Owoc Zakazanej Miłości *24*

1K 83 9
                                    

Eric wstał nie za dobrym humorze. Nie napawała go szczęściem myśl, że ma iść na spacer z tamtym chłopakiem. Mężczyzną. Bał się ciut zostać z nim sam na sam. W końcu to gankster. A on takich nie lubił... No, wyjątkiem był jego mężczyzna. Dla niego sam by mógł się nim stać gdyby było trzeba, ale jak narazie wolał się trzymać od tego z dala. Leżał bo było po szóstej, a śniadania robił zwykle przed dziwiątą. Wsunął dłonie pod poduszkę i wyciągnął z tamdąd nowonabytą zabaweczkę. Były to kuleczki analne z wypustkami.  Przyjrzał się jej i wyjął lubrykant. Może to troche poprawi jego humorek i pozwoli przetrwać rozłąkę z ukochanym. A może powinien zadzwonić do swojego wariata? Zrekompensować się za tamto zostawienie go w potrzebie? Ale wątpił, że ten będzie na nogach i że będzie chciał się podniecać jego tyłkiem. Pewnie w nocy sobie zwalił i teraz już nie potrzebuje... Jednak chciał się zrekompensować. Postanowił nagrać filmik i potem go mu wysłać. Z wielkim zapałem zabrał się do roboty.

****

8:45

Eric: <wysłano multimedie>

Eric: Przepraszam za wczoraj. Źle się poczułem i odechciało mi się pieszczot. Filmik na przeprosiny ;*

Brunet odłożył telefon i zajął się robieniem śniadania. Robił wielgaśne omlety dla wielgaśnych mężczyzn. Słyszał, że mają jakieś testy sprawnościowe przed obiadem. Czerwonowłosy dbał o swoich ludzi.  Musieli być sprawni fizycznie i psychicznie. Udawał szefa wielkiej korporacji, dla tych, którzy  mieli rodziny. Żony i dzieci nie mogły wiedzieć o istnieniu gangu. Dał im fałszywe umowy, a pieniążki wpłacał na konta. Dostawali tyle na ile zasłużyli.
Wracając do jedzenia, robił wcześniej wspomniane omlety, a obok kładł warzywa. Chłopcy kręcili głowami mówiąc, że nie chcą, a on kazał być cicho i jeść. Każdy pokolei przychodził po swoją porcję. W końcu został tylko jeden. Arlik. Ten mężczyzna próbował go wyciągnąć z domu na spacer i kolacje, to on chodził za nim kilka dni.

- To... Po śniadaniu na spacer? - zapytał go, gdy brunet podawał mu jedzenie

- Jasne, możemy iść - przytaknął próbując nie drżeć ze strachu. Naprawde się bał. Nie chciał iść. Z drugiej strony bał się odmówić. Cóż, ludzie z gangów są naprawdę niebezpieczni.

- Nigdzie nie idziesz - usłyszał i odwrócił się przodem do drzwi. Otworzył szeroko oczy, a na jego usta wpłynął piękny uśmiech. Mężczyzna podszedł do niego i położył dłonie na jego biodrach. Przywarł do warg kochanka delikatnie, ale nie przeszkodziło mu to w ukazaniu tęsknoty jaką odczuwał. Całowali się namiętnie, a Tobias nie potrafił się powstrzymać przed pokazaniem mężczyznom przy stole czyim mężem jest brunet.

- Nie przyciskaj mnie tak. - zielonooki odsunął się i zarumienił. Mieli taką widownie, a on trzymał go za tyłek! - I zostaw pupe - powiedział zsuwając jego dłonie, ale one wróciły na miejsce. Próbował jeszcze chwile, ale odpuścił sobie i po prostu się wtulił.

- Tęskniłem za tobą - wyszeptał chowając twarz w jego bluzie.

- Tak? A udowodnisz? - zapytał go z łobuzierskim uśmiechem, ale usłyszał prychnięcie.

- Ja nie musze nic udowadniać. - oznajmił odsuwając się i zakładając dłonie na piersi. - Za to ty się tłumacz. Z kim się miziałeś podczas mojej nieobecności? Jeszcze bezczelnie przede mną! - odwrócił głowę udając, że się obraził.  Czarnowłosy początkowo nie miał pojęcia o co chodzi, ale kiedy się zorientował uśmiechnął się łobuziersko.

- Chodzi ci o panią kicie? No,no, zazdrośnik.

- Zoofil - zripostował brązowowłosy i wziął swój talerz z jedzeniem. Zaczął jeść warzywa podczas, gdy mąż przyglądał mu się.

- Możemy już wrócić do domu - powiedział w końcu. Chłopak przyjął to z ulgą, ale nie dał tego po sobie poznać.

- Ale co ja będę robić sam w domu? - zajęczał udając, że nie podoba mu się ten pomysł. - Tutaj mam tylu ludzi do towarzystwa, a tam? Będę sam - marudził. - Pewnie z domu mnie nie wypuścisz. Niebezpieczeństwo i bla, bla, bla.

-  Zapewniam cię, będziesz miał ręce pełne roboty - zamruczał Tobias i wtulił go w siebie, a on przylgnął do męża jak rzep. - I będziesz musiał wychodzić z pieskiem na specer...

- Ma na imię Drops - mruknął i zawołał szczeniaczka, który siedział przy nogach jedzących prosząc o kawałek omlecika. Wziął go na rączki i pokazał mu z bliska szczeniaka. - Zobacz jaki śliczny! - wyszczerzył się i przytulił zwierze do piersi.  Olał męża i postawił szczeniaczka, aby dać mu mokrej karmy do miseczki.

- Chodź, musimy cię spakować - mruknął czarnowłosy i wziął męża za rękę, by ten nie protestował. Ten grzecznie zaprowadził go do swojego pokoju.  Gdy tylko zamknął za sobą drzwi, Eric pchnął Tobiasa na łóżko i usiadł na nim.

- Myślałeś, że ci odpuszcze? - zapytał uległy, gdy jego dominat miał wielki znak zapytania na twarzy.  - Najpierw seks, potem porozmawiamy o powrocie do domu. Wszystko zależy od ciebie, jak sie postarasz i jak dobrze mi będzie - zamruczał mu do ucha gryząc je.

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz