*50*

2.3K 169 26
                                    

- Chyba cię ostro popieprzyło - warknął czarnowłosy.
- Myślisz, że zostanie z tobą jak się o tym dowie? - syknął czerwonowłosy.
- Kocha mnie!
- Miłość - prychnął - Myślisz, że kocha cię bardziej od swojej matki, którą chciałeś zabić? Co ona ci zrobiła? Bo rozumiem, że możesz być zazdrosny o przyjaciół ale o matkę? Jesteś zdrowy na umyśle?
- Ty nic nie rozumiesz! - wrzasnął
- Mam!  - chłopak z okularkami i laptopem w ręcę wepchnął się pomiedzy nich na kanape. - Samochód, którego szukamy  wyjechał o dwudziestej pierwszej trzydzieści siedem z miasta.
- W którą stronę pojechał? - zapytał czerwonooki
- Wyjechał od strony autostrady.  Pojechał albo dziesiątką albo trójką.
- Dasz radę włamać się do kamer z sąsiednich miast? - zapytał.
- Zajmie mi to kilkanaście godzin do kilku dni - kiwnął głową. - Zbieram się do bazy.
- Posłuchaj Tobias. - czerwonowłosy zwrócił się do szarookiego. - Jeżeli chcesz go odnaleźć to jeżeli się odezwie porywacz niezwłocznie nas powiadom, jasne? Tu masz numer - podał mu kartkę z cyferkami.
- Nie chcę siedzieć bezczynnie.  - oznajmił a on zabrał mu kartkę i zapisał adres.
- Przyjedź jak się ogarniesz, przyprowadź zaufanych ludzi. Przydadzą się - powiedział niechętnie i wstał a następnie opuścili dom czarnowłosego.
***
- Rozkuj mnie! - brunet nie wiedział ile się szarpał. Godzinę? dwie? Pięć? Był padnięty. Z jego nargarstków lała się czerwona posoka. Z kostek także.
- Kochanie, robisz sobie krzywdę - powiedział zmartwiony Armin. - Proszę, przestań. Będę musiał cię uśpić. - wyszeptał a brunet przestał. Musiał być przytomny gdy ten psychol był obok. - Pójdę po bandaże, opatrze ci rany - zaoferował i wstał szybko udając się do łazienki. Zabrał z tamtąd apteczkę i wrócił do zielonookiego. Rozpiął mu kostki. Ku jego uciesze nie próbował go kopnąć. Polał rany wodą utlenioną a gdy usłyszał syk spojrzał na starszego o kilka miesięcy chłopaka. Opatrzył mu nogi i zostawił nie przypiętę. Rozpiął mu najpierw jeden nargarstek i wykonał te same czynności co przy kostkach a następnie  drugi.
- Jesteś nienormalny myśląc, że będę tu z tobą siedział - warknął Eric i błyskawicznie się podniósł. Podbiegł do drzwi ale został zatrzymany przez dwóch napakowanych mężczyzn. Trzymali go za ramiona a jego stopy wisiały kilka centymetrów nad ziemią. Szamotał się i kopał ale nic to nie dawało.
- Chciałem tego uniknąć ale ... - blondyn włączył wielki plazmowy telewizor. Na jego ekranie pojawił się ... Związany Tobias. Klęczał na białych płytkach. Nagusienki. Kamera nagrywała z lewego rogu pomieszczenia. Ktoś tam wszedł. Mężczyzna. Armin wyjął krótko falówkę. - Ramię - zakomendował. Facet wyjął broń i wycelował w ramię czarnowłosego. Sztrzelił a brunet usłyszał przeraźliwy krzyk.
- Zostaw go! Nie masz prawa! - wrzeszczał jeszcze bardziej się szamtając a w jego oczach pojawiły się łzy.
- Teraz drugie - zakomendował blondyn. Mężczyzna strzelił, kolejny krzyk.
- Błagam! - wykrzyczał Eric płacząc gorzko. Nie mógł na to patrzeć.
- Przestanę. Jeżeli obiecasz ze mną zostać i nie uciekać oraz być moim chłopakiem. - Armin podszedł do niego.
- D-dobrze, wszystko, tylko go już nie torturuj. Wypuść go.
- Wypuszczę, po naszym ślubie....
***
Nerwowo stukał palcami o blat. Był w tej chwili bezużyteczny. Do niczego się nie przyda.
- Dlaczego go chronisz? I przed kim? - zapytał czerwonookiego chłopaka, który przyglądał się działaniom swojego informatyka.
- Poprosiła mnie o to jego matka...
***
- Zrobiłem jedzonko, kochanie - zaświergotał blondynek wchodząc do sypialni z tacą w ręce.
- Nie jestem głodny. - burknął cicho zamykając oczy. Mimo że burczało mu w brzuchu nie chciał jeść. Martwił się o swojego chłopaka. Nie. Nie tego blondyna. O Tobiasa. Co jeżeli się wykrwawi? Albo dostanie zakażenia? Nie chcę by umarł. Oddałby własną dusze by czarnowłosy był wolny. No bo ... Skąd mógł wiedzieć, że to wszystko manipulacja? Krótko falówka to atrapa a "Tobias" to tylko wytwór infomatyków.
- Skarbie ... Pomyślałem sobie, że już czas - wyszeptał chłopak odkładają tace na mały stoliczek niedaleko łóżka. Zarumienił się soczyście.
- Na co czas, co ty pieprzysz? - zapytał nawet nie otwierając oczu.
- Na nasz pierwszy pocałunek i nas pierwszy raz - zarumienił się soczyście.
- No chyba cię ... - ekran rozbłys a on mimowolnie na niego spojrzał. Tobi, jego ukochany leżał na ziemii. Twarz miał wciśniętą w podłogę, tyłek w górze i rozkraczone nogi przypiętę kajdanami do ściany. Ręcę także były przypięte po bokach. Do pomieszczenie weszło dwóch mężczyzn. Jeden z nich uklęknął przy twarzy czarnowłosego i obaj zaczęli się rozbierać. Jeden podszedł do niego od tyłu a drugi od przodu. Otworzył mu buzie i wsadził tam swoją stojącą fujarę a następnie zaczął ostro pieprzyć jego usta.
- Niech oni go zostawią! - krzyknął brunet. Jednak blondyn nie reagował. Drugi mężczyzna napluł na dłoń i nasmarował śliną swojego penisa. Przystawił go do wejścia szarookiego. - Dobrze! Pocałuje cię! Będą się z tobą pieprzył! Tylko niech mu tak nie robią! - wrzasnął kuląc się i zasłaniając głowę dłońmi.
- Nie pieprzyć, kochać. To mój pierwszy raz, będziesz delikatny prawda? Tyle lat na ciebie czekałem, cieszysz się? - Armin dotknął jego ramienia. Brunet starał się powstrzymać łzy.
- On ma być bezpieczny, rozumiesz?! Żadnych postrzeleń i żadnych gwałtów! Nic! Wypuść go!
- A co dostanę w zamian? - zapytał podekscytowany.
- Mnie. Moje ciało ...
- Chcę twoje serce.
- Dobrze, dostaniesz moje serce - wyszeptał wyczerpany.

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz