Owoc zakazanej miłości *33*

937 83 16
                                    

Olivier leżał na kanapie wtulając się w Erica, tępo wgapiając się w ekran. Co chwila zaczępiał go szczeniak, ale nic sobie z tego nie robił. Tobias spał niedaleko, a obok niego była kotka, do której Drops narazie nie chciał się zbliżać. Zielonooki zaczął bawić się ze szczeniakiem, który delikatnie łapał miedzy zeby jego dłon i zaraz ją puszczał i odskakiwał.

- Pewnie się zastanawiasz o co chodzi, prawda? - zapytał go przyjaciel, a ten przytaknał.

- Tak... Ale jak nie chcesz to nie mów. Pamiętaj, że cokolwiek się stało nie zostawie cię samego.

- P-pokłóciłem się z mężem - przyznał cicho. Brunet zaczął delikatnie głaskać go po głowie, a szczeniak wcisnął się pod jego dłoń domagając się pieszczot, które po chwili otrzymał. - Napił się z chłopakami po naszej kłótni... I-i nie wiem co oni mu nagadali, ale jak zasypiałem to szarpnął mnie za włosy. Zaczęliśmy się znowu kłócić. Po raz pierwszy mnie uderzył. Spoliczkował. A potem... P-potem... - z jego ust wydobył się szloch. - potem zerwał ze mnie spodnie... N-nasmarował go i-i ... - zapłakał gorzko chowając  twarz w bluzce przyjaciela. - wsadził go... Bez przygotowania, bez zgody... - wychlipiał. - Krzyczałem, biłem... A-a on  złapał mnie znowu za włosy, ciągnął je i robił to coraz brutalniej - jąkał się cały czas chlipiąc. - D-doszedł... Błagałem, by mnie zostawił, ale on.. On mnie od tyłu... Znowu za włosy.. Nagle się zatrzymał. Oprzytomniał. Wyszedł ze mnie i wybiegł. A-a ja... D-dostrzegłem krew... To tak boli! - wypłakał głośno, a Eric zacisnał dłoń w pięść.

- Mogłeś poprosić mnie o maść. O matko, biedaku... Zadzwonie do lekarza. Chcesz się położyć? Daje słowo, zatłukę dranoa, obedrę ze skóry i obetne chuja. - warknął, a chłopak obok niego rozpłakał się całkiem. Przytulił go mocno do siebie gładząc po plecach. Jego biedny Cyberek, jak ktoś mógł go skrzywdzić?

***
Okularnik obudził się, gdy promyki słońca dawały mu po twarzy. Z zaskoczeniem stwierdził, że jest przeprany w piżame i leży w łóżku. Zasnął przecież przy brązowowłosym, padł ze zmęczenia.
Ubrał okulary i ruszył na dół do salonu.

- O-ostrożnie - sapał Tobias, który pół siedział, pół leżał na kanapie. Na nim siedział zielonooki i powolutku go ujeżdżał. Powoli, ale dociskał się do końca. Przeczesał włosy dłonią wyginając się lekko, było spokojnie, kochali się z potrzeby. Cybera przeszedł dreszcz, dość nieprzyjemny.

- Jestem ostrożny - wyszeptał  uległy i musnął jego usta.

- Zaraz dojdę - ostrzegł go dominat - A co z tobą? Jest ci chociaż dobrze?

- Już? - jęknał pasywny i po prostu przestał się poruszać.  - Nienawidzę jak jesteś chory... To za szybko, nie mogę się rozkręcić. - westchnął ciężko.
W tej chwili ktoś wywarzył drzwi i wtargnął do środka. Trzy pistolety zostały wycelowane w nagiego ukesia, który pisnął i  zakrył się kocem. - Co to ma być do cholery?! Nawet męża nie mogę poujeżdżać w spokoju?! - krzyknął na czerwonowłosego, który mierzył do niego. - Mam się zdenerwować?! - zapytał go.

- Gdzie jest Olivier?! - zapytał go, nawet na moment nie spuścił z niego oczu.

- Tobi, on mierzy do mnie z pistoletu - jęknął, a w jego oczach pojawiły się łzy. Zaraz potem się popłakał, a Tobias spiorunował nowoprzybyłego wzrokiem.

- Jak mogłeś ciężarnego doprowadzić do płaczu?! - syknął. Nałożył na swojego męża szlafrok, zdjął go ze swojego peniska i założył na siebie to samo. Stanął przed zmieszanym czerwonookim. - Po pierwsze, po chuj ci broń?! Po drugie, zrobisz mi te drzwi, ja nie będę tego robił, po trzecie,  jak śmiesz wpadać w takim momencie?! Wiesz ile nie bzykałem?! - warknął i spiorunował wzrokiem dwóch mężczyzn, a ci opuścili broń. Może dlatego, że jednym z nich był mężczyzna, który ganiał za zielonookim. Arlik patrzył na ciężarnego wygłodniałym wzrokiem.  Chciałby go mieć dla siebie.

- Gdzie jest mój mąż?! - powtórzył pytanie, ale jego broń została opuszczona.

- No nie wiem. Pewnie na policji. Zgłasza gwałt - syknął, a przywódca zbladł gwałtownie. - Był tu, fakt, ale już nie ma więc nie masz czego tu szukać. Po za tym, wątpie, że chce z tobą gadać, i ja też nie chce tego robić. Wiesz, lałem Erica, nawet mu kurwa groziłem. Ale nigdy bym go nie zgwałcił, nigdy. Co z ciebie za facet, skoro to zrobiłeś?! Zdajesz sobie sprawę, że on jest poraniony w środku?  Zostawiłeś go, a on krwawił po twoich kurwa nocnych zabawach. Nie pozwolę, by do ciebie wrócił, póki nie udowodnisz, że jesteś wart. A teraz wynoś się z mojego domu, albo ja wyciągnę spluwę i odstrzele ci łeb - warknął nieprzyjaźnie.

- Ja ... Nie ...

- Nie próbuj się usprawiedliwiać. Jak mogłeś zgwałcić własnego męża? Jesteś pojebany. Wynoś się - rozkazał czarnowłosy, a trzej mężczyźni ruszyli do wyjścia. Arlik starał się naprawić drzwi, gdy czerwonooki odwrócił się do wściekłego Tobiasa.

- Powiedz mu, że go kocham... I że przepraszam - powiedział chłopak i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz