Stanął nad klifem i wyciągnął ręcę z dzieckiem przed siebie.
- Nawet nie próbuj - usłyszał wściekły syk. Odwrócił się i ujrzał piękną rudowłosą kobietę. Miała śniadą skórę i boskie ciało, które opinała biała koszula i spódnica, na nogach odzianych w rajstopy miała czarne szpilki. Wyglądała zabójczo i pięknie.
- Zrobisz sobie drugie Jane - powiedział rozbawiony. - Nigdy nie spodziewałbym się, że taka brzydka pryszczata dziewczynka wyrośnie na taką piękność i będzie się bzykać z ojcem człowieka, którego nienawidzę - prychnął cicho.
- Dość tego! Oddaj mi moją córkę Will! - warknęła starając się zachować zimną krew. Chodziło tu o jej malusienką Blankę. Wyciągnęła pistolet i wycelowała w mężczyznę. Trzymała go w jednej, wyprostowanej rękę. Jednak ćwiczenia, które zafundował jej narzeczony do czegoś się przydały. - Masz trzy sekundy. Raz ...
***
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że mam siostre?! - wrzasnął czarnowłosy w stronę swojego ojca. - Przez ciebie posypało mi się życie!
- Milcz idioto. Jeżeli będziesz zachowywał się jak rozwydrzony bachor to nigdy go nie odzyskasz! - warknął czerwonowłosy gwałtownie skręcając na leśną dróżkę. Na szczęście dojechali na miejsce na czas. Kobieta celowała w Williama a on trzymał zawiniątko w ramionach. Wszyscy wybiegli z samochodu.
- Will! - wykrzyczał Matt. Gdy usłyszał co się dzieje od razu przyjechał. - Nie rób tego! - zaczął powoli podchodzić.
- Dlaczego nie? Bez dziecko Eric nie dostanie dowodów, że nie jest Tobiasa. Nigdy do niego nie wróci. O to mi chodzi. On na niego nie zasługuje. Wiele razy doprowadzał go do łez. Ja tylko ukradłem dziecko i podrzuciłem pod dom. Napawałem się widokiem Tobiasa gdy Eric wyrzucił go z domu. Pokazał tyle emocji na raz.
- Ty piep... - szarooki chciał się na niego rzucić ale ręka jego ojca go powstrzymała.
- Dodatkowo podsyciłem ogień - kontynuował - Eric go nienawidzi. Myśli, że tamten zostawił niemowle ale tak nie było. Gdy dziecko spało podmieniłem je z innym. W tedy on brał prysznic. Wyruszył z podmienionym bachorem a ja odłożyłem na miejsce te prawdziwe ludzkie szczenie. Ważne było, że mój cel został osiągnięty. Mogę umierać. Jednak ten bachor ze mną. - zaśmiał się psychopatycznie - A i Tobias ... Eric jest świetny w łóżku - uśmiechnął się i wyciągnął zawiniątko w strone wody. Wszyscy zamarli.
***
Słuchał coraz bardziej niedowierzając. Jak jego najlepszy przyjaciel mógł to zrobić? Podszedł troszeczkę bliżej i zamarł. Jak w zwaolnionym tempie zobaczył, że dziewczynka wyślizguje się z rąk jego byłego przyjaciela. Zauważył też pewnego czarnowłosego mężczyznę, który rzucił się za nią z klifu. W gardle ugrzęzło mu jedno słowo. "Tobias"
Matt zgarnął go w ramiona i zakrył mu uszy gdy powietrze przeciął świst dziewięciu wystrzałów.
- Tobias! - wyrwał się przyjacielowi i podbiegł do krawędzi. Nie dostrzegł ukochanego. Pieniące się fale uderzały o brzeg z wielką siłą. Stracił tego głupka na zawsze ...
***
Pikanie maszyny, ucisk w płucach, chłód. To pierwsze poczuł i usłyszał. Starał się otworzyć oczy ale powieki miał jak z ołowiu. Skupił się na czynnikach zewnętrznych. Czuł, że ktoś trzyma jego dłoń a po chwili usłyszał głos.
