*12*

4.5K 276 21
                                    

- Dziękuje za wspaniały wieczór - brunet cmoknął go w policzek.
- Może by tak Tobias wpadłby jutro na obiad? - usłyszał głos rodzicielki i aż odskoczył, tak go przestraszyła. Stała oparta o framugę drzwi wejściowych. - Albo byśmy razem go przygotowali, co? Co wy na to?
- Świetny pomysł, proszę pani. - przytaknął czarnowłosy mężczyzna a kobieta się uśmiechnęła.
- Dziękuje za odstawienie mojego syna. O tym całowaniu jeszcze porozmawiamy synku - pogroziła mu palcem. - Widać, że twój chłopak chcę całusa gdzieś indziej - zachichotała i zniknęła w wnętrzu domu.
- Kocham ją ale czasem mam ochotę ją zamordować - burknął brunet.
- Pocałujesz mnie?
- Jeszcze ty?! - jęknął zrozpaczony. Cmoknął go szybko w usta.
- Dobr... - chciał się odwrócić i wejść do domu ale został przyciągnięty do namiętnego pocałunku. - Ty głupku - zaśmiał się cicho.
- Ja zawsze dostaję to czego chcę. - powiedział głaszcząc go po policzku.
- Zobaczymy, kochanie - stwierdził z wyzywającym uśmieszkiem - Do zobaczenia jutro - pomachał mu i zostawił go przed drzwiami.

***

Gdy usłyszał dzwonek do drzwi to zachichotał. Jeszcze raz sprawdził czy jego tyłek dobrze wygląda w dżinsach, które miał na sobie i zszedł na dół. Jego matka właśnie się z nim witała.
- Tak mamuś idź do kuchni, chcę się przywitać sie z moim chłopakiem - powiedział i puścił rodzicielce oczko tak by czarnowłosy tego nie widział. Miał nadzieje, że ich mały plan się powiedzie.
- Oczywiście, kobiety tylko do kuchni - burknęła udając obrażoną - Życzę ci tego samego. - mruknęła i wyszła a brunet zachichotał.
- Cześć, przystojniaku - mruknął seksownie i zarzucił mu ręcę na kark. - Przywitasz mnie jak należy? - zapytał i tak jak się spodziewał został przyparty do ściany i zmuszony do długiego i namiętnego całusa. Oddał go chętnie wpuszczając jego język do swoich ust. Przynęta zarzucona
Po namiętnym przywitaniu udali się do kuchni gdzie matka zielonookiego wzięła ich w obroty.
Czarnowłosy już dłuższą chwilę gniótł ciasto na kopytka a brunet ciął warzywa.
- Powinieneś tak ugniatać moje pośladki - wymruczał mu do ucha a on spojrzał na niego. Haczyk złapany. - Już czuje jak to robisz, och ... - jęknął cicho i spostrzegł w oczkach swojego chłopaka czyste pożądanie.
- Zawsze możemy przeprosić twoją mamę i iść na górę.
- Nie! - zganił go szeptem. - Tak się cieszyła na wspólne gotowanie.
Korzystając z momentu, że kobieta zeszła po coś do piwnicy czarnowłosy wyciągnął rękę by złapać swojego chłopaka za pośladek ale jego ręka została zatrzymana.
- Kochanie - wymruczał groźnie. - Zostawisz biały ślad i mama się zorientuje. - szarooki nic nie powiedział tylko wrócił do ugniatania ciasta ale kątem oka obserwował chłopaczka. "Powinieneś tak ugniatać moje pośladki" ciągle chodziło mu po głowie i nie chciało z niej wyjść. Spojrzał na niego, można by rzec, w idealnym momencie, bo był wypięty w jego stronę i po coś sięgał. Jego tyłek w tych spodniach ... Chce go mieć. Chce w niego włożyć. Chce go lać.
Otrząsnął się gdy poczuł ciepły oddech na szyji.
- Takie ugniatanie bez emocji nie sprawi partnerowi przejemnościa ty chyba chcesz ją mu sprawić, co? - usłyszał cichy, cholernie seksowny głos swojego chłopaka i poczuł delikatne muśnięcie warg na szyji. Jeszcze dziw, że kobieta nic nie zauważyła.
Gdy w końcu skończyli obiad i zasiedli do stołu czarnowłosy cieszył się, że nie musi już stać tyłem do kobiety by ukryć erekcję. Ruchy Erica dzisiejszego dnia tak mu się kojarzyły z seksem, że jego przyjaciel się obudził a jego chłopak najwyraźniej był nieświadomy.
Nie mógł się skupić gdy matka bruneta zaczęła opowiadać o pradziadku, który ujeżdżał dzikie świnie.
- Ujeżdżać to ja bym mógł coś innego nie świnie, wiesz, kochanie? - wyszeptał młodszy tak by tylko szarooki go usłyszał i położył mu dłoń na kolanie, która wędrowała niebezpiecznie w górę. Czyżby Eric miał chcicę?!
Gdyby tak mógł po prostu powiedzieć i szybko by zakończyli obiad a potem poszli na górę, do pokoiku ... Na łóżeczko ... I by porobili kilka fascynujących rzeczy ... Jednak nic z tego. Brunet powinien się cieszyć, że jeszcze siedzi na krześle a nie leży na stole i nie jest rżnięty. Bo na to Tobias miał ochotę. Na zerżnięcie swojego chłopaka, tak mocno by błagał o to, by przestał. Na stole. Przy jego matce.
- Przepraszam kochani - z zamyślenia wyrwał go głos kobiety. - Zapomniałam zostawić papiery w biurze. Muszę tam jechać. Deser zjemy jak wrócę. Dobrze?
- Oczywiście proszę pani. - tak. To świetna okazja. - proszę się nie śpieszyć by nic się nie stało. Poczekamy.

***

Gdy kobieta wyszła brunet od razu został przyparty do ściany.
- Co ty sobie wyobrażasz? - zapytał czarnowłosy przyssając się do szyji zielonookiego.
- Nie wiem o czym mówisz - stwierdził starając się odepchnąć jego głowę ale został jedynie mocniej wciśnięty w ścianę.
- Mam ochotę cię teraz wziąć mimo twoich protestów. Bez przygotowania, bez gumki, tylko nasze gorące ciała i przyśpieszone oddechy - zamruczał wsuwając mu dłoń pod koszulkę..
- Mama może w każdej chwili wrócić. Gdyby nas przyłapała wyrzuciła by cię stąd i powiedział byś nie wracał za "sprowadzanie mojego jednego synka na złą drogę".
- Przeprowadz się do mnie. Tam nikt nie będzie nam przeszkadzał, będziemy sami.
- Nie mam czasu się przenosić. Za niedługo szkoła. Właśnie ... Wszystkiego najlepszego kochanie - mruknął całując go namiętnie a czarnowłosy podłapał czyn i go oddał.
- Mógłbyś dać mi na urodziny swoje ciało. - zauważył lubieżnie oblizując wargi.
- Poczekasz na nie jeszcze trochę.
- Trochę znaczy ile?
- Conajmniej do świąt.
- A w święta przyjdziesz do mnie jako seksowny elf i rozłożysz swoje piękne nóżki, co?
- Ty tylko o seksie - zauważył brunet lekko czerowny a potem zsunął się po ścianie i uklęknął.
- Co ty robisz? - zapytał czarnowłosy obserwując chłopaka, który rozpinał mu spodnie.
- To mój prezent urodzinowy ... - mruknął biorąc jego stojącą fujarę do ust.

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz