Owoc Zakazanej Miłości *45*

1K 68 26
                                    

Eric odpoczywał jeszcze kilka dni w szpitalu. Przenieśli go do pokoju Liama, bo nie chciał siedzieć sam. Zawsze z samego rana przychodził Tobi z maluszkiem. Brunet brał dziecko. Witał się z ukochanym mówił mu, by się położył.  Dzidzia dawała mu popalić, w końcu zabierał dziecko na noc do domku i  musiał do niego wstawać.  Mamusia bawiła się z synkiem, a ten śmiał się  I uśmiechał. Nadal był niepewny, gdy karmił to. Bał się,  że będzie za gorące to mleczko, albo za gęste,  albo nie będzie leciało z butelki, ale synek jadł i  Wszystko było w porządku.
Ich piękny synuś.

- Dzień dobry - mruknął cicho czarnowłosy zchodząc  z łóżka  I siadając  na podlodze za ukochanym i wtulając się w jego plecy. Ten siedząc po turecku usypiał maluszka delikatnie go kołysząc. Ten uśmiechnął się widząc tatusia i  zamknął oczka.

- Pospałeś? - zapytał  go unosząc głowę opierając się o jego klatkę.

- Tak... jak zawsze, gdy bierzesz małego w obroty - mruczy cicho - Jak się czujesz? - zapytał.

- Świetnie - uśmiechnął się  do niego całując go w brodę.  - Jesteś taki wytrwały. - szepnął cicho z uśmiechem. - Będzie nagroda.  - szepnął cichutko.

- Jaka? - zerknął na jego tyłek, gdy odkładał maleństwo. - Dasz mi się zerżnąć? - zamruczał.

- Nie... Nie mów takich rzeczy. To zawstydzające... - szeptał siadając przy nim i wtulając się w niego. - I Liam podsłuchuje - wskazał na śpiącego mężczyznę.

- Naprawdę mnie to nie obchodzi. Mam pełne jajka  - szepnął cicho. - Oj, jak dorwe ci się do dupy to wyjdziesz naładowany.

- A-Ale ja nie chce na razie zajść w ciążę.... - szeptał cicho

- Spokojnie. By zajść w ciążę byś musiał znowu zarzyć miksturę.  Sprawdziliśmy to, to jednorazowa mikstura. Co oznacza, że jak  naładuje Cię spermą to nic się nie stanie. - powiedział uśmiechnięty.

- O-okej - uśmiechnął się delikatnie. Tobias powalił go na ziemię i zaczął namiętnie całować. - Y-yhyy... kochanie, nie tak agresywnie - szeptał  I jęczał pod nim, gdy ten zaczął robić malinki i gnieść jego tyłek.

- Przestań.  Pół roku żyłem w celibacie. Naprawdę.  Pół roku!  Wiesz co to oznacza?

- Ż-że to potwierdza jak bardzo mnie kochasz? - zajęknął odchylając szyjke. 

- To tez.... a przede wszystkim to, że dziecko idzie do twojej mamy, a my będziemy cała noc uprawiali seks. - zamruczał cichutko i  wsunął dłoń pod jego koszulkę. Potarł sutek, a ten jeknal.

- Daj mi się nacieszyć naszym synkiem!  - poprosił  cicho. - Chce być przy Arte... - wysapał.

- A kiedy będziesz tylko mój?! - Zapytał z pretensją i podniósł się z niego.

- K-kochanie, dziecko  jest wymagające. Powinieneś to wiedzieć.... - powiedział cicho

- Twój mąż też jest wymagający  - warknął i założył ręce na piersi jak naburmuszony bachor.

- Ale dziecko jest ważniejsze. - stwierdził patrząc mu w oczka. To już była przesada. Zdecydowana przesada!
Tobias złapał Erica za tyłek  I przyciągnął do siebie. 
Gdy go wyciągał z sali to mijali się z Cyberem.  Przyparł go do ściany przy drzwiach i agresywnie się dobrał do jego ust. Całował gwałtownie,  gryzł go po wargach i ciągał za nie. Brakowało mu tego.  Brakowało tego ciała pod nim. A było ono piękne i seksowne, brakowało mu tych zielonych oczu, słów,  wypowiedzianych tym pięknym głosikiem i wnerwiających zakazów.

- J-Jesteśmy na korytarzu! - szepnął chłopak i odepchnął go. - Poczekaj, aż wrócimy do domku. Proszę  - mówi.

- Dobrze - westchnął w końcu i go puścił.  - Ale w domu Cię zerżne  - obiecał.

***
Cyber leżał, wysyłając się w ukochanego.  Ten smacznie spał. Wczoraj w nocy rozmawiali o tym jak nazwą maluszka, a raczej się kłócili. Rozmawiali aż do rana. Padło wiele różnych propozycji. Dla dziewczynki Angelika, Blanka, Agnes, Olivia, Mercedes.
No cóż,  cała baza słyszała jak Oliv wrzeszczał ma męża,  że nie będzie nazywał córki jak dziecka Dęby i Karyny. Dokładnie tak powiedział.  Agnes źle mu się kojarzyło,  A Olivia brzmiało prawie jak Olivier, Mercedes odpadła już na starcie. Kto normalny nadaje dziecku takie imię?! Cóż, dla dziewczynki najbardziej im pasowało Blanka.
A gdyby urodził się chłopiec to mieli propozycje, Alan, Arte, George,  Harry, Fred, Neville, Cedric... Cóż,  Liam był fanem Harrego Pottera. Alan i Arte odpadli. Arte to imię maluszka  Erica,  Alan brzmi jakby... sam nie wiedział jak  jak na to odpowiedzieć. Fred mu się nie podobało, a George to nie pasowało mu. Neville odpadł, bo to imię dla słabeusza, a zostali Cedric i Harry. Nie mógł się zdecydować. Mieli to przedyskutować. Przedyskutować w łóżku rzecz jasna.  Cóż,  jeżeli Cyber zdominuje Liama to będzie Harry, a jak Liam zdominuje męża to Cedric. Czerwonowłosy nie wiedział,  że okularnik to zrozumiał jak wyzwanie i  będzie się starał jak może. Ale to jak już jego mąż wyjdzie.
Co do Erica, Cyber rozmawia z nim w wolnej chwili, gdy Tobias zabiera malucha do domu.  Potrafią rozmawiać całą noc, gdy Olivier leżał przy przytulającym go od tyłu mężem. Dzisiaj także nie zamierza wracać do domu. Zrobił obiad w domciu więc zje go tutaj. 
Cieszył się,  że  jego przyjaciel się obudził i funkcjonuje. Nie może się doczekać,  aż zamieszkają razem. Taki był plan. Cyber miał zamieszkać z Ericem, pomagać mu przy małym i pilnować, gdy Tobias będzie w pracy. No cóż,  umiał posługiwać się bronią i miał ludzi,  którzy są na jego każde skinienie palcem.
Czerwonowłosy musiał ogarnąć swój gang, a mąż będzie co rozpraszał, co nie oznacza, że nie będą się widywać. Codzień będą.  No,  to teraz wszystko powoli będzie lecieć  I się układać.

Ale wróg nigdy nie śpi

Wowowo, najzwyczajniejszy rozdział pod słońcem!
Zginęło nudą, co?
No wiem...
Przetrwanie, jeszcze tylko trochę!  Zaraz będą zdrady! Hehe

No, Tobi jest napalony na swojego ukesia, a ten jest niedostępny, ale my wiemy, że czarnowłosy się dowie do jego dupki!

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz