*3*

5.2K 336 25
                                    

Nie widział go od trzech tygodni. Naturalnie zaczął się martwić. Jego zwykle radosny uśmiech przygasł troszkę. Martwił się. To jego przyjaciel! W dodatku miał spory z ludźmi z gangu. Jakby mało mu było problemów. Najgorsze jest to, że kończą się wakacje. W roku szkolnym nie będzie miał za dużo czasu na poszukiwania.
Dostał sms-a. Wyjął telefon z tylniej kieszeni znowu łudząc się, że to Tobias. Dzwonił do niego chyba setki razy i wysłał ze sto sms-ów. Błagał by czarnowłosy się odezwał dał chociaż mały znak, że żyje. Kiedy zobaczył, że dostał wiadomość od przyjaciela czym prędzej ją odczytał.
"Spotkajmy się za pół godziny w parku niedaleko centrum."

***

Już dziesięć minut przed umówionym czasem siedział w parku na ławce nerwowo poprawiając włosy.
- Eric ... - usłyszał swoje Imię i od razu poderwał głowę. Oblukał całą sylwetkę chłopaka, każdy kolczyk i każdy wystający tatuaż. Potem rzucił mu się na szyje mocno przytulając.
- Ty idioto!! Wiesz jak się martwiłem!?! Nigdy więcej tak nie rób!
- Spokojnie, Eric ... Już nigdzie się nie wybieram ... - powiedział, mocno owijając go ramionami.. Zielonooki nie mógł zauważyć drapieżnego uśmiechu malującego się na twarzy o rok starszego chłopaka, który zaciągnął się zapachem ciała heteroseksualnego. Już w krótce będzie cały jego. - Chcę cię gdzieś zabrać - powiedział.
- O nie, nie, nie. Najpierw mi powiesz gdzie byłeś i dlaczego nie dawałeś znaku życia. - powiedział i odsunął się od niego przygryzając wargę. Dla czarnowłosego ta buntowniczość była cholernie podniecająca. Chciałby móc go przełożyć przez kolano i dać mu kilka mocnych klapsów, by nauczyć go posłuszeństwa. Ale nie. Teraz musi być dla niego wyrozumiały. Wszystko przyjdzie z czasem. Jeszcze będzie tak, że będzie oglądał jego czerwone i posiniaczone ciało pod sobą.
- Wyjaśnie ci po drodze - obiecał i zaczeli spacer do jednej z bogatszych dzielnic.
- Po co my tu? - zapytał brunet gdy staneli pod wyglądającym naprawdę pięknie domem.
- Pokaże ci jak mieszkam. Chodź - oznajmił szarooki ciągnąć go za rękę.
Dom Tobiasa był naprawdę imponujący, nie dość, że duży to w dodatku był zdobiony różnymi, drogimi rzeczami. Jego pokój był imponujący. Duże dwu osobowe łóżko wielka szafo komoda na całą ścianę z lustrami, machionowe biurko.
- Super! - zachwycił się Eric rzucając swoje ciało na łóżko i zachichotał. - Jakie mięciusie!
Tobias zawisł nad nim korzystając z tego, że leżał na plecach. Zaczął zbliżać ich usta do siebie ale dłoń na jego wargach mu przeszkodziła.
- Tobias ... Znowu uciekniesz kiedy ci powiem, że nic z tego?
- Dlaczego?! Dlaczego nic z tego?! Będzie ci ze mną dobrze! Niczego ci nie zabraknie i będziesz szczęśliwy.
- Jesteś moim przyjacielem. To niepoprawne.
- Nie chcę być twoim przyjacielem! Chcę ciebie! - warknął. Złapał go za nargarstki i przycisnął je do mteraca. Znowu zbliżył swoje usta do tych jego i pocałował go brutalnie. Chłopak nie miał wyboru. Musiał oddać pocałunek. Gdy czarnowłosy wsunął do jego ust język w jego oczach pojawiły się łzy. To jego przyjaciel! Nie chciał się z nim całować! Nie był gejem! Zawsze pociągały go kobiety! Zawsze! Gdy starszy się odsunął Eric wyrwał rękę i spoliczkował go z całej siły. Zepchnął z siebie mężczyznę i uciekł dokładnie jak tamten trzy tygodnie temu.

***

Tobias nie dzwonił. Nie pisał. W sumie Eric sam nie wiedział. Wyłączył telefon i zamknął się w swoim pokoju.
- Kochanie. Masz gościa. Pan z pracy u H.R - powiedziała jego matka a on poderwał się do góry ocierając łzy z policzków. Spojrzał w lustro  by zobaczyć czy bardzo widać, że płakał. Wyglądał okropnie ale musiał otworzyć. Zrobił to i ujrzał za drzwiami Aandre, mężczyznę z którym się pobił wtedy w parku.
- Nie wiem czym sobie nagrabiłeś ale szef chcę cię widzieć natychmiast więc pojedziesz ze mną. I włącz ten cholerny telefon.

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz