Nie chciał się przyznać nawet sam sobie, że się boji. Cholernie się bał. Kogo? Czego? Swojego chłopaka. Chyba trzy razy w tygodniu, w którym pilnował dzieci, dostał klapsy. Czarnowłosy mężczyzna przestał się hamować. Podchodził, łapał za co chciał i klepał, mocno lekko, jak mu się podobało.
Eric miał dość. Miał cały czerwony tyłek i czuł się poniżony. Nie chciał czuć jego rąk na sobie. Myślał, że będzie dobrze, będzie szczęśliwy. I co? Nic z tego. Bał się. Czuł się źle.
Gdy poczuł rękę czarnowłosego, która zsuwa się z biodra na pupę spiął się.
- N-nie dotykaj mnie - poprosił. Te przeklęte jąkanie!
- Nie miałeś nic przeciwko - mruknął ściskając jeden z pośladków.
- Ale teraz mam.
- Kłamiesz ... Nie ładnie kłamać, chcesz karę? - szepnął mu do ucha.
- Nie! Nie chcę! I nie chcę byś mnie dotykał! - wrzasnął wstając z kanapy, na której siedzieli. - Nie chcę żadnych kar! Boje się ciebie, rozumiesz?!? Boje się - po jego policzkach poleciały łzy.
- Kochanie ... - czarnowłosy wstał a Eric cofnął się odruchowo.
- Zostaw mnie! Nie chcę! Nienawidzę cię! Zrobiłeś sobie ze mnie chłopca do bicia! - wrzasnął jeszcze bardziej się cofając.
- Kochanie ...
- Nie mów tak do mnie! Nigdy więcej mnie nie dotykaj! - krzyknął i wybiegł z salonu a następnie z domu szarookiego.***
Do końca wakacji został tydzień. Jedni by rozpaczali ale akurat Eric ogromnie się cieszył. Wróci do szkoły. Tam czarnowłosy nie ma wstępu.
- Synku, Tobias jest na dole, wpuścić go?
- Nie! Nie chcę go widzieć! Niech się wynosi! - krzyknął chowając się pod kołdrę i drżąc ze strachu. Z jego oczu wyleciał wodospad łez. Nie chciał go widzieć, słyszeć a nawet czuć jego zapachu. Matka wyszła z jego pokoju i zeszła na dół. Brunet jeszcze bardziej się skulił.
Poczuł, że ktoś się kładzie obok niego i przytula. Poczuł się błogo i bezpiecznie.
- Przepraszam - usłyszał szept swojego chłopaka. - Nic nie mówiłeś. Milczałeś kiedy wymierzałem ci klapsy. Myślałem, że zaczęło ci się to podobać.
- Bicie mnie miało mi się podobać?!!? - wrzasnął odkrywając się. Ujrzał czarnowłosego. Miał smutne, malancholijne oczy, wory pod nimi, zapadnięte policzki. Był blady, bardziej niż zwykle. - Czy ty jesteś normalny?!!? Wynoś się i mnie nie dotykaj! - uderzył go pięścią w klatkę piersiową. - Wynoś się. - zapłakał.
- Przepraszam - szepnął brunet mocniej go przytulając.
- Nienawidzę cię! - brunet złapał go za przód koszulki i zacisnął na niej pięści. Oparł o nią głowę i znowu pozwolił łzom płynąć.. Poczuł, że Tobias gładzi go po plecach. - N-nie dotykaj mnie - wyszeptał ale szarooki nie posłuchał tylko mocniej go przytulił. Czekał aż zielonooki się uspokoi co zrobił dopiero po półtorej godziny.
- Przepraszam, kochanie. Naprawdę nie chciałem ci zrobić krzywdy.
- Przestań kłamać. Robiłeś to z przyjemnością.
- Nie, kochanie ... Ja tak bardzo przepraszam. Chcę to wszystko naprawić. Daj mi szanse. Proszę.
- Ile będziesz chciał tych szans?
- Tak bardzo przepraszam, skarbie. Nie chcę byś się mnie bał.
- Jak mam tego nie robić skoro mnie bijesz?
- Błagam, nie poradzę sobie. Nie mogłem spać ani jeść wiedząc, że masz mnie za potwora.
- Bo ty jesteś potworem! Wynoś się. Wynoś się i nie wracaj. - ostatnie zdanie wyszeptał drżącym głosem.
- Postaram się to wszystko naprawić. Tak bardzo cię przepraszam. - cmoknął go w czoło.
- Nie całuj mnie ani nie dotykaj.
- Skarbie, nie rób mi tego. Nie dam rady.
- Gówno mnie to obchodzi. Nie chcę byś mnie dotykał albo całował.
- Skarbie ... Przepraszam. Zrobię wszystko byś mi wybaczył.
- Ja ci wybaczę, chwilę będzie dobrze a potem znowu zaczniesz mnie lać.
- Kochanie, przepraszam. Błagam, daj mi szanse.
- Nawet nie zaprzeczyłeś. - wyszeptał cicho.
- To taki fetysz. Kochanie, postaram się nie dawać mu się sobą zawładnąć. Błagam, wybacz mi.
- Dam ci szansę. Tylko jedną. Jeżeli spieprzysz to masz o mnie zapomnieć.Zaskoczeni?
Daj komentarz jeżeli ci się podoba 🙋
CZYTASZ
Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)
ActionEric po śmierci siostry, z którą był bardzo zżyty podpada szefowi groźnego gangu narkotykowego. Musi wybierać, zginie albo zacznie sprzedawać. Wiedząc, że nie może umrzeć, bo jest potrzebny jego matce, która załamała się po stracie córki zgadza się...