Walentynki ~ Rozdział Specjalny

1.4K 95 4
                                    

  Eric otworzył oczy, które tak bardzo chciały się ponownie zamknąć, by jego świadomość mogła uciec do Morfeusza, zamrugał kilkanaście razy, aby odpędzić senność, a po tym przeciągnął się. Spojrzał na zegarek, ósma trzydzieści. Świetna pora, aby wstać i zacząć coś robić, w końcu nie będzie leżakował cały dzień, prawda? Szczególnie że zaniedbał obowiązki domowe. Cóż, niecałe dwa miesiące temu były święta, potem sylwester ... potem styczeń i tak jakoś wyszło, że dopiero w lutym naszła go ochota na porobienie coś produktywnego. Musiał być pewien, że żaden prezent się przed nim nie ustał, ba! On jest PEWNY, że jeszcze jakiś zalega pod stertą papieru ozdobnego. Nie chciało mu się wtedy tego sprzątać. Tak po prostu. Jednak tego wyjątkowego dnia, jakim był kolejny dzień życia u boku męża, który oczywiście był w pracy, postanowił generalnie wysprzątać dom. Właściwie zdecydował się to zrobić, bo jego rodzicielka miała wpaść w odwiedziny. Nie mogła zobaczyć bałaganu, gdzie niegdzie nawet leżały zabawki, których używał masturbując się wczoraj przed mężem. W skrócie był spragniony pieszczot, bo Tobias wracał do domu zmęczony i nie udawało mu się go namówić nawet na szybki numerek, bo jak tylko się przytulił do czegoś miękkiego to zasypiał momentalnie... A potem weź zaciągnij takiego do sypialni, jak ledwo sobie radzisz z uniesieniem około dziesięciu kilo, a to przecież ciężki chłop! No więc, wracając, dzień wcześniej jak zwykle przed południem chwycił zabaweczki. Nie miał pojęcia, że Tobi wziął sobie wolne i wchodzi właśnie do domu. Robił to cicho niczym złodziej, bo chciał mu zrobić niespodziankę, a to on został nią obdarowany. Zastał kochanka kusząco wypiętego, jęczącego jego imię posuwając się wibratorem. Cóż, okazał się palantem, że nie pozwolił mu przestać. Stwierdził, że młodszemu należy się kara za to, że robił sobie dobrze zabawkami, zamiast jego penisem, więc kazał mu się przed sobą masturbować. Cholerny dupek nawet go zaszantażował, że nie da mu jego ulubionych ciastek! Eric ostatecznie, paląc się z zażenowania, wykonał polecenie ukochanego. Po dwóch godzinach padł wycieńczony, ale za to, jak bardzo wypieszczony! Coś przerwało jego rozmyślenia. Skrzyp schodów. Zmarszczył brwi i jeszcze raz spojrzał na zegarek. Było za wcześnie, o wiele za wcześnie, by wrócił jego mąż, a jego przyjaciel, który miał klucze w razie czego, wyjechał ze swoim narzeczonym. Był tym wyjazdem bardzo podniecony, a Eric nie miał pojęcia dlaczego. Została jedna opcja. Włamywacz. Chłopak miał ochotę zacząć krzyczeć, ale strach sprawił, że w jego gardle powstała wielka gula. Osoba szła, słyszał jej kroki. Jakby wiedział co robi. Gdzie zmierza. Eric pisnął nie męsko, gdy drzwi nagle się otworzyły.

- Tobias! Przestraszyłeś mnie! - krzyknął biorąc głęboki wdech. - Przestraszyłem się, że to włamywacz - mruknął cicho lekko zarumieniony własną głupotą. Przecież zbrodniarze nie przychodzą w dzień, co nie?

- Głuptasek - zaśmiał się mężczyzna i wyciągnął zza pleców bukiet pięknych czerwonych róż. Jego mąż otworzysz szeroko oczy, po czym jego twarz rozjaśnił najpiękniejszy na świecie uśmiech, czarnowłosy uwielbiał na niego patrzeć. Podał mu kwiaty po czym, tym razem druga ręka, wyciągnęła pudełko, dość wysokie i szerokie, z ładną niebieską wstążką na górze. Zaciekawiony chłopak odłożył delikatnie podarowaną mu rzecz i złapał obiema dłońmi pudło, by bezceremonialnie wyrwać je z rąk ukochanego. Rozerwał papier w małe kolorowe serduszka i dobrał się do wnętrzności.

- Słodycze! Czekolada! Ciasteczka! - pisnął uradowany i odrzucił rzecz na łóżko, by rzucić się mężowi na szyję. - Co to za specjalna okazja? - zapytał uważnie studiując jego twarz. Ten tylko uśmiechnął się delikatnie, na co ten drugi zmarszczył brwi. - Umówiłeś się z chłopakami na mecz chcesz byśmy go u nas obejrzeli, znowu dwudziestoosobową grupą? - uniósł brew, zamiast ją marszczyć, czarnowłosy pokręcił głową. - Nie ważne - westchnął ciężko. - Co ty właściwie tutaj robisz? Nie jesteś w pracy? - zapytał unosząc drugą brewkę do kolekcji.

- Wziąłem wolne, by cię przypilnować, abyś znowu mi się nie masturbował - powiedział wrednie, na co młodszy prychnął. Odsunął się, po czym wziął kwiaty i pudełko, aby odłożyć je na komodę, po czym z całych sił pchnął męża na łóżko, na które upadł. Usiadł mu na biodra kładąc dłoń na jego klatce.

- Mam się nie masturbować? To w końcu zafunduj mi porządny seks - popatrzył mu wyzywająco w oczy. - Nie chcę żadnych zabawek, chcę twojego przyjaciela, który przez ostatnie dwa tygodnie skutecznie się przede mną chował. - oznajmił chłodno.

- Wydałeś na siebie wyrok, kochanie - starszy lubieżnie oblizał usta, po czym przewrócił ich tak, aby był na górze. Tego dnia nie było końca pieszczotom. Spędzili w łóżku cały dzień pieszcząc swoje ciała ustami, językami, zębami, dłońmi i palcami. Na koniec uległy był wyczerpany, ale nie ma co się dziwić, w końcu intensywny sport, po takim długim czasie leżingu ma prawo zmęczyć. Gdy w końcu się obudził, jego kochanego wariata nie było przy nim. Cóż, troszkę szkoda, bo miał nadzieje, że się jeszcze poprzytulają. Przeciągnął się i rozejrzał, na krześle obok łóżka wisiała na wieszaczku koszula a na oparciu były spodnie. Zastanawiał się, o co chodzi, gdy zauważył karteczkę. "Ubierz się i przyjdź do kuchni" głosił napis. Był bardzo podekscytowany, gdy wstawał, zgarnął ubrania i ruszył do łazienki, najpierw wziął szybki prysznic, a dopiero potem się ubrał. Zszedł na dół, do jego nozdrzy dostał się piękny zapach pieczeni. Wszedł do kuchni i szeroko się uśmiechnął widząc ukochanego w dżinsach i niebieskiej koszuli, na co miał założony fartuszek. Wyglądał w nim strasznie pociągająco... Bardzo rzadko ma okazje patrzeć, jak jego mężczyzna mu gotuje...

- Teraz już musisz mi powiedzieć co to za okazja - stwierdził przytulając się do niego, do jego pleców.

- Czy to nie oczywiste, maluszku? - zapytał odwracając się i owijając ramionami jego talie. - Taka, że cię kocham - wymruczał składając czuły pocałunek na jego wargach. Gdy zauważył zmrużenie oczu kochanka zaśmiał się cicho. - Dziś walentynki, dzień zakochanych - oznajmił całując go ponownie. Z ust Erica wyrwało się ciche "Oh..", po czym zarumienił się. "Kocham Cię" dodał po chwili, by usłyszeć to samo z ust męża. Był u jego boku szczęśliwy jak nigdy..  

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz