Eric patrzył na męża z niedowierzaniem i obrzydzeniem. Wyminął go bez słowa i pobiegł do sypialni. Zamknął się w niej i zjechał po drzwiach. Pociągnął kolana pod brodę i zaczął cicho szlochać. Tak by nie obudzić malucha. Nie rozumiał jak Tobias mógł go uderzyć. Dotknął policzka. Bolał go. Bardzo. Nie z powodu siły uderzenia. Tylko ... uderzył go jego kochany mąż. Jego Tobias, ten kochany i wyrozumiały... Te co się tak o niego martwił, gdy ten był w ciązy... Co bał się z nim uprawiać seksu... Co się z nim stało? Przecież... jak on mógł mu to zrobić? I ... czy to pierwszy raz się na nim wyżył, czy może bił maluszka? Brązowowłosy podniósł się natychmiast i podszedł do śpiącego maluszka. Jego mały, kochany szkrabek. Taki piękny, malutki, pulchniutki... Nie miał wątpliwości, że się zakochał. Zakochał w swoim synku bez granic. W końcu to piękny owoc ich miłości. Przeciez dziwcko powinno ich na nowo zespolić, a nie rozdzielać... A tak właśnie było.
***
- mam ochotę na ... spagetti... Nie... Na... Lody.. Nie... Na... Penisa! - Olivier wstał z kanapy i udał się do sypialni. Było wcześnie rano, jakoś tak o trzeciej obudził go maluszek, był w kuchni, aby coś zjeść i poszedł oglądać coś. Aż naszła go ochota na śpiącego męża. - Wstawaj - szturchnął go. - Wstawaj do cholery - warknął, gdy ten się jedynie odwrócił na drugi bok. - Dupku, wstawaj! - burknął. Zamachnął się i dał mu klapsa, a ten od razu podskoczył.
- Co ty robisz kochanie? - zapytał zaspany. Nie uśmiechało mu się wstawać.
- No! Budzę cię i budzę i dobudzić nie mogę. Mam ochotę na seks - powiedział siadając na nim okrakiem. Liam zrobił zdziwioną minę. - Nie patrz tak, tylko bierz mnie! - prychnął
- Skarbie... Czuje... Ty krwawisz - powiedział, gdy zauważył, że jego piżama przesiąkła. Także to charakterystycznie pachniało.
- Ugh! A chciałem seksu! - warknął i wstał zdenerwowany udając się do łazienki i trzaskając drzwiami. Czerwonowłosy westchnął cicho. Ale ten jego maluszek zrobił się nerwowy. Chyba zbliżał się mu poród, co jest nie możliwe. Jeszcze kilka miesięcy. Chociaż. Nie wiadomo. Eric także urodził koło szóstego miesiąca, a innych dziecko nie dożywało do tego momentu. Może dzieci rodzone przez mężczyzn rodziły się właśnie po takim okresie? Ale nie... Przecież... Dlaczego Cyber teraz krwawił? Czy to tak powinno być?
***Tobias wszedł do sypialni, by popatrzeć na śpiącego maluszka. Właśnie wyszedł spod prysznica. Usiadł na krzesełku przy łóżeczku i wytarł włosy. Spojrzał na Arte. Ich synek był piękny. Właśnie zaczął się przebudzać. Czarnowłosy szybko złapał butelkę z mlekiem i dał mu jeść. Ten chwilkę possał i znowu zapadł w sen. Szarooki uśmiechnął się rozczulony i wstał. Chciał poszukać swojego męża i go przeprosić za to co mu zrobił. Zachował się jak dupek, jak palant i jak chuj.
Wszedł do salonu i usłyszał cichy szloch. Podszedł do kanapy, a tam siedział skulony Eric cicho szlochając przytulając do piersi ich wspólne zdjęcie. Na stole stały niedokończone lody w kubeczku, leciała jakaś komedia romantyczna, a jego maluch płakał w kolana. Nie mógł na to patrzeć. Usiadł obok niego i wciągnął go sobie na kolana przytulając mocno do piersi. Zaczął się kołysać, próbując go uspokoić.
- Przepraszam skarbie... Wiem... Wiem, że popełniłem ogromny błąd. Straszną zbrodnię... przyznaję, że wtedy myślałem chujem nie głową. Proszę, wybacz mi, że cię uderzyłem. Zgodzę się nawet byś dał mi celibat. Nawet na pół roku - oznajmił głaszcząc go po główce. - Proszę, wybacz swojemu głupiemu seme jego nierozważne, głupie i karygodne zachowanie. Proszę.
- J-ja tylko chciałem spędzić troszkę czasu z naszym syniem.. Straciłem pół roku, bo leżałem w śpiączce. Nie chce stracić niczego więcej. Chce przy nim być jak zacznie chodzić, jak zacznie mówić, jak zacznie chodzić przy meblach i przy nich wstawać. Chce to wszystko widzieć i chce... Chce byśmy byli przy tym razem... Chce chodzić całą rodziną na spacery... Chce abyśmy oboje się bawili z synkiem... W końcu jest nasz... Ty go spłodziłeś, ja urodziłem. - wyszeptał brązowowłosy patrząc w oczy męża, a jego słowa przerywało tylko pociąganie nosem mówiącego.
- Tak będzie... Będziemy go razem wszystkiego uczyć. Będziemy cudownymi rodzicami, będziemy wspierać siebie i swoje maleństwo. Obiecuje. Obiecuje. Tylko mi wybacz.
- Masz ostatnią szansę, Tobi. Ostatnią. - powiedział twardo zielonooki i połączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Hehehe. Zmotywowałam się i napisałam wam rozdział.
36 gwiazdek i 18 komentarzy i wlatuje wam rozdzialik kolejny!
CZYTASZ
Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)
ActionEric po śmierci siostry, z którą był bardzo zżyty podpada szefowi groźnego gangu narkotykowego. Musi wybierać, zginie albo zacznie sprzedawać. Wiedząc, że nie może umrzeć, bo jest potrzebny jego matce, która załamała się po stracie córki zgadza się...