Eric krzątał się po kuchni robiąc obiad, słuchając żalącego się mężczyzny.
- Stwierdziła, że ją zdradzam, bo zobaczyła wiadomość od Alei. Brzmiała ona "Jestem w ciąży", a to była zwykła autokorekta i chodziło o Eda, wiesz... Naszego królika doświadczalnego. Alei'a nigdy nie pisze za dużo...
- Od zawsze wiedziałem, że autokorekta jest zła - zachichotał brunet. - Trzeba jej to wytłumaczyć - powiedział podając im piwo. Wyjątkowo zgodził się na jedno przed obiadem. Czuł spojrzenie męża na swoich nogach, które sunęło w górę, po czym spotkało oburzony wzrok uległego.
- Nie... Od bardzo dawna nam się nie układa. Na każdym kroku mnie pilnuje, najchętniej, by nie wypuszczała z domu. - westchnął upijając spory łyk alkoholu.
- A może to przez humorki? - zapytał uległy dokańczając smarzyć kotlety. - Chcesz zostawić kobietę w ciąży? - uniósł brew i założył ręce na piersi. Jeżeli ten mężczyzna zostawi ją, a ona ma w sobie jego dzidzie... Nigdy więcej nie zgodzi się go przyjąć.
- Jestem bezpłodny - odpowiedział załamany kolejny raz upijając trochę alkoholu. - Nie wiem czy blefuje z dzieckiem czy faktycznie jest w ciąży i to ona mnie zdradziła. - ukrył twarz w dłoniach.
- Stary, jesteś dorosłym facetem. Będzie dobrze. Będziemy Cię wspierać - Tobias poklepał go po ramieniu.
- Narazie o tym nie myślcie. Czas ns obiad - brunet położył na stole sałatkę i nałożył na trzy talerze ziemniaków i po kotleciku. - Proszę - usiadł do stołu
- A między wami jak? - zapytał facet niepewnie. - Nie chcę się wtrącać, ale tak naprawdę nie znamy się, więc nie wiem czy nie będziecie się przeze mnie kłócić....
- Nie martw się o to. Jesteśmy zgodnym małżeństwem. Jak mamy coś sobie do powiedzenia, to to mówimy.
- Myślę, że Eric ładnie się zachował pozwalając ci przyjechać. W końcu, my się znamy, pracujemy ze sobą już tyle czasu, ale on cię nie zna praktycznie w ogóle...
- Ja tylko sprawdzam czy masz z kim mnie zdradzać - zachichotał brunet i schował uśmiech za kubkiem z herbatą.
- Nie interesuje mnie on, jesteś bardziej interesujący niż ten dupek, Tobias - puścił mu oczko, już zdecydowanie w lepszym humorze, a zielonooki zarumienił się.
- A spróbuj tylko spojrzeć na mojego męża niewłaściwe, a zamorduje. - burknął, a chłopak, o którym mowa zaśmiał się.
- Jedz zazdrośniku. - mruknął, a pod stołem jego stopa musnęła te jego. Wymienili się spojrzeniami, a on uśmiechnął się. Dokończyli posiłek w ciszy. Dopiero, gdy Eric zmywał przypomniał sobie o czymś. - Dzisiaj mecz, prawda? - odwrócił się przodem do nich wycierając ręce w ręczniczek.
- Taaak, możemy obejrzeć go u nas? - poprosił Tobias wstając i podchodząc do bruneta. Otulił go ramionami w pasie i przyciągnął do siebie, Ucałował go w obojczyk robiąc tam malinkę. Dostał po łbie, dokładniej w potylice.
- Mamy gościa napaleńcu - szepnął zarumieniony. - Możecie... Mieliśmy iść na spacer... ale okej, pójdę do przyjaciela - uśmiechnął się do niego smutno wyrywając się. - Pójdę poczytać. - powiedział i ruszył do wyjścia, ale Tobias go zatrzymał.
- Pójdziemy na ten spacer. Dokładnie w zachód słońca. Chłopaki się chyba nie pozabijają, a później do nich dołączę, zrelacjonują mi wydarzenia, które mnie ominęły. - mruknął, a brunet szeroko się uśmiechnął i ucałował ukochanego krótko w usta.
- Dziękuje - zachichotał. - Widzisz? Tak się trzyma faceta w garści - puścił oczko do ich gościa, a on się zaśmiał. Gdy wychodził poczuł lekkie klepnięcie. Pisnął i zarumienił się
- Nie ładnie knuć za moimi pleckami, kochanie - mruknął mu do ucha trzymając go za biodra.
- Przecież stoje przed tobą - udawał przez chwilkę oburzenie, a potem się uśmiechnął. - Idę poczytać. - oznajmił i szybko uciekł przed kolejnym klapsem. Tobias rozczulony westchnął i usiadł do stołu.
- Jak ja go kocham - westchnął ponownie z leniwym uśmiechem.
- Widać - stwierdził gość śmiejąc się z jego miny - A on ciebie.
CZYTASZ
Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)
AksiEric po śmierci siostry, z którą był bardzo zżyty podpada szefowi groźnego gangu narkotykowego. Musi wybierać, zginie albo zacznie sprzedawać. Wiedząc, że nie może umrzeć, bo jest potrzebny jego matce, która załamała się po stracie córki zgadza się...