Owoc Zakazanej Miłości *1*

1.8K 106 10
                                    


~ Trzy lata później ~

Drzwi od czarnego bmw trzasnęły i dało się usłyszeć pik potwierdzający, żę auto jest zamkniętę. Czarnowłosy popatrzył przed siebie przeciągając się, wracał z bardzo długiej podróży, w końcu dobrze było zobaczyć mały dwu piętrowy domek, o beżowych zewnętrznych ścianach i dachem, który on sam kładł. Przeprowadzili się tu niedługo po ślubie, gdy jego małżonek upewnił się, że może zostawić matule samą. Dobrze było oderwać się od wszystkiego, od gangu, od narkotyków oraz nadopiekuńczego przyjaciela. Tobi zaczął normalnie pracować, w laboratorium, nie zdobył tej pracy oczywiście dzięki magisterce, ale dzięki wtykom. Nie wiele robił, a dostawał wiele kasy, i to mu odpowiadało. Wszedł do domu i powiedział głośne "wróciłem". Gdy Eric nie zjawił się w korytarzu, by go przywitać, jak to zawsze było, zmarszczył brwi i ruszył na poszukiwania go. Kto wie, możę poszedł na zakupy, pojechał odwiedzić Oliviera, który mieszkał niedaleko, bo tylko piędziesiąt kilometrów od nich, w siedzibie swojego dominującego, bądź po prostu śpi. Jak się okazało, faktycznie spał, tylko nie w łóżku jak można było się spodziewać, ale na bujanej huśtawce z książką na brzuchu. Szarooki rozczulony wziął go delikatnie na ręcę i powędrował z nim do sypialni. Ułożył na łóżku i przykrył pierzyną, a po chwili on sam także się pod nią wsunął. Przytulił partnera do siebie i ziewnął. Odpocznie sobie, w końcu zasłużył. Obudził się kilka godzin później, na dworze było już ciemno, ale co się dziwić, była połowa grudnia. Zamruczał jak kotek a Eric, który, jak się okazało, już nie śpi, a kreśli palcem szlaczki na jego klatce, zachichotał pod nosem.

- Dzień dobry - odezwał się czarnowłosy wtulając w siebie chłopaka przekręcając się na bok. On tak pięknie pachniał..

- Dobry wieczór, skarbie - odpowiedział uległy całując go w policzek, przez co Tobi zawarczał groźnie, upomniał się o swoje oczywiście, i już po chwili czuł wargi ukochanego na swoich. Oh, jak bardzo mu przez ten tydzień brakowało całowania z nim. tylko i wyłącznie z nim. - Jak tam konferencja? - zapytał po oderwaniu się od niego. Ułożył głowe na jego ramieniu gdy ten zaborczo przysunął go do siebie.

- Udało nam się, opentowaliśmy to, jest nasze i możemy zacząć produkcje. - mruknął sennie ziewając, a uległemu zaświeciły się oczy.

- Doprawdy skarbie? - zamruczał, a szarooki stwierdził, że jego mąż wyjątkowo się napalił na tą miksturę. Usiadł mu centralnie na kroku, na co Tobi zmarszczył brwi i sapnął gdy jego uległy otarł się o jego męskość. Cóż jakoś tak wyszło, że nie kochali się ze sobą jakoś od trzech tygodni. Przez dwa jego kruszyna chorowała, a tydzień był w delegacji. - Zrobimy sobie dzidziusia? - jego oczy świeciły radosnymi iskierkami. - Owoc naszej miłości, czyż to nie piękne? Zrób mi dziecko, Tobi - poprosił patrząc mu centralnie w oczki, czarnowłosy nie mógł spokjnie pomyśleć, przez ciągłe ocieranie się młodszego chłopaka o jego, już stojącego, penisa. - Póki nie zajdę w ciążę będziemy się często kochali, to niewątpliwy plus, nie uważasz?

- Tak ... Uważam - mruknął patrząc na jego dłonie rozpinające guziki koszuli, w której przyjechał. Nie ważne jakie by argumenty wymyślił wiedział, że przegra tą walkę. Jego mężuś był zbyt ponętny, zbyt mądry i znał jego słabe punkty. Musiał się pogodzić z przegraną, albo zaryzykować długotrwałym foszkiem i celibatem.

- Możemy się zacząć o nie starać już teraz - wyszeptał seksownie kładąc dłonie starszego na swoich pośladkach i zaczynając całować skórę wyłaniającą się się spod materiału. On wiedział, że przegrał. Zawsze przegrywał z Ericem. Jego ukochany trzymał go w garści, to on tu rządził, mimo że Tobias był dominatem, wiedział, że ten go kontroluje, zawsze gdy chciał iść na piwo z kolegami z pracy musiał zapytać, ale szczerze? Nie czuł się z tym źle. W gruncie rzeczy nie można było nazwać tej kruszyny złym małżonkiem. Praktycznie każde zapytanie o wyjście kończy się "Tylko nie pij za dużo i weź taksówkę wracając do domu, albo jak impreza skończy się wcześniej to zadzwoń, przyjadę.", pytanie o seks? Są dwie możliwości, nie, właściwie to trzy. "Nie dziś słońce, nie mam nastroju, nadrobimy jak już wróci", " Jak zasłużysz..." wtedy Tobi pyta "Co by mój mężuś sobie życzył?", a Eric odpowiada "Kąpiel i kolacje", to obietnica upojnej nocy, a trzy to "Podłoga, blat czy pralka?", ten seks to były szybkie jedno razowe numerki na wybranych przedmiotach. Gdyby ktoś powiedział, że jego mąż jest dobry, to by smiało zaprzeczył i poprawił, że on jest idealny. Ugotuje, posprząta jak mu się nudzi, jest spokojny, rzadko daje celibaty oraz dba o jego rozrywkę łóżkową i kanapową. Nigdy nie odmówił mu obejrzenia u nich meczu z przyjaciółmi, gdy leciało coś fajnego w tym czasie to nagrywał i oglądał gdy go nie było w domu. Czasem przyłączał się do nich i zajadał popcorn uważnie oglądając i nie komentując jak niektóre żony jego przyjaciół, innym razem gdy dominat darł się w salonie, czytał książkę w sypialni i im nie przeszkadzał, bądź sprzątał zdala od telewizora, bo wiedział, że nie powinniem się dostawać między kibiców a mecz. Jednak gdy czegoś Tobias nie zrobił a prosił o to ... nie miał litości. Stopował mecz, najpierw spokojnie opieprzył ukochanego, a potem oznajmił, że nie włączy spowrotem gdy nie zrobi tego czego miał zrobić. Koledzy szybko go wtedy wywalali z kanapy, a nawet mu pomagali! Mimo tego ta grupka mężczyzn lubiła tu przebywać. Nikt nie opieprzył ich za piwo w ręcę, za zagłośne krzyki, czasem dostali przekąski jak kupili i nikt nie żądał by przełączyć na serial. Koledzy śmiali się i mówili "Kurde, stary, musi być fajnie gejem jak ma się tak na codzień, rzucam żone i zmieniam orientacje!", Tobi wtedy mówił "Mój mąż jest jedyny w swoim rodzaju, nie ma drugiego takiego, a ostrzegam, nie oddam go." I tak sobie żyli w zgodzie.

- Tak, zacznijmy - poprosił i pojawił się nad nim. Przed nimi upojna i szalona noc.

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz