Owoc Zakazanej Miłości *26*

992 77 14
                                    

W siedzibie głównej największego gangu w okolicy pojawili się naukowcy, który pracowali nad serum. Tobias leżał przy mężu trzymając go w ramionach. Ten bez przerwy drżał, a gorączka nie chciała spaść. Męzczyźni pochylali się nad łóżkiem ze zmartwionymi minami. Prognozowali najgorsze. Gorączka, wymioty... Co prawda nie było krwawienia, ale mogło się zacząc w każdej chwili. Podawali mu leki na zbicie gorączki, ale nic innego nie mogli zrobić. Czarnowłosy był zrozpaczony. Chował twarz w włosach męża czując, że nie będzie w stanie powiedzieć mu co się stało. Ciagle miał nadzieje, że nie poroni, wyzdrowieje i wszystko będzie dobrze, będą mieli dzidzie. Zrobił nawet dla niej pokoik. DLatego nie chciał, aby Eric wracał. Z nieużywanej sypialni zrobił pokoik dziecięcy, chciał go pokazać mężowi, chciał mu obiecać, stojąc nad łóżeczkiem, że wszystko będzie dobrze i będą szczęśliwą rodziną. Chciał tego. Dlaczego los ich tak katuje? Dlaczego chodź raz nie może być dobrze? Tyle razem przeszli, gangi, porwania, morderstwa... To wszystko przeżyli razem, ale tego, że stracą maleństwo, którego brunet tak pragnął... Nie dadzą rady pogodzić się z czymś tak okropnym. Gdy tylko o tym myslał czuł, że łzy zbierają mu się pod powiekami. Zaciskał wtedy mocniej oczy, aby nie wyleciały. Gdy zielonooki się budził i pytał o co chodzi nie był wstanie się odezwać, nawet nie spojrzał mu w oczy. Nie mógł mu powiedziec, że jeżeli zacznie krwawić z odbytu to stracą dziecko. Wtulał go w siebie i głaskał po g łowie, a ta chłopaka niepokoiło bardziej niż jakiekolwiek słowa.

***
Gorączkował i wymiotował przez kolejne trzy dni. Tobias był na granicy zwariowania. Naukowcy badali go co piętnaście minut i nadal nie wiedzieli czy poroni, czy nie. Nie wiedzieli także, czy będzie krwawił i kiedy. Olivier, który aktualnie czuwał przy chłopaku nie zamierzał owijać w bawełne i okłamywać go. Tobi wyszedł by coś zjeść i się wykąpać, a on wywalił naukowców. Zostali sami. Eric obudził się i przetarł oczy. Mdłości były straszne. Cokolwiek zjadł to zwracał.

- Oliv... - wycharczał, a ten pogłaskł go po głowie i dał mu się napić. - Co się dzieje? Dlaczego, gdy tylko się budzę są tu jacyś ludzie?

- Wiesz... Podejrzewają, że jesteś bliski poronienia - wyszeptał, a zielonooki zmarszczył brwi. Jego umysł był przyćmiony, jakby ciągle spał, albo dopiero się rozgrzewał. - Tobias mówił, że na początku zawsze jest gorączka, potem wymioty, krwawienie z odbytu i poronienie... - szepnął. - Dostałeś gorączki trzy dni temu, wtedy także zaczęłeś żygać. Teraz czekają na przedostatnią fazę. Twój mąz nie najlepiej to znosi, nie jest w stanie ci o tym powiedziec, ale nie mam zamiaru tego przed tobą ukrywać. Musisz wiedziec co cię czeka. - oznajmił, a Eric wtulił się w niego i zaczął cicho szlochać. Tak się cieszył na myśl, że wszystko idzie dobrze. Czuł się znakomicie przecież... Aż nagle obudził się, był otępiały i obolały, gdy tylko dotarł do przyłączonej do jego pokoju łazienki to zwymiotował do wanny... Nie chciał poronić, chciał dzidziusia, prawdziwej rodziny....

***

- Szefie, wiemy kto to zrobił - mężczyzna o kruczoczarnych włosach męzczyznach wręczył drugiemu facetowi kopertę. Ten, bez słowa, otworzył ją i wyjął z niej dwa zdjęcia.

- Mamy coś na nich? - zapytał zachrypniętym głosem. Był stary i gdyby nie musiał to by się w to nie paprał, ale tu chodziło o zemstę.

- Nadal szukamy, mamy tylko kilka powiązań, jesteśmy na tropie, niestety, świetnie się mmaskują. Potrzebujemy czasu.

- Nie mamy czasu! - warknął na niego siedzący w fotelu starszy mężczyna. Prawa jest taka, że choroba zżerała go od środka i nie wiele czasu mu zostało. Może rok, nie dłużej. W tym czasie musiał się zemścić na tych, którzy wyrządzili mu taką krzywdę. Może zabrał się za to za późno, ale ... Żałował, że wcześniej się za to nie zabrał. Jednakże naprawi swój błąd, nikt nie będzie robił takich rzeczy dla zabawy.

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz