*67* część 1

1.9K 135 39
                                    

Eric wszedł do łazienki i zajrzał do szafeczki.
- To. - rzucił w niego koronkowymi stringami, które trafiły idealnie w jego  twarz. - To. - tym razem koreczek  z serduszkiem trafił w jego klatkę. - To - króciutka spódniczka mini wylądowała w jego rękach. - Oraz to. - wibrator z wypustkami trafił w jego krocze przez co się za nie złapał. - A i jeszcze coś. Wyprowadzam się do mamy.
- A-ale Eric ... Przecież ...
- Dość. Wyprowadzam się, żarty się skończyły. - powiedział i zaczął się pakować.
- To nie moje! - Tobias podszedł do niego, chciał go pocałować ale jego głowa odleciała w bok po mocnym uderzeniu w policzek.
- Miej chociaż odwagę się przyznać, draniu. - dopakował reszte rzeczy i ubrał się. - Odchodze. - wziął walizkę i trochę pokracznie opuścił pokój.
Seme dopiero po pięciu minutach otrząsnął się z otępienia i wybiegł za nim.
***
Rzucił się na swoje łóżko chowając twarz w poduszce. Po jego policzkach leciały łzy. Jak on mógł go  zdradzić? Tyle razem przeszli... Przecież mówił, że kocha, że nie zostawi, że będzie wierny. Czy Ericowi nie jest dane żyć w szczęściu? On chcę być przecież tylko kochany. Czy na tym świecie jest miejsce gdzie będzie szczęśliwy.

Po drugiej stronie...

Wyszeptał jakiś głos. Nie wiedział skąd on dobiega, nie znał go. Z nikim go nie kojarzył.

Wystarczy pociągnąć żyletką po skórze, to nie trudne...

Podpowiedział, nie wiadomo czemu Eric zaczął myśleć nad tym. Co by było w tym złego gdyby sobie ulżył?

Tyle cierpienia, tyle łez... Eric, miałeś być szczęśliwy. Obiecywał ci szczęście. Dom...

- Ale ja chcę żyć! Chcę! - krzyknął zasłaniając uszy.

Po co? Jak to życie tylko Cię rani? Chodź do mnie, tu nie ma bólu i cierpienia, zdrad...

Myślał nad tym gorączkowo.  Nienawidził żeczy, które zostały wymienione...

W końcu uległ.

Tylko, że tutaj nie ma miłości

Dodał głos tak cicho, że nikt nie usłyszał. A to właśnie tego pragnął ten zagubiony chłopak.

***
- Jak to znalazł to i oskarżył Cię o zdradę?! - wrzasnął na niego czerwonowłosy. - Nie mogłeś lepiej tego schować?!
- Nie drzyj na mnie mordy. Cholera mam ochotę płakać - przyznał cicho pociągając kolejnego sporego łyka ze szklanej butelki.
- Dawaj to - wściekły chłopak wyrwał mu alkohol i wrzucił go do śmietnika. Na szczęście się nie pobił, chodź nadal był odkręcony. - Wynocha mi w tej chwili pod prysznic! Już! - warknął wskazując palcem drzwi do łazienki. - A ja zadzwonie do Oliviera. Tylko on może go przekonać, że mówimy prawdę. - westchnął i wyjął telefon gdy czarnowłosy się zatoczył do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Wybrał numer i nacisnął zieloną słuchawkę.
- Nie mogę teraz rozmawiać, jeżeli to ważne zostaw wiadomość głosową. - usłyszał pocztę głosową jednak niezniechęcał się. Próbował dalej.
- Oddzwonie później! Eric podciął sobie żyły! - usłyszał niedążawszy się nawet przywitać. Czerwonowłosy spojrzał przed siebie na bladego ze strachu Tobiasa.
Przejebane.

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz