*43*

2.9K 189 16
                                    

On tam był. Stał tam. Brunet przeskanował całą jego sylwetkę. Każdy jego kolczyk, każdy jego wystający tatuaż. Na pierwszy rzut oka nic się nie zmienił jednak po dokładniejszym przyjrzeniu się można było stwierdzić, że schudł.
- Tobias! - nastolatek rzucił się na niego od razu wskakując i oplatając jego biodra nogami a szyje rękoma. Czarnowłosy mężczyzna od razu go objął w talii.
- Wróciłem, kochanie. - wycharczał z lekkim uśmiechem.
- Witaj w domu - zielonooki od razu wpił się w jego usta. Znowu poczuł tę miękkie wargi, które mogą całować tylko jego. Tylko jego ciało może je na sobie poczuć. Wplótł palce w jego włosy i wsunął język do jamy ustnej swojego chłopaka.
- Nie zapędzaj się, ja tu rządzę. - mruknął cicho starszy ściskając jego pośladki.
- Tak? Mam nadzieje, że pokażesz mi to w aucie - wymruczał.
- A żebyś wiedział. - tym razem on go pocałował i zdominował już na starcie. Zielonookiemu brakowało tego. Tego dominowania nad nim. Pokazywania, że jest jego. Chciał go tylko dla siebie. Czarnowłosy odstawił go na ziemię i złapał za rękę a następnie pociągnął w stronę wyjścia.  Ujrzał swój samochód. Jeden z jego ludzi go przywiózł. Schował torbę do bagażnika i zasiadł za kierownicą a jego chłopak usiadł obok, na miejscu pasażera. Ruszyli do domu.
- Co u ciebie, maluszku? - zapytał Tobias. Eric dopiero się ocknął z rozmyślań. Cóż, fantazjowanie co będą dzisiaj robić jest lepszym pomysłem niż gapienie się na budynki.
- Wszystko w porząsiu. Maturę prawdopodobnie zdałem z całkiem dobrymi wynikami. Mam się świetnie, bo w końcu wróciłeś.
- Prawdopodobnie? - zapytał starszy kładąc dłoń na jego udzie. Zielonooki zadrżał.
- Nie mogę niczego zagwarantować. Może wszystko mi się pomyliło?
- Oby nie, skarbie - stwierdził zaciskając dłoń na jego nodze. Eric spojrzał za okno, pustkowie. No bo Tobias mieszkał w mniej zaludnionej części miasta.
- Zatrzymaj się - poprosił.
- Po co? Zaraz będziemy w domu.
- Zatrzymaj - poprosił ponownie, szarooki powtórzył pytanie. Eric odpiął pas bezpieczeństwa i zaczął dobierać się do spodni prowadzącego chłopaka.
- Co ty...? - syknął na niego ale było za późno, młodszy wyciągnął jego penisa. Przytulił się do niego policzkiem a następnie zaczął stymulować dłonią. Tobias był w dupie. Nie miał teraz gdzie zjechać. Żałował, że go nie posłuchał. Sapnął głośno i zacisnął ręcę na kierownicy gdy poczuł ciepły język przesuwający się po jego prąciu. Tak bardzo mu brakowało jego ust. Jego gorącego wnętrza i głośnych jęków. W końcu znalazł zjazd, zatrzymał się tam i jęknął przeciągle odchylając głowę do tyłu, bo jego chłopak wsunął go sobie do ust. Zaczął poruszać języczkiem i głową a starszy szalał. Uparcie zaciskał ręce na kierownicy i starał się nie pokazywać słabości ale jego chłopak działa na niego jak płachta na byka. W końcu docisnął jego głowe do swojego krocza i spuścił mu się w ustach. Zielonooki połknął wszystko i zlizał z penisa. Następnie wpił się w usta szarookiego.
- Chcę jeszcze, nadal mi mało - stwierdził szeptem chłopak.
- Zdajesz sobie sprawę jakie to było niebiezpieczne? - sapnął właściciel samochodu.
- No i co mi zrobisz? Wymierzysz dziesięć klapsów, dla swojego