Tobias czy chciał czy nie musiał jeździć do pracy. Nawet nie dlatego, że mieszał mikstury i zapisywał obserwacje. To on żył z Ericem na codzień. To on wiedział co jadł i jak się zachowywał. Przez kolejne trzy dni od rana do wieczora siedział w laboratorium. Nie chciał tego, jego potrzebą było zostać przy mężu i oczekiwać najgorszego, jednakże musiał rano go zostawiać. Rano caował go w czoło i wychodził, a wieczorem wracał, kładł się, a mąż wtulał się w niego, więc zasypiał niespokojny o jego stan. Gdy w końcu mógł wstać później, bo nikt go nie potrzebował to wstał koło dziesiątej. Chciał przysunąć męża do siebie, ale nie czuł go. Podniósł się natychmiast. Rozejrzał się i próbował się zorientować, gdzie jego ukochany. Zszedł z łóżka i wyszedł z pokoju. Zbiegł po schodach. Wpadł do kuchni, potem do salonu. Tam go zastał. Wcinał naleśniki z nutellą oglądając coś na youtubie, na telewizorku i śmiał się. Wokół niego siedziała dwudziestka naburmuszonych mężczyzn, w tym czerwonowłosy.
- Oglądali mecz, a Eric ni z gruchy, ni z pietruchy zabrał im pilot i włączył youtuba i śmieszne kociaki. - okularnik stanął obok niego tłumacząc mu sytację. - Gdy próbowali go odzyskać to powiedział, że zacznie krzyczeć, a wtedy przybiegniesz i zaciukasz za denerwowanie go, gdy jest w ciąży.
- Ale co z wymiotami i gorączką? - zapytał spoglądając na chłopaka, który stał obok. Nic nie rozumiał. Naprawdę. Przecież Eric ledwo otwierał oczy, a teraz śmieje się do rozpuku.
- Ah, no wczoraj rano mu się polepszyło, przeleżał pół dnia w łóżku i zszedł na dół.
- Jak to? To była druga faza...
- Nie kracz. Słuchaj mnie. Niepotrzebnie panikujesz. Eric to silny chłopak. Bardzo silny. On da rade.- oznajmił i wyszedł, a że stali w przejściu to daleko nie miał.
Brązowowłosy popatrzył w tamtą stronę i pisnął głośno. Wyciągnął ręce do Tobiasa. Ten stojąc w samych dresach poczuł się niekomfortowo, gdy dwadzieścia par oczu spojrzało na niego. Zielonooki odłożył talerz i zrzucił z siebie koc klękając na kanapie, dalej wyciągał ręce, a gdy szarooki podszedł, to uwiesił mu się na szyi.- Heeeej - zamruczał uległy i musnął usta starszego chłopaka patrząc mu w oczy. Było to spojrzenie troche nieśmiałe, ale też prowokujące.
- Jak się czujesz? - zapytał Tobias obejmując go w talii. Otrzymał kolejne muśnięcie ust.
- Super - zamruczał uległy. - A ty? - zachichotał głośno. Zbliżył się do niego bardziej i wyszeptał mu do ucha. - Chodźmy się kochać - odsunął się lekko różowawy. Mężczyźni, którzy siedzieli najbliżej i słyszeli spojrzeli wyczekująco na czarnowłosego. Spadł im z nieba, jak się nie zgodzi to nie odzyskają telewizora.
- Skarbie... Co z twoją gorączką i wymiotami? - zapytał niepewnie. - Powinieneś leżeć w łóżku, musisz wyzdrowieć - powiedział, a zielonooki zachichotał, ale zaraz potem spoważniał.
- Gdyby mój mąż był w domu, a nie od rana do wieczora siedział w pracy, to by wiedział, że mi przeszło. Byłem u lekarza, mówił, że to zatrucie pokarmowe i zwykłe przemęczenie. Wcześniej nie mogłem spać.
- Nawet nie wiesz jak się ciesze! - krzyknął i przytulił mocno do siebie męża. To była świetna nowina!
- Zgnieciesz nam dziecko! - pisnął i go odepchnął. - Lekarz dał mi witaminki, więc już dobrze. Odwołaj te wkurzające kitle. Odbierają mi chęć do życia. - mruknął. Tobias zrozumiał, że skacząc nad nim lekarze go tylko irytowali. - Oj, przepraszam, musze do kibelka - powiedział i wstał, ruszył do łazienki głaszcząc brzuszek. Zamknął się tam i oparł o umywalkę zaciskając na niej palce. Ból w podbrzuszu był nieznośny. Okropny. - S-Spokojnie dzieciątko - wyszeptał płaczliwie. - Spokojnie... Mamusia nie chce cię stracić - powiedział kładąc dłoń na brzuszku. Czym prędzej wyjął telefon i wybrał numer.
- Halo, synku? - zapytała kobieta w słuchawce. Prawie się popłakał słysząc jej głos.
- M-mamo... M-musisz mi pomóc... Mogę stracić maleństwo, nie chce - rozbeczał się do słuchawki.
- Napisz mi adres. Będę za pół godziny. - oznajmiła poważnie. Rozłączyła się, a on wrzucił telefon do umywalki i zsunął z siebie spodnie. Przesunął między nimi palcem, a na nim została krew.
CZYTASZ
Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)
ActionEric po śmierci siostry, z którą był bardzo zżyty podpada szefowi groźnego gangu narkotykowego. Musi wybierać, zginie albo zacznie sprzedawać. Wiedząc, że nie może umrzeć, bo jest potrzebny jego matce, która załamała się po stracie córki zgadza się...