położyłem dłonie na jej talii.

-Bądź grzeczny kochanie - uśmiechnąłem się i cmoknąłem jej usta ostatni raz.

-Jasne, że będę, obiecuję - zaśmiałem się i cmoknąłem jeszcze raz jej usta.

Po tym się pożegnaliśmy i ruszyliśmy na odprawę pasażerską.

We're just friends | Lauren German & Tom EllisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz