*18*

3.7K 268 28
                                    

Poczuł miękkie usta na swoich wargach. Całował brutalnie i agresywnie a brunet mimowolnie oddał pocałunek. Jednak potem coś się zmieniło. Tobias oderwał go od ściany i trzymając za biodra przysunął do siebie a pocałunek zamienił się w pełen emocji. Było tam pełno żalu, tęsknoty, rozpaczy, miłości i ... Nadzieji. Gdy tylko to się zakończyło czarnowłosy upadł na kolana.
- Błagam, wybacz mi - wyszeptał kładąc czoło na stopach ukochanego i łapiąc go za kostki. - Błagam. Wróć do mnie. Ja się zmienie. Nie dotknę cię, nie pocałuje jeżeli nie będziesz tego chciał. Błagam, nie wytrzymam bez ciebie. Jesteś sensem mojego życia. Nie dam rady bez ciebie żyć. Błagam cię. - czy on płakał?
Eric stał sparaliżowany. Co to było? W jednej chwili jakby wszystko zrozumiał. Uklęknął i wziął jego zapłakaną twarz w dłonie. Pocałował go delikatnie a pocałunek od razu został odwzajemniony. Tak. To tego szukał. Był tym faktem ździwiony. Ciągle miał to czego chciał przy sobie a tego nie dostrzegł. Znowu go pocałował. Znowu delikatnie i niepewnie ale Tobi nie próbował przejąć inicjatywy. Czerpał przyjemność z tego co miał.
- Błagam, nie wytrzymam bez ciebie dłużej. - wyszeptał czarnowłosy i znowu został pocałowany. Eric usiadł na ziemi i pociągnął do góry swojego chłopaka by przejął inicjatywę. Co jak co, brunet nie potrafił górować nad innym mężczyzną. Niezaprzeczalnie był uke. Położył się na ziemi a szarooki zaraz był nad nim i znowu go całował. Był to taki sam pocałunek jak tamten, delikatny i niepewny. Zielonooki otworzył usta i wsunął język do lekko uchylonych ust swojego chłopaka ale po chwili się wycofał pozwalając mu przejąć nad sobą całkowitą kontrolę. Tobias korzystając z okazji zmienił pocałunek na bardziej namiętny i zaczął penetrować jego jame ustną.
- Kocham cię - wyszeptał szarooki.
- Niech twoi ludzie zostawią moją matkę i Willa.
- Dobrze. Dla ciebie wszystko. - kolejny raz go pocałował a Eric po raz kolejny oddał pieszczotę, tym razem z prawdziwą przyjemnością.

***

Zeszli na dół. Szarooki w końcu mógł być szczęśliwy. Dość Długo rozmawwiali z Ericem. Brunet zgodził się całować i pozwolił mu rzucać zboczonymi żartami a nawet od czasu obiecał, że pozwoli się pomacać. Za to czarnowłosy miał się nigdy wiecej nie czepiać jego rodziny i postarać się panować nad emocjami. Temat bicia zastawili na później.
- Puścić ich - warknął a oni się odsuneli.
- Ty pieprzony draniu! Ta kobieta prawie na zawał zeszła a ten pieprzony kutafon nawet usiąść jej nie pozwolił! - wrzasnął Will, chciał sie rzucić na szarookiego z pięściami ale znowu został przyciśnięty do ziemi.
- Mówiłem, że macie uważać! - warknął na swoich ludzi. - Już wynocha! Do samochodu. - rzucił nieprzyjemnie. Podszedł do kobiety, która zsunęła się po ścianie i przyklęknął przy niej. - Przepraszam panią najmocniej. - wymierzyła mu policzek. - Okej, zasłużyłem. - wymierzyła drugi. - na to tez.
- A to żebyś nie pomyślał, że możesz wziąć mojego syna jeżeli ci nie pozwoli - uderzyła go z pięści w kroczę.
- Cholera, proszę pani - jęknął. Co jak co. Nawet on nie przejdzie obok takiego bólu obojętnie. Eric pomógł mu wstać i pozwolił mu schować twarz w zagłębieniu jego szyji. Czarnowłosy zagryzł wargę i wykrzywił twarzyczkę w grymasie. - Twoja mama ma mocne uderzenie. Warto zapamiętać - zaśmiał się cicho odsuwając. - Będę się zbierał.
- Masz koniecznie coś zjeść i się wyspać. Nie będę chodził z żywym trupem - stwierdził brunet i cmoknął go w policzek. - I bardzo ci tak dobrze, że cię uderzyła. Może zaczniesz myśleć głową a nie chujem - powiedział wrednie młodszy.
- Okrutny - skomentował Tobias całując go na dowidzenia i wyszedł.

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz