Połowa z was pewnie się rozczaruje...
Eric otworzył oczy i ujrzał zmartwioną twarz swojej matki. Rozmawiała z kimś przez telefon.
- Właśnie się obudził - wyszeptała drżącym głosem do słuchawki.
- Jestem już w drodzę, proszę mi dać dziesięć minut - usłyszał zachrypnięty, jakby chory głos, przez to, że telefon był podgłośniony na maxa. Matka pożegnała się i odłożyła urządzenie drżącą ręką na stolik. Rozejrzał się pół przytomnie. Był u siebie w domu, na kanapie, w salonie. Obok niego siedziała jego mama a za nią rodzicielka Matt'a i blondyn dociskający lód do nosa. Właśnie! Matt!
Brunet natychmiast się poderwał do góry ignorując mroczki przed oczami.
- Matt, co się stało, co ci się stało w nos, kto ci to zrobił?! Jeżeli to Tobias to utne mu jaja, obiecuje! Boli cię?! - wykrzykiwał pytania naprzemian z groźbami kierowanymi do jego chłopaka. Był naprawdę bliski płaczu i omdlenia, bo ciągle było mu słabo i miał mroczki ale jego przyjaciel był ważniejszy. Poczuł ciepłą dłoń szarookiego na swoim ramieniu.
- Dlaczego twój chłopak miałby zlecić na mnie napad rabunkowy? - zapytał spokojnie sycząc przez bolący nos
- Napad rabunkowy? - zapytał zdekoncentrowany zielonooki nic nie rozumiejąc.
- Jacyś dwaj kolesie na mnie napadli i zarządali portfela i telefonu a że nic ze sobą nie miałem to dali mi w nos i sobie poszli. - wyjaśnił mu zmieniając kąt pod jakim trzymał zimny okład.
- J-jak to?
- Gdy tylko go zobaczyłeś zemdlałeś synku. Przeraziłeś się strasznie. - powiedziała jego matka a on na nią spojrzał z otwartą buzią. Nic nie rozumiał. Miał straszny mętlik w głowie.***
Szarooki wszedł do domu jego chłopaka nawet nie pukając. Pieprzyć dobre zachowanie. Wpakował się do salonu gdzie lekarz, którego przysłał badał tego całego Matt'a. Pieprzyć go. Kiedyś pożałuje, że dotknął tego co należy do niego. Odszukał wzrokiem swoją kruszynkę. Siedziała na kanapie z wzrokiem wbitym w ziemię. Jej dłonie drżały. Cała drżała. Usiadł obok swojego skarba i przygarnął go do siebie.
- Tobias, będzie trzeba go zabrać na pogotowie. Wypiłyśmy z Alice lampkę wina i ...
- Proszę się nie martwić. Zawiozę go. - odparł zachrypniętym głosem szarooki ciągle trzymając w ramionach swój skarb i kołysząc ich lekko. Podał matce bruneta kluczyki. - Proszę go zapakować do samochodu. Zaraz przyjdę - cholernie bolało go gardło. Po chwili został sam z Ericem.
- Kochanie, co się stało? Dlaczego zemdlałeś? - wycharczał podnosząc jego podbródek i patrząc w oczy pełne łez.
- Ty mu to zrobiłeś? - zapytał zielonooki patrząc na niego z nadzieją. Nadzieją, że to nie on zrobił jego przyjacielowi krzywdę.
- Bardzo bym chciał ale to nie ja. - pokręcił głową.
- Ani żaden z twoich ludzi? - dopytywał cały czas mu patrząc w oczy.
- Żaden z nich - potwierdził. Brunet zbliżył swoją twarz do tej jego i pocałował go czule. Starszy oddał pocałunek delikatnie i z pasją. Gdy się od siebie odsunęli, młodszy wtulił się w umięśniony tors swojego chłopaka.
- Boje się o niego. - przyznał.
- A ja boje się o ciebie. Zemdlałeś. Może powinnienem ciebie też zabrać do szpitala?
- N-nie. Ze mną w porządku. - powiedział szybko.
- Tobias, możecie już jechać! - usłyszeli krzyk matki zielonookiego a dominujący westchnął i niechętnie puścił chłopaka.
- Wróci cały. - zapewnił.
- A ty wrócisz? Przyjedziesz, zostaniesz na noc i będziesz spał ze mną? - zapytał z nadzieją jakby desperacko łapiąc go za koszulkę. Tobiasa zdziwiła postawa jego chłopca ale przytaknął.
- Przyjadę i zostanę - obiecał całując go w czoło.
***Czy to wszystko było jedynie snem? Nie, nie snem. Horrorem, koszmarem.
Brunet był zagubiony. Jedyne czego pragnął to by wykolczykowany i wytatułowany go mocno przytulił i zapewnił by jemu nic nie grozi, że jest bezpieczny i że go kocha. Tylko to chcę usłyszeć. Czuł się przy nim bezpiecznie, mimo że ten go czasem bił i upokarzał. Ufał mu. Nienawiść dawno wyparowała. Teraz mu ufał. Wiedział, że jest bezpieczny i że nic mu się przy nim nie stanie. Bo to jego Tobias. Nikomu go nie odda. Nawet śmierci.Tum dum tum pum.
Oto magiczne zdanie, które powinno was skłonić do komentowania:Skomentuj albo będę się gniewać.
CZYTASZ
Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)
ActionEric po śmierci siostry, z którą był bardzo zżyty podpada szefowi groźnego gangu narkotykowego. Musi wybierać, zginie albo zacznie sprzedawać. Wiedząc, że nie może umrzeć, bo jest potrzebny jego matce, która załamała się po stracie córki zgadza się...