Eric wracał właśnie z łazienki w swojej ulubionej piżamce. Wykąpał się dokładnie. Trzymał w ręce lubrykant, miał zamiar się pobawić paluszkami... Brakowało mu seksu, no cóż to już drugi miesiąc kiedy mąż boi się go dotknąć. Trzy miechy ciąży zmieniły tego wariata w nadopiekuńczego semesia. Westchnął cicho i zauważył, że telefon na szafce wibruje. Wziął go do ręki i odebrał.
- Słucham? - zapytał kładąc się na plecach na łóżku. Szczeniak upodobał sobie miejsce na jego klatce więc od razu jak się położył to wskoczył tam i wygodnie się ułożył.
- Hej skarbie... Jak się czujesz? - usłyszał zachrypnięty głos męża. Uśmiechnął się.
- W porządku - odparł cicho. - Byłem popołudniu u lekarza. Wszystko z maleństwem w porządku - oznajmił.
- To dobrze... Pewnie szykujesz się do spania, co? - zapytał go, a ten pokiwał głową. Zreflektował się zaraz, bo przecież semeś tego nie zauważy.
- Jestem już po kąpieli... A teraz głaszcze naszego syneczka po główce. - powiedział i podrapał szczeniaka za uchem.
- Już urodziłeś?! - krzyknął do słuchawki czarnowłosy, a uległy zachichotał. Słyszał jak ukochany szamocze się z kołdrą.
- Nie ... Uspokój się tam... Włącze kamerkę i ci pokaże. - powiedział i odsunął telefon od ucha, by wcisnąć przycisk. Po chwilce widział twarz męża. Przyglądał się kolczykom na jego twarzy sprawdzając czy żadnego nie brakuje. - Spójrz - oddalił telefon tak by kamera objęła malucha.
- Oh... Szczeniak - głos szarookiego znowu stał się spokojny. - Zaadoptowałeś go? Kiedy to sobie zaplanowałeś? - zapytał z delikatnym uśmiechem.
- Nie planowałem - przyznał się i pokazał mu brzuch wcześniej podwijając bluzkę. Był delikatnie wypukły. - Zobacz z dzidzią okej - pogłaskał brzusio i się zakrył. Tobias uśmiechnął się szeroko. Eric wyłaczył kamerkę i przyłożył telefon do uszka.
- Więc jak to było z tym szczeniakiem? - zapytał go mężczyzna, gdy Eric przykrywał się kocem.
- Hm, spacerowałem z Olivierem po lesie... Usłyszałem skomlenie, a potem dwa strzały i śmiechy... Pobiegliśmy tam i ... Oni zabili dwa szczeniaczki... - zachlipiał cicho szybko ścierając łzy.
- Wszystko okej skarbie? Co jest? - zapytał lekko spanikowany dominat.
- Tak, tak... To ciążowe humorki... - wyjaśnił szybko. - Było ich trzech... Odepchnęłem ich i wzięłem na ręce ocalonego szczeniaczka, dwa pozostałe nie żyły... - pociągnął nosem. - Byłem tak wściekły, że jak jeden powiedział, że to gówna bezwartościowe... Przywaliłem mu z sierpowego... Potem w krocze i go skopałem... - wyszeptał nagle nieśmiało.
- Kochanie...
- Tak, tak, wiem, że nie powinienem się przemęczać... Ale ta adrenalina i wściekłość... - zaczął się tłumaczyć, mimo że wcale nie musiał.
- Jestem z ciebie dumny - usłyszał po drugiej stronie. Jego mina ukazywała zdziwienie, a potem uśmiechnąl się. - Zawsze byłeś nieposłuszny... Nawet w noc poślubną nie mogłeś po prostu jęczeć, musiałeś pokazać na co stać twoje paznokcie... Teraz jak słyszę, dobrze to wykorzystałeś. Nie bałeś się go skopać. Cieszę się.
- Myślałem, ze zaczniesz mówić o tym, że powinienem się oszczędzać - powiedział szczerze, jego mąż cicho się zaśmiał.
- Zacząłbym gdyby nie rozmowa z mężem twojego przyjaciela. Nagadał mi. Po za tym, co za facet proponował ci spacer i kolacje? Mam się pofatygować do tej wiochy? - zapytał groźnie, a zielonooki zachichotał.
- Nie przyjeżdaj... No chyba, że mi nie ufasz - powiedział.
- Ufam... Brakuje mi tu ciebie, kochanie - wyszeptał cicho. - Nie lubie jak twoja strona łóżka jest pusta... Nie mogę patrzeć jak słodko śpisz... Jak mówisz przez sen...
- Mi ciebie też brakuje... Szczególnie twojego kolegi ze spodni.. - wyszeptał uległy zarumieniony. - Ale musisz pewne rzeczy zrozumieć - powiedział już normalnie.
- Tak... Mój wariat też tęskni... A moja dłoń dostanie wkrótce odcisków. - przyznał a ukeś znowu zachichotał.
- A mój tyłeczek chętnie przyjmie moje paluszki, mimo że wolałby twoje - powiedział rozbawiony.
- Będziesz jęczał moje imie jak będziesz je w siebie wsadzał? - zapytał go.
- Nikogo innego nie jęczałem od kiedy jesteśmy razem. - przypomniał mu.
- Był jeszcze Will - czarnowłosy nie był zadowolony z tego faktu.
- Nie, skarbie. Jego imie krzyczałem - drażnił go, w końcu musi dostać nauczkę. - Będę wykrzykiwał twoje imie... A ty bedziesz o mnie myślał jak twoja dłoń będzie ci pomagała?
- Twój tyłek jest zawsze w moich myślach jak jestem zmuszony to robić. - oznajmił.
- Jak wrócę do domu to będziemy się kochać? - zadał mu pytanie ziewając w dłoń.
- Tak o ile nie przyjedziesz tóż przed porodem. - uśmiechnął się. - Teraz już nie będę bał się cię dotknąć. Przynajmiej się postaram. - obiecał. - Ale kochanie... To głupie, ale narazie nie wracaj. Szykuje niespodziankę.
- Nie mogę się doczekać - szepnął cicho. - A teraz położe się spać.
- Tak, tak. Odpoczywaj - powiedział szybko. Za szybko. - Kocham cię. Dobranoc - wyszeptał.
- Ja ciebie też. Dobranoc - szepnął i się rozłączył. Następnie z uśmiechnęłem ułożył się na posłaniu śniąc tej nocy śliczne sny.
![](https://img.wattpad.com/cover/155738821-288-k30608.jpg)
CZYTASZ
Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)
ActionEric po śmierci siostry, z którą był bardzo zżyty podpada szefowi groźnego gangu narkotykowego. Musi wybierać, zginie albo zacznie sprzedawać. Wiedząc, że nie może umrzeć, bo jest potrzebny jego matce, która załamała się po stracie córki zgadza się...