Owoc Zakazanej miłości *28*

872 76 3
                                    

Kobieta w czarnej obcisłej sukience wyszła z auta. Minę miała poważną i z gracją stąpała po chodniku. Nie zawachała się. Bez pukania, bez uprzedzenia, bez niczego weszła do głównej bazy gangu. Skierowała się w stronę łazienki. Nigdy tu nie była, ale syn poinstruował ją bardzo dokładnie jak do niego dojść. Złapała za klamkę, a gdy okazało się zamknięte zapukała tak jak sobie ustalili. Wokół niej zrobił się spory tłumek. Tak jakby kobiety nie miały tu wstępu. Mężczyzni chłonęli wzrokiem jej ciało. Ci co żuli w tym domu tak jakby nie mieli prawa się z nikim spotykać. Chyba, że z facetem. Drzwi się delikatnie otworzyły, więc wsunęła się do srodka. Eric wtulił się w matkę po czym zaczął łkać chowając twarz w jej szyi. Właściwie, był bez spodni. Na jego biodrach był ręcznik, a od strony tyłka był zakrwiawiony. Ból był okropny. Kobieta odsunęła go od siebie i pogładziła po głowie. Wyjęła z torebki tabletki przeciwbólowe. Miała nosa, że brązowowłosy będzie ich potrzebował. Dostał jedną, mimo że prosił o więcej. Kobieta rozejrzała się. Podeszła do prysznica, miał on wysoki brodzik, więc zatkała otwór i zaczęła go napełniać ciepłą wodą. Podeszła do synka, zciągnęła z niego ręcznik, a on zakrył krocze.

- Widziałam już nie jednego penisa, synu. A twojego niejednokrotnie - uśmiechnęła się do niego. - Usiądź w brodziku. Postawaj się rozluźnić - powiedziała i spojrzała na ręcznik. Przyglądała się mu, a w tym czasie zielonooki robił to co mu poleciła.
Wzięła miskę wlała do niej lodowatej wody. Wrzuciła do niego ręcznik i ten co leżał na podłodze, bo na tym siedział. Do zatkanego zlewu z taką samą wodą wrzuciła spodnie i bielizne zakrwiawione krwią. Podeszła do synka. On trzymał dłonie na brzuszku i patrzył przed siebie. Ukucnęła i dotknęła jego ramię. - Głębokie, spokojne wdechy. Tabletki zaraz zaczną działać.

- A-A jak je strace? - wypłakał i wtulił się w rodzicielkę mocząc jej całą sukienkę. Nie przejęła się tym, tylko pogładziła syna po głowie.

- Jak będzie trzeba, to ja urodze. Zostane surogatką. - wzięła słuchawkę prysznica i zaczęła go polewać ciepłą wodą. - A teraz wytłumacz mi, dlaczego miałbyś je stracić...

****
Czerwonowłosy, gdy tylko usłyszał, że w domu głównym jest kobieta to od razu ruszył w stronę łazienki. Wyjął pistolet i trzymając go w obu dłoniach, jak to czasem na tych filmach kryminalnych, kazał jednemu ze swoich ludzi walnąć w drzwi.

- Otwierać! Licze do trzech i strzelam! - oznajmił głośno odbezpieczając broń. Drzwi otworzyły się po kilku długich sekundach, a z nich wyszła kobieta w szpilkach. Czerwonowłosy opuścił broń, gdy tylko ją zobaczył. Wygłupił się! Chciał strzelać do matki Erica! Tobias go zamorduje, a Olivier wskrzesi i da celibat.

- Ja wiem, że się wprosiłam, ale myślałam, że cieplej mnie przyjmiesz. Traktuje cię jak rodzinę - założyła ręce na piersi.

- Ym... Tak, Przepraszam, to było nieprzemyślane. - skruszony schował broń i spojrzał niepewnie na kobiete.

- Gdzie mój zięć? - zapytała rozglądając się. Nie interesowali jej inni mężczyźni stojący w kółeczku. - Muszę się z nim zobaczyć. Zawołajcie go a ja wracam do syna - oznajmiła i uchyliła drzwi. - A na temat noszenia broni za paskiem jeszcze pogadamy - powiedziała poważnie i zniknęła w łazience.

- Zawołać Tobiasa! - warknął cicho i ruszył do gabinetu. Wyjął pistolet i położył na biurko. Mógł się domyślić, że to matka ciężarnego. Nikt inny nie wie, że jest tu siedziba gangu. Myślał... Nie, to nie było możliwe, by ona wróciła. Nie wypuścili jej z psychiatryka, prawda?

- Skarbie - Olivier pstryknął palcami mu przed twaezą, a on dopiero odkrył, że stoi przed nim. - Odpłynęłeś - powiedział. - Wszystko w porządku? - zapytał delikatnie głaszcząc go po poliku. Dominat wtulił go w dłoń ukochanego.

- Nie... - westchnął. Cyber obkrążył biurko i usiadł na nim, tak, by mąż był między jego nogami. - Nie chce ci się spowiadać... Musze to przemyśleć - westchnął. Ukeś złapał go za kark i połączył ich usta.

- Możesz mi wszystko powiedzieć.. Ulży ci...

- Wiem. Dziękuje - szepnął i pocałował go. Potem zszedł na szyję. Dłonie wsuwały się pod koszulkę. Uległy pomrukiwał.

- Nie wiem, czy o to mi chodziło tym, że mogę ci ulżyć - zamruczał i znowu go pocałował trzymając go za kark. - Ale narobiłeś mmi ochoty więc wyjątkowo mogę się zgodzić.

Niesprawdzany

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz