Owoc Zakazanej Miłości *60*

745 72 31
                                    

Zielonooki siedział na środku na tylnich siedzeniach. Niecierpliwił się okropnie dlatego irytował wszystkich wokół. Nawet Olivier miał go dość.

- Daleko jeszcze?! - zapytał ponownie brunet, a okularnik warknął rozdrażniony. To pytanie padło z pięćdziesiąty raz!

- Kurwa, Tobias, zatkaj mu usta kutasem, albo czymkolwiek! -  syknął do czarnowłosego, który prowadził. - Zatrzymaj się. Zamieniamy się i ucisz go!

- Martwię się o syna co w tym złego?! - zapytał  Eric patrząc na przyjaciela zły.  - Mam prawo wiedzieć!

- Ale nie co to pięć sekund!  Tobias, zatrzymuj się.  Już!   - oznajmił poważnie wściekły. Gdy Szarooki się zatrzymał to okularnik wyskoczył i tupiąc noga czekał, aż mężczyzna opuści pojazd. Zamienili się miejscami, a Eric prychnął i odsunął się jak najdalej. Nie zamierzał mu obciążać! To było takie nie poprawne! Jechali ratować ich synka! Chciał już  wyskoczyć z samochodu i  zabić tych co dotknęli jego malca.

- Słonko - usłyszał gardłowy pomruk, a jego dłoń wylądowała na kroczy mężczyzny. Zacisnął na nim dłoń..- Widzę,  że chcesz tego - oznajmił z uśmiechem patrząc na niego. - Chłopcy nie będą patrzeć,  pochyl się - poprosił.

- Jak Ty w takim momencie możesz prosić o jebanego loda?! - wrzasnął na niego.  Wziął głęboki wdech by dalej krzyczeć, ale jego głowa dotknęła penisa mężczyzny,  swojego męża,  który,  co dziwne, był twardy
.  Pomasował czoło, bo w nie dostał i spojrzał na niego.

- Uspokój się i weź odpowiedzialność za to co robisz.  Podnieciłeś mnie.

- Ja?! Czym?! Jesteś pieprzonym zboczeńcem! Jedziemy po naszego syna, a Ty chcesz loda?! Dlatego chce rozwodu, Ty pieprzony... - Nie dokończył, bo Tobi złapał  jego głowę i zmusił, by ten wziął do ust jego penisa.

Liam siedział obok Oliviera i głaskał go po kolanie, bo chłopaczek był wściekły.  Na Erica, na Tobiasa, bo zabawiali się  na tylnich siedzeniach i co?! A on prowadził! Do cholery! Znaczy sam mu zaproponował, by  czarnowłosy  uciszyłprzyjaciela, ale...

- Zadzwonimy do niani i zobaczymy co u naszego malucha? - zapytał z uśmiechem czerwonowłosy patrząc na niego. - Wezmę wideorozmowę. - oznajmił z uśmiechem.

- Dobrze - oznajmił i spojrzał na ekran telefonu, który trzymał mężczyzna.  Po jakimś czasie zobaczył twarz niani.

- Dzień dobry! - powiedziała.  - Domyślam się, ze chcą Państwo dziecko zobaczyć,  aktualnie śpią  - oznajmiła z usmiechem i przyłączyła kamerkę pokazując śpiące dziecko w łóżeczku przykryte kołderką. - Myślę,  że tęskni. Ciągle  przytula się do poduszki w Państa sypialni.

- A Ty co robisz? Nie sprowadziłeś nikogo? - zapytał. Liam zdecydował, ze kupią kawalerke, by stworzyć pozory,  zainstalowali kamery tam, oraz wynajmą na kilka dni opiekunkę.

- Nie,  jak mały śpi to czytam, albo oglądam telewizję. -oznajmiła i było to prawdą.  Widzieli to na kamerach.

- To dobrze. Niedługo wrócimy,  zapłacimy Ci premię jak wszystko będzie dobrze.

- J-Jasne, dziękuję! - oznajmiła z usmiechem. - Zadzwonię do państwa jak mały wstanie.

- Jasne, do zobaczenia - oznajmił Liam i się rozłączył. - Widzisz, z dzieckiem dobrze,  wszystko Okej. Spokojnie.

- Nie martwię się o niego. Bardziej za nim tęsknię. Moje maleństwo.

- Jak wrócimy  to go wyprzytulasz. - oznajmił.  - Zróbmy postój, muszę do kibla i załadujemy bronie i przygotujemy się,  bo mam nadzieję, że to będzie szybka akcja.  Odzyskajmy ich dziecko i wracamy do domu  - oznajmił cicho i westchnął.

- Niech ci z tyłu w końcu przestaną, dekoncentrują mnie. - mruknął uległy.

- E tam, jesteś zazdrosny. Też byś chciał mi possac i patrzeć jak próbuje powstrzymać mało męskie jęki. - mruknął mu do ucha jego mąż, a ten trzepnął go w potylicę.

- Za karę nie dostaniesz tyłka przez dwa tygodnie. - oznajmił, a ten warknął. On mu już pokaże, niech no tylko wyjdą z auta na stacji. Oj, on mu da popalić.

***
Reszta drogi minęła spokojnie, brązowowłosy miał głowę na kolanach męża,  a ten go głaskał. Ograniczał pytanie czy jeszcze daleko, po każdym musi policzyć do tysiąca.  Czasem zagadywał go Olivier i musiał liczyć od nowa. 

- Dojeżdżamy już powoli na miejsce, przygotujcie się  - oznajmił czerwonowłosy i napisał sms-a, do ludzi z drugiego auta. Spojrzał na broń. Dobrze się czuł z tym, że zaraz będzie koniec, już za momencik.  Olivier zaparkowałauto kilkaset metrów od ich celu i otworzył laptopa. Otworzył plan pomieszczeń, który dostał od chłopaka,  jadącego w drugim aucie.

- Pięć osób w pokoju na piętrze, a nie. Jedna wyszła, kieruje się do... - nałożył na jedną mapę drugą.  - do kuchni. Najpierw musimy unieszkodliwić tą w kuchni, żadnych szczególnych zabezpieczeń. Zwykle zamki, nic nie wiemy o alarmach, ale nawet gdyby się włączył, gdy będziemy w środku to  zdążymy ich zabić zanim ucieknął. Wszyscy zrozumieli? Idziemy. I ani słowa - oznajmił i wysiadł zanim zdążył ktokolwiek Coś powiedzieć.  Liam podszedł do zestresowanego męża.

- Pierwsza akcja po takiej przerwy, nie? Stresujesz się - szepnął obejmując go w talii i calujac w kark. 

- Przestań,  irytujesz mnie - warknął cicho. - Odsuń się, albo dostaniesz celibat w chuj długi!

- Oj, po tej akcji się odstresujemy. Zostaniemy na noc w hoteliku. - oznajmił z kpiącym uśmieszkiem i dał mu klapsa.

- Zamknij się! Idziemy! - warczy i ruszajął w stronę  bramy.

Przepraszam, ze są błędy, bo na pewno są.  Komentarz zostaw!

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz