Niesprawdzany
Eric wieczorem wstał w zarąbistym humorze. Czuł, że jest porządnie wypieprzony, wszystko go bolało, a jego dziurka pulsowała. Tak właśnie powinno być. Wstał i ruszył do łazienki, by wziąć prysznic. Robił to wyjątkowo długo, gorąca woda przyjemnie parzyła jego zbolałe ciało. Wyszedł jak nowo narodzony, ubrał się i ruszył do kuchni. Zaczął przygotowywać jakąś kolacje. Usłyszał, że jest włączony telewizor więc ruszył do salonu.
- O, Brad - zdziwiony wziął pustą miseczkę po cipsach i jakiś kanapkach.
- Zostaw, wezme to - mężczyzna podniósł się z kanapy, by qziąć rzeczy od chłopaka.
- Nie no, co ty. Zostaw. - westchnął. - Przepraszam, że rano na was huknęłem. Myślałem, że pobaraszkujemy nad ranem z Tobim, ale zwiał mi z łóżka, a w nocy nie chciał - westchnęłem. - Nie przejmuj się mną. Tylko nie rozpijaj mi męża. Chce chociaż, by był trzeźwy więcej dni w tygodniu niż pijany.
- Jasne, przepraszam - podrapał się po karku.
- Robie kolacje. Zjesz prawda? - zapytał, a mężczyzna entuzjastycznie pokiwał głową.
- Możemy obejrzeć mecz z Tobiasem? Leci za dwie godziny - wskazał telewizor.
- Jasne. Idę dziś wcześniej spać więc tak, na luzie. - uśmiechnął się i ruszył do kuchni.
***
Brunet wstał wcześnie rano, wziął prysznic, ubrał się i zszedł do kuchni. Zaczął przygotowywać śniadanie chłopakom, oraz to drugie do pracy. Tobias uwielbiał, jak chłopak robił mu posiłek, który ze sobą zabierał. Często po prostu robił jego specjalne nie-kotleciki z serem w środku i jeszcze jakiś dodatek w postaci sałatki, albo szedł na całego, kiedy wiedział, że mąż pracuje do późna i pakował mu mięsko, do tego jego ulubione sosy i jeszcze jakąś zieleninkę. Zielonooki był mężczyzną doskonałym, przynajmniej szarooki tak o nim myślał. Prał, gotował, sprzątał, często rozkładał nogi, nie obrażał się za nie wiadomo co, pozwalał mu oglądać mecze, krzyczeć do telewizora, zapraszać znajomych, do tego był dla nich miły i przynosił im piwo. Po prostu ideał, mimo że potrafił pokazywać pazurki, szczególnie w łóżku i jak Tobi zapomni o czymś ważnym. Wtedy nie ma przebać. Wracając do gotującego Erica, zrobił tościki, przygotował kawę i ruszył by obudzić mężczyznę swojego życia.
- Nie chcę - mruczał Tobias wtulając się w poduszkę, młodszy pogłaskał szramy na jego plecach z rozczulonym uśmiechem. Kochał tego głupiego dupka, w końcu teraz, kiedy byli małżeństwem nic im nie groziło. Możliwe, że będą mieli babaska i wstedy będzie idealnie.
- Jedź słońce, odsiedź te godziny w pracy i wzróć do mnie szybko, będziemy się bawić w mamusie i tatusia - powiedział przykucając przy łóżku. Czarnowłosy otworzył jedno oczko patrząc na niego badawczo.
- Rozłożysz nóżki dziś? - zapytał, bo właśnie to oznaczała ta zabawa. Zmęczony tatuś wraca do domu, mamusia go karmi, a potem zabiera do sypialni. Nie wiadomo skąd im się to wzięło, ale nikomu to nie przeszkazało. Jak któryś zaproponował "zabawę" to nie było odwrotu, ponieważ ten drugi od rana napalał się, wtedy rezygnacja nie wchodziła w grę.
- Rozłożę - obiecał całując go w nosek. - Ale wstań, obódź przyjaciela i chodźcie na śniadanie. A i jak wrócisz porozmawiamy sobie o siedzeniu do późnych godzin nocnych przed telewizorem gdy masz rano do pracy - powiedział, a jego kochanek zmarszczył brwi.
- Nasze dziecko będzie miało najlepszą matkę na świecie, a jednocześnie bardzo drętwą. - powiedział podnosząc się do siadu.
- Drętwy to ja będę dziś w łóżku. Będe leżał jak kłoda. Obiecuje - powiedział krzyżując za plecami dwa palce. Wstał i ruszył do wyjścia.
- A nie drętwy numerek przed pracą? - zapytał szarooki przeciągając się.
- Kuszące, ale masz kawę na stole - oznajmił i wyszedł z pokoju.
Dni w tym domu były spokojne, ale nie rutynow i melancholijne. Działo się, matka wpadała coraz częściej, widać było, że zbliżają się z Bradem do siebie coraz częściej. Tobias i Eric przeżywali całkowitą odnowę swojego domu i małżeństwa. Eric praktycznie sam poprzestawiał większość mebli, pomalował nie używany pokój, prosząc mężczyzn, by wcześniej pomogli go wyciszyć, zrobił rewolucje w kuchni, spod jego rąk wychodziły pyszne eksperymentalne dania, coraz to nowsze potrafy i Tob ias ciągle zmieniał zdanie co do tego, która jest jego ulubioną. Ich życie seksualne także nabrało tempa. Eric zażądał od swojego męża co tydzień randek, by zabierał go w inne miejsca. Tobias chciał czy nie musiał się zgodzić. Jednak już po trzech pierwszych randkach zgadzał i zabierał go w najbardziej wymyślne miejsca. Dlaczego? Cóż, Eric pod koniec ich każdej randeczki rzucał się na męża i potem kochali się kilka godzin, w różnych pozycjach i w różnych miejscach. Ostatnio, byli na randce w lesie, więc raz zrobili to na kocu, a drugi, tak, że zielonooki był przyparty do drzewa. Miedzy nimi się układało i nie było co narzekać. Właściwie, byli tak zajęci sobą i domem, że w ogóle zapomnieli o tym, że w łonie uległego mogło rosnąć ich maleńkie dziecko.
CZYTASZ
Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)
ActionEric po śmierci siostry, z którą był bardzo zżyty podpada szefowi groźnego gangu narkotykowego. Musi wybierać, zginie albo zacznie sprzedawać. Wiedząc, że nie może umrzeć, bo jest potrzebny jego matce, która załamała się po stracie córki zgadza się...