Tobi pomyślał, że jak dobrze to rozegra to może zasłuży, chociażby na lodzika. Całował go brutalnie, dalej przygniatając. Przekazywał swoje emocje, jakie nim tego dnia targały. Nie lubił się kłócić z Ericem. Zawsze potem jego mąż patrzył na niego z bólem w oczach i wychodził z domu, najpewniej do Oliviera i nie wracał przez kilka dni. Gdy pojawił się, Tobias przepraszał go na kolanach prawie płacząc i błagając by został i by nie odchodził. Potem chodził za nim całe dnie, póki foch mu nie minie. Czarnowłosy nie mógł bez niego żyć.
Piękny scenariusz nie trwał jednak za długo, bo został brutalnie z siebie zepchnięty, zachwiał się i spadł na podłogę z głuchym łaskotem.
- Nie zapominaj, że masz celibat - usłyszał z łóżka. - I śpisz dziś na kanapie. - dodał Eric, a on podniósł się i grzecznie podreptał do salonu, by tam się położyć. Włączył telewizor by brzęczało mu nad uchem. Teraz miał czas i warunki, by przemyśleć swoje zachowanie. Trzeba przyznać zachował się jak palant, ale co innego miał zrobić? Gdyby nie zareagował... No właśnie. Co by się stało, gdyby nie zareagował? Zapewne by teraz leżał w sypialni trzymając swojego ukochanego w ramionach. A tak to leży sobie sam, bez kocyka. Kręcił się z boku na bok nie mogąc sobie znaleźć wygodnej pozycji. To w końcu nie jest miejsce do spania!
- Po co ja się właściwie odzywałem? - mruknął do siebie, nie mając pojęcia, że ktoś go obserwuje. - Cholera Tobias, jesteś skończonym idiotą. - burknął zakrywając twarz dłońmi. - Jak ja mogłem mu coś takiego powiedzieć? Jasna cholera... - westchnął zmęczony tym wszystkim. Poczuł ciężar, który najpierw zaatakował jego klatkę, a potem osadził się na biodrach. Delikatne dłonie zabrały te jego i owinęły je wokół talii siedzącego.
- Cieszę się, że zrozumiałeś swój błąd, mam również nadzieję, że to się więcej nie powtórzy - powiedział Eric, przechylając głowę, przez co wyglądał cholernie uroczo.
- Nie powtórzy - przytaknął czarnowłosy, a jego mąż uśmiechnął się.
- To możemy iść już spać. - wstał i ciągnąc go za dłoń zaprowadził do sypialni. Poczekał aż Tobio pierwszy się położy, a on ulokował się centralnie na nim Starszy zaśmiał się, ale umilkł, gdy zauważył, że oczy chłopaka się kleją. Dokładnie okrył go kołderką i patrzył jak ten odpływa z delikatnym uśmiechem. Doskonale wiedział, dlaczego do niego przyszedł. Bez siebie u boku nie mogli zasnąć.
***
Następnego dnia, gdy otworzył oczy ujrzał swojego ukochanego łykającego kolejną porcję mikstury. Patrzył tylko, a gdy odwrócił, uśmiechnął się delikatnie.
- Źle się czuje - mruknął mlodszy ponownie wchodząc pod kołdrę i przytulając się do ciepłego ciała. Tobi przyłożył wierzch dłoni do jego czoła i zmarszczył brwi.
- Masz gorączkę kochanie - przytulił go jeszcze bardziej otulając kołdrą.
- Złapałem przeziębienie? No nie - westchnął cicho.
- Możliwe, że to przez tę miksturę...
- Ale mnie nic nie boli - mruknął chowając twarz w jego szyję.
- To pewnie przez to, że nie przyjąłeś dwóch fiolek naraz.
- Dam radę znieść gorączkę - zamruczał zamykając oczy. - Nie mogę się doczekać seksu, gdy spłodzimy naszego dzidziusia. - uśmiechnął się na samą myśl. Czarnowłosy zaczął się coraz bardziej cykać. Wszystkie obawy, które wyparł wróciły z podwójną siłą.
***Dwa tygodnie później***
Czternaście dni minęło jak z bicza strzelił, w stanie Erica nic się nie pogarszało, ani nie polepszało. Dzień i noc bolał go brzuch, miał nudności i gorączkę. Naukowcy, w tym Tobi zebrani w domu i czuwający nad nim stwierdzili, że nie ma się o co martwić, oprócz jednego. Czarnowłosy martwił się, chodził blady i niewyspany. Był na każde zawołanie męża, na każdy jego jęk.
- Przesadzasz, czuje się juz dobrze - westchnął chłopak, gdy badał go lekarz.
- Ostrożności nigdy za wiele - burknął patrząc na ręcę mężczyzny. Nie lubił jak ktoś dotykał jego męża. Gdy tylko skończył go "obmacywać" usiadł obok i przygarnął do siebie ukochanego.
- Mam próbki krwi, oddam je do laboratorium. Wyniki pewnie będą za jakiś tydzień. Najlepiej będzie, jeżeli przez ten czas nie będziecie uprawiać seksu.
- Dziękuje, ale nie skorzystam - przerwał mu młodszy i wciągnął na siebie męża by leżał na nim. Chętnie z tego skorzystał i rozkoszował się ciepłem. - I tak długo trzymałem go na smyczy, trzeba dać mu się wyszaleć - powiedział wplątując palce w jego włosy i uśmiechając się do lekarza.
- Jak chcesz - westchnął ciężko. - Przyjdę w takim razie za jakiś tydzień, by cię skontrolować.
- Tylko zadzwoń wcześniej - burknął Tobias - Muszę być w domu. - mruknął cicho.
CZYTASZ
Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)
AksiEric po śmierci siostry, z którą był bardzo zżyty podpada szefowi groźnego gangu narkotykowego. Musi wybierać, zginie albo zacznie sprzedawać. Wiedząc, że nie może umrzeć, bo jest potrzebny jego matce, która załamała się po stracie córki zgadza się...