Owoc Zakazanej Miłości *16*

1.1K 83 6
                                    

Niesprawdzany


Eric krzątał się po kuchni w czasie kiedy Tobias i Brad siedzielin w salonie oglądając mecz. Usłyszał, że lecą reklamy więc czym prędzej pojawił się na jego kolankach. Czarnowłosy zaśmiał się. Mąż wyglądał jak kociak, który się łazi, bo czegoś chce. 

- Mam ochotę na twixa, marsa, góralka... - mówił nazwy batoników i czekolad z nadzieniem, orzechami, jakąś oreo i różne takie, szarooki dzielnie słuchał z deliktnym uśmieszkiem. - Zrobiłem ci listę - powiedział i  wręczył mu kartkę a 4. - Pośpiesz się, bo o dwudziestej drugiej zamykają mój ulubiony sklep, a jutro, z racji Wigilii jest zamknięty. Nagraj sobie mecz i jedzcie mi po moje batoniki - prosił ocierając się policzkiem o jego policzek.

- A co za to dostanę kochanie? - zapytał, miał nadzieje na ciekawą noc, ale chłopak miał inne plany.

- Uśmiech swojego pięknęgo męża i puchate ciałko do przytulania. No szybko, szybko, jedź - zszedł z jego kolan i złapał go za dłoń i ciągnął, aż nie wstał. - Jedź - przeciągnał wyraz wypychając go z salonu. Dał mu portfel, kluczyki i wypchnął z salonu. Brad sam wstał i wyszedł za mężczyzną.  Na usta Erica wpłynął uśmieszek. Zabrał  apteczkę z kuchni i pobiegł do łazienki po czym zakluczył się w niej.

*****
- Ile mogą kosztować słodycze? No nie wierzę! Wydałem dwie stówy na jakieś batoniki! - Tobias wszedł do domu i zdjął płaszcz. Podobnie jak Brad, tylko że on nie zrzędził.

- Nawet nie zamrugałeś jak płaciłeś, Tobio, to nie ma dla ciebie znaczenia ile zapłaciłeś. - stwierdził, gdy ruszyli do salonu. Nie zdążyli jednak tego zrobić, bo Eric wpadł na męża z impetem szlochając głośno.  Wtulił się w niego i beczał jak bobas. Mężczyzna zdekoncentrowany, ale i zmartwiony wziął go na ręcę na księżniczkę i udał się z nim na kanapę. Usiadł na niej przytulając go mocno. Jego przyjaciel chcąc być przydatnym podał mu koc i reklamówkę ze słodyczami. Chłopak łkał w jego koszulkę, a szarooki bujał się do przodu i do tyłu by go uspokoić. Położył mu  na kolanach siatkę, a on wyjął z niego twixa i zaczął pochłaniać. 

- Co się stało kochanie? - zapytał, gdy chłopak już nie szlochał, a tylko w ciszy jadł słodycze. Martwił się o niego potwornie, w końcu to jego kochany mężuś.

- Pokłóciłem się z Olivierem.. - szepnął zamykając oczy. - Nie przejmuj się, to nic wielkiego. - wyszeptał wtulając się w męża. 

****

Czarnowłosy był zmartwiony całą tą sytacją. Siedział w kuchni i gapił się w telefon swojego chłopaka. Chciał od niego zadzwonić do Oliviera. Wszedł w historię połączń i zasępił się. Jego ukochany nie dzwonił, ani nie odbierał połączenia od chłopaka.Chyba, że usunął to z rejestru, ale po co miałby to robić? Wybrał numer z kontaktów i czekał. Było późno, więc nie miał gwarancji, że znajomy odbierze. Jenak jeżeli mają jakąś akcję i siedzi przy laptopie to to zrobi.

- Co tam Eric? - zapytał głos z słuchawki i jęknął cicho.

- Tu Tobias, dwonie nie w porę?  - zapytał słysząc stęki z ust rozmówcy.

- Nie, nie. Zdrętwiałem i muszę się przeciągnąć. O co chodzi? Dlaczego dzwonisz z numeru Erica? - zapytał i ziewnął - Coś się stało?

- Właściwie... Chciałem ciebie o to zapytać. Najpierw wysłał  mnie do sklepu po słodyczę, a gdy wróciłem wpadł na mnie, głośno szlochał. Zaczęłem go uspokajać, zapytałem w końcu co się stało. Powiedział, że się z tobą pokłócił, ale wszystko jest w porządku i mam się nie martwić.

- Nie, nie rozmawialiśmy dziś ze sobą.  Rozmawialiśmy trzy dni temu, mamy się zobaczyć jutro na wigili u was, prawda? Gdybym miał z nim coś do obgadania to  przyjechałbym. Nie dzwonił nawet więc nie w kłótni leży problem. Może coś z  jego matką? - zapytał wstukując jakiś tekst w klawiaturę. Było to słychać, prawdopodobnie miał telefon na głośnomówiącym

- Jego matka ma się świetnie. Była u nas wczoraj. - powiedział i zasępił się. - Wpadł na mnie rozhisteryzowany, musiał być jakiś powód. Nie mógł się rozryczeć od tak, potem mnie po prostu zbył i położył się spać z reklamówką słodyczy. Przyszedłem do sypialni to spał, a w wokół niego były tylko papierki i prawie pusta reklamówka.

- Będzie dobrze jeżeli skoczysz do całodobowego i kupisz mu jakieś przkąski, będzie zrzędził jak nie będzie miał nic dobrego przy sobie - odparł chłopak, ale nie musiał o tym mu przypominać. Przez te lata poznał swojego małżonka, jak nikt inny. Zawsze, jeżeli już się pokłócili, chłopak dnia następnego krył się z jedzeniem dużej ilości słodyczy.

- To jasne. Więc... Przyjeżdżacie jutro na Wigilię, tak? - zapytał, a chłopak mu przytaknął. - W porządku. Do zobaczenia w takim razie. - powiedział  i rozłączył się.



Dawno nasz Oliverek się nie odzywał! No, ale proszę! Oto i jest! Chcielibyście rozdziałek o tym co tam się u niego dzieje?

Komuś mogło by się pomylić. Jest czas Wigilli, wcześniej było wspomniane, że jest początek grudnia, ale tak naprawdę był listopad, odnosiło się to tylko do tego, że było zimno.

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz