Siedział na jego kolanach wtulając się w ciepłe ciało.
- Co u chłopców? - zapytał przymykając oczka, bo Tobias głaskał go po pleckach, a to było przyjemne.
- Chodzi ci o Oliviera i tego oszołoma? Chyba się układa, nie wiem.
- Czemu oszołom? - zapytał z delikatnym uśmiechem.
- Nie uwierzysz co ten głupek chcę zrobić... - tu jego wypowiedź została przerwana przez uśmiechniętego Cybera, który wszedł żwawo do sali.
- AAA! Obudziłeś się! - zapiszczał i przytulił go mocno lekko podduszając. - Nie uwierzysz! Nie uwierzysz co się stało! - dosłownie emanował pozytywną energią. Eric był zaskoczony. Jego mózg nadal nie pracował tak jak powinien po tylu godzinach snu.
- H-hej! Spokojnie, ej! - powiedział by ostudzić jego zapał i troszkę mu się to udało.
- Wiesz, co zrobił ten mój mały wariat? - pokręcił głową rozbawiony i usiadł na krawędzi.
- Idę do łazienki. - mruknął Tobias zsuwając go z kolan na pościel. - Nie wytrzymam jego opowieści. - dodał jeszcze cicho i ucałał go w czoło po czym ewakuował się. Uległy zrobił naburmuszoną minę. Serio? Jego kaloryfer musiał wyjść? Oblukał Oliviera starając się określić co z nim nie tak, że wykurzył syna szefa groźnego gangu? Zamiast wad dostrzegł połskujące coś.
- Co ty masz na palcu!? - jego oczy wypadły by z orbit gdyby mogły.
- Oświadczył się! - zaczął piszczeć a przyjaciel z nim, tuląc go do siebie.
Gdy odsuneli się od tego drugiego i zaczęli rozmawiać na temat ślubu poczuł lekkie kłucie. Ukłucie zazdrości. Dlaczego on też nie ma takiego pierścionka na paluszku? Czyżby nie zasługiwał? Może Tobias go nie kocha aż tak bardzo jakby chciał?
Drzwi zaskrzypiały i wszedł przez nie czerwonowłosy. Olivier doskoczył do niego i mocno przytulił, został otulony ramionami w talii.
- Zabieramy Cię do domu, Eric.***
Tobias położył torbę swojego chłopaka na kanapie i schował ręce do kieszeni swoich dżinsów. Tak chciał ukryć drżenie rąk. Cholernie się stresował tym co miało nastąpić. Był późny wieczór. Dopiero wrócili.
- Jesteś zapewne głodny, co? - podszedł do swojego maluszka a ten się w niego w tulił.
- Najpierw wezmę gorącą kąpiel - mruknął czując ciepło jego grzejniczka.
- To ja zrobię jedzonko a ty leć. - uśmiechnął się. Ten tylko pokiwał głową i juz go nie było. Tobias więc wyciągnął wszystko co było mu potrzebne i zaczął działać.
Po jakiejś godzinie wszystko było skończone. Zgasił światło gdy usłyszał kroki. Eric był zdziwiony zauważając, że w kuchni był ładnie przystrojony stół, świece i wino. Podszedł do stoliczka i pewne silne ramiona objęły go w tali. Podniósł zdziwiony wzrok na swojego chłopaka i przygryzł wargę. Nie sądził, ze Tobias może być taki romantyczny. Zmrużył oczy, bo jedynie płonące świece dawały światło i dostrzegł nerwowość i niepewność w jego pięknych oczkach.
- Coś się stało Tobi? - zapytał cicho odwracając się do niego tyłem i kładąc mu dłoń na policzku, który po chwili gładził kciukiem.
- Podoba ci się? - zapytał niepewnie a Eric uśmiechnął się rozczulony i delikatnie oraz czule musnął jego usta swoimi.
- Jest jak w bajce, książę - wyszeptał i znów musnął jego wargi.
- Usiądźmy i zjedzmy - poprosił cicho a młodszy przytaknął, czarnowłosy odsunął mu krzesło i nałożył jedzonka za co został obdarowany uśmiechem. Zjedli w ciszy, nie sądzili, że trzeba psuć rozmową ten piękny scenariusz.
Talerze zostały odsunięte a dłonie uległego zostały delikatnie pochwycone i ucałowane. Siedzieli tak i patrzyli zobie w oczy. Wzrok Tobias był tak intensywny, że jego chłopak aż się zarumienił. - Zatańczymy słońce? - zapytał wstając.
- Bez muzyki? - zachichotał a drugi przytaknął i wziął go w ramiona. Kiwali się na boki tuląc do siebie. W ciszy, nie za szybko i trzymając się w ramionach. Skradali sobie co jakiś czas całusy. - Było pięknie - przyznał chłopak gdy Tobias go troszkę od siebie odsunął.
- Mam nadzieje, że będzie jeszcze bardziej... - wyszeptał.
- Co przez to rozumiesz? - wtedy Tobi uklęknął na jedno kolanko i wyciągnął czerwone jak wino pudełeczko, w którym jak się okazało, był pierścionek.
- Wyjdziesz za mnie, maluszku?
CZYTASZ
Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)
AçãoEric po śmierci siostry, z którą był bardzo zżyty podpada szefowi groźnego gangu narkotykowego. Musi wybierać, zginie albo zacznie sprzedawać. Wiedząc, że nie może umrzeć, bo jest potrzebny jego matce, która załamała się po stracie córki zgadza się...