- Tak bardzo cię przepraszam. - ładny damski głos. - Nie wiem czy mnie słyszysz ale chcę ci to powiedzieć byś nie gniewał się na swojego ojca. - zatrzymała się wdychając cicho - To ja go poprosiłam by nic ci nie mówił. Nie miałam pojęcia jak zareagujesz, w końcu jestem tylko o trzy lata starsza. Nasz związek to nie było nic pewnego. Kiedy jednak urodziła się Blanka ... Chcieliśmy ci powiedzieć i się pobrać. Jednak cała ta sytuacja ... - zatrzymała się i wzięła głęboki wdech - Dziękuje. Rzuciłeś się za moją córką z klifu chodź nie miałeś względem niej żadnych zobowiązań. - kobieta przez chwile milczała - Pewnie zastanawiasz się co u Erica. Do tej pory myślał, że nie żyjesz. Nie chcieliśmy robić mu żmudnej nadzieji ale twój stan się poprawia i prawdopodobnie z tego wyjdziesz. Eric do ciebie jedzie dlatego będę się zbierać. Posiedze przy córeczce. Dzięki tobie żyje i teraz monitorują jej stan. Dziękuje. - okryła go kołdrą i ucałowała w czoło po czym rytmiczne stuk stuk oddalaliło się. Miał czas by to wszystko sobie przemyśleć. W głębi serca cieszył się, że siostra, o której nie wiedział wiele, żyje. Jednak teraz chciałby usłyszeć głos swojego ukochanego. W jego głowie pojawił się obraz uśmiechniętego Erica. Uśmiechnął się mentalnie i zasnął.
Sam nie wiedział kiedy się obudził, chodź spał cały czas, znowu próbował unieść powieki ale nic z tego. Ponownie skupił się na otoczeniu. Słyszał przytłumiony szloch.
- O-od trzech miesięcy myślałem, że jesteś trupem - wyszeptał chłopaczek przytulając dłoń nieprzytomnego do swojego mokrego policzka. - Jednak ty żyjesz ... Nadal mam nadzieje, że do mnie wrócisz. Przepraszam, że uwierzyłem, że to dziecko jest twoje. Bardzo mocno Cię kocham. Wróć do mnie szybko. Proszę. - ucałował go w policzek.Heej!
Skomentowałeś? Nie? To masz okazje!
Jeżeli śledzisz mój profil (jeżeli tego nie robisz to kliknij follow) to wiesz, że mam na nim kilka yaoi książek. Jedna jest zakończona, w tej zbliżamy się do końca a dwie pozostałe są cały czas aktualizowane.
Oczywiście serdecznie zapraszam do:
- Moja męska dziwka
- Byłeś idealny
- Zbuntowany człowiek - Historia Ziemii
- One - shoty z AnimeMoże coś wam przypadnie do gustu? Kto wie?
Po za tym pytanie do was.
Co byście chcieli bym teraz pisała?
W mojej głowie mam miliardy pomysłów i stwierdzam, że na was zrzuce ciężar tego co napisze.
Może jakieś omegaverse?
Może jakieś elfy wróżki?
Czarodzieje, czarnoksiężnicy?
Aniołki, demony i ludzie pomiędzy tym?
Może po prostu o dwójce zwykłych ludzi?Podawajcie swoje propozycje. Bądźcie aktywni. Jeżeli czyiś pomysł się wam podoba to podpiszcie się pod nim.
PS: Jak rozdział się podoba?
CZYTASZ
Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)
ActionEric po śmierci siostry, z którą był bardzo zżyty podpada szefowi groźnego gangu narkotykowego. Musi wybierać, zginie albo zacznie sprzedawać. Wiedząc, że nie może umrzeć, bo jest potrzebny jego matce, która załamała się po stracie córki zgadza się...