*59*

2.1K 145 54
                                    

Było mu zimno, zadrżał. Ktoś mocno go do siebie przytulił, wtulił się ufnie w tą osobą.
- Kochanie ... Czas wstawać ... - usłyszał ale mruknął coś niezrozumiałego. Nie chciał. Dłoń nawołującego go osobnika zacisnęła się na jego pośladku.
- Will ty głupia pindo! - jęknął cicho Eric. - Zostaw albo zaczne krzyczeć.
- Wczoraj też krzyczałeś i nikt nie przyszedł... - mruknął z uśmieszkiem.
- Krzyczenie z rozkoszy a ... Nieważne - schował czerwoną twarz w jego szyji, i usłyszał cichy śmiech.
- Może szybka rundka przed śniadaniem? - mruknął seksownie a uległego przeszedł dreszcz.
- Ale ty robisz śniadanie!
***

Czerwonowłosy miał dość łażenia w tą i spowrotem. Jednak czego się nie robi dla miłości?
- Kochanie - zawołał go Olivier. Po raz kolejny. Pewnie znowu potrzebuje kawy. A to długopis, kartka, kawa, notatnik, kalendarz ... Naprawdę nie wiedział po co mu to. Siedział w "pokoju Cybera" i nikomu nie dawał podpatrzeć czy już coś znalazł czy nie. Wszedł do pokoju ale nie zauważył swojego chłopaka przy laptopie jak się spodziewał. Wyszedł właśnie z łazienki, do której prowadziły jedne drzwi po lewej. Wyglądał mizernie. Był blady i miał wory pod oczami niczym gracz. Może źle to zabrzmi ale jego chłopak gdy widywał go w innym stanie oznaczało to dzień jakiegoś ważnego spotkania, zakończenia pracy, tym samym seksu albo jeżeli jest chory. Wyglądał jak zombie na codzień. Prosił go by odpuścił, spał chociaż osiem godzin ale po roku sobie odpuścił, bo ten się wściekał i dawał celibaty a i tak rzadko się kochali.
Cyber wziął go za rękę i poprowadził do łóżka.
- Zrobisz mi masaż? - zapytał cicho.
- Nie możesz zebrać myśli? - zapytał czule przysuwając go bliżej, a ten się w niego wtulił.
- To takie frustrujące. Stałem pod prysznicem godzinę i nic. - fuknął zamykając oczy.
- Może odpo...
- Jestem blisko skarbie. Proszę pomóż mi a wynagrodze ci to.
- Nawet bez nagrody bym ci pomógł, chodź to nie oznacza, że jej nie chce, ale martwie się.
- Jestem już tak blisko - pokazał dłońmi mniej niż centymetr.
- Dobrze, zrobie ci masaż. Kładź się - zdecydował a uległy skinął głową, zdjął koszulkę i położył się na brzuchu. Czerwonowłosy usiadł mu na tyłek i zaczął masować. Przez głowe chłopaka przepływało milion myśli na raz, wyłapywał je i ustawiał po kontach ale ta jedna mu umykała.
- Gdybym był z Tobiasem, a ty byś był we mnie zakochany i byś wiedział o nim tyle ile teraz, po co byś podrzucił pod nasz dom niemowle? - zapytał. Czasem jego chłopak podsuwał mu właśnie to czego potrzebował.
- Hm ... - zamyślił się masując rozluźniające się plecy - Próbowałbym znaleźć na niego haka.
- Myślisz, że hakiem mogłoby być dziecko? Tobias zarzekał się, że nigdy nie bzykał kobiety.
- No tak ale ty nie masz takiej pewności. Wystarczyłoby, że wiedziałbym jak wyglądał kiedyś, znalazłbym podobne dziecko i podrzucił.
- To jest to! - krzyknął chłopak i poderwał się do góry ale dłonie jego chłopaka go zatrzymały.
- Skoro już wiesz to spać. I nie kłóć się. - oznajmił twardo.
- Nienawidzę cię - burknął cicho.
- Też Cię kocham słońce.
***
Wziął niemowle na ręcę i przyjrzał się mu z obrzydzeniem. Fu. Jak on może trzymać to w ramionach. Wymknął się z domu i wsiadł do samochodu, ruszył z piskiem opon

Jechała za nim przez dłuższą chwilę. Wyjechał z miasta i kierował się w stronę urwisk. Chciał zrzucić z tamtąd dziecko? Niedoczekanie.

Było źle. Jeżeli się nie pośpieszą dojdzie do tragedii. Wcisnął gaz i przyśpieszył. Jeżeli go ta kobieta dorwie to nie będzie co zbierać. I każdy to doskonale wiedział.


Skomentuj!







Skomentuj jeżeli tego nie zrobiłeś.






Skomentowane?








Mam się pogniewać?

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz