Eric wstał nie za dobrym humorze. Nie napawała go szczęściem myśl, że ma iść na spacer z tamtym chłopakiem. Mężczyzną. Bał się ciut zostać z nim sam na sam. W końcu to gankster. A on takich nie lubił... No, wyjątkiem był jego mężczyzna. Dla niego sam by mógł się nim stać gdyby było trzeba, ale jak narazie wolał się trzymać od tego z dala. Leżał bo było po szóstej, a śniadania robił zwykle przed dziwiątą. Wsunął dłonie pod poduszkę i wyciągnął z tamdąd nowonabytą zabaweczkę. Były to kuleczki analne z wypustkami. Przyjrzał się jej i wyjął lubrykant. Może to troche poprawi jego humorek i pozwoli przetrwać rozłąkę z ukochanym. A może powinien zadzwonić do swojego wariata? Zrekompensować się za tamto zostawienie go w potrzebie? Ale wątpił, że ten będzie na nogach i że będzie chciał się podniecać jego tyłkiem. Pewnie w nocy sobie zwalił i teraz już nie potrzebuje... Jednak chciał się zrekompensować. Postanowił nagrać filmik i potem go mu wysłać. Z wielkim zapałem zabrał się do roboty.
****
8:45
Eric: <wysłano multimedie>
Eric: Przepraszam za wczoraj. Źle się poczułem i odechciało mi się pieszczot. Filmik na przeprosiny ;*
Brunet odłożył telefon i zajął się robieniem śniadania. Robił wielgaśne omlety dla wielgaśnych mężczyzn. Słyszał, że mają jakieś testy sprawnościowe przed obiadem. Czerwonowłosy dbał o swoich ludzi. Musieli być sprawni fizycznie i psychicznie. Udawał szefa wielkiej korporacji, dla tych, którzy mieli rodziny. Żony i dzieci nie mogły wiedzieć o istnieniu gangu. Dał im fałszywe umowy, a pieniążki wpłacał na konta. Dostawali tyle na ile zasłużyli.
Wracając do jedzenia, robił wcześniej wspomniane omlety, a obok kładł warzywa. Chłopcy kręcili głowami mówiąc, że nie chcą, a on kazał być cicho i jeść. Każdy pokolei przychodził po swoją porcję. W końcu został tylko jeden. Arlik. Ten mężczyzna próbował go wyciągnąć z domu na spacer i kolacje, to on chodził za nim kilka dni.- To... Po śniadaniu na spacer? - zapytał go, gdy brunet podawał mu jedzenie
- Jasne, możemy iść - przytaknął próbując nie drżeć ze strachu. Naprawde się bał. Nie chciał iść. Z drugiej strony bał się odmówić. Cóż, ludzie z gangów są naprawdę niebezpieczni.
- Nigdzie nie idziesz - usłyszał i odwrócił się przodem do drzwi. Otworzył szeroko oczy, a na jego usta wpłynął piękny uśmiech. Mężczyzna podszedł do niego i położył dłonie na jego biodrach. Przywarł do warg kochanka delikatnie, ale nie przeszkodziło mu to w ukazaniu tęsknoty jaką odczuwał. Całowali się namiętnie, a Tobias nie potrafił się powstrzymać przed pokazaniem mężczyznom przy stole czyim mężem jest brunet.
- Nie przyciskaj mnie tak. - zielonooki odsunął się i zarumienił. Mieli taką widownie, a on trzymał go za tyłek! - I zostaw pupe - powiedział zsuwając jego dłonie, ale one wróciły na miejsce. Próbował jeszcze chwile, ale odpuścił sobie i po prostu się wtulił.
- Tęskniłem za tobą - wyszeptał chowając twarz w jego bluzie.
- Tak? A udowodnisz? - zapytał go z łobuzierskim uśmiechem, ale usłyszał prychnięcie.
- Ja nie musze nic udowadniać. - oznajmił odsuwając się i zakładając dłonie na piersi. - Za to ty się tłumacz. Z kim się miziałeś podczas mojej nieobecności? Jeszcze bezczelnie przede mną! - odwrócił głowę udając, że się obraził. Czarnowłosy początkowo nie miał pojęcia o co chodzi, ale kiedy się zorientował uśmiechnął się łobuziersko.
- Chodzi ci o panią kicie? No,no, zazdrośnik.
- Zoofil - zripostował brązowowłosy i wziął swój talerz z jedzeniem. Zaczął jeść warzywa podczas, gdy mąż przyglądał mu się.
- Możemy już wrócić do domu - powiedział w końcu. Chłopak przyjął to z ulgą, ale nie dał tego po sobie poznać.
- Ale co ja będę robić sam w domu? - zajęczał udając, że nie podoba mu się ten pomysł. - Tutaj mam tylu ludzi do towarzystwa, a tam? Będę sam - marudził. - Pewnie z domu mnie nie wypuścisz. Niebezpieczeństwo i bla, bla, bla.
- Zapewniam cię, będziesz miał ręce pełne roboty - zamruczał Tobias i wtulił go w siebie, a on przylgnął do męża jak rzep. - I będziesz musiał wychodzić z pieskiem na specer...
- Ma na imię Drops - mruknął i zawołał szczeniaczka, który siedział przy nogach jedzących prosząc o kawałek omlecika. Wziął go na rączki i pokazał mu z bliska szczeniaka. - Zobacz jaki śliczny! - wyszczerzył się i przytulił zwierze do piersi. Olał męża i postawił szczeniaczka, aby dać mu mokrej karmy do miseczki.
- Chodź, musimy cię spakować - mruknął czarnowłosy i wziął męża za rękę, by ten nie protestował. Ten grzecznie zaprowadził go do swojego pokoju. Gdy tylko zamknął za sobą drzwi, Eric pchnął Tobiasa na łóżko i usiadł na nim.
- Myślałeś, że ci odpuszcze? - zapytał uległy, gdy jego dominat miał wielki znak zapytania na twarzy. - Najpierw seks, potem porozmawiamy o powrocie do domu. Wszystko zależy od ciebie, jak sie postarasz i jak dobrze mi będzie - zamruczał mu do ucha gryząc je.
CZYTASZ
Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)
ActionEric po śmierci siostry, z którą był bardzo zżyty podpada szefowi groźnego gangu narkotykowego. Musi wybierać, zginie albo zacznie sprzedawać. Wiedząc, że nie może umrzeć, bo jest potrzebny jego matce, która załamała się po stracie córki zgadza się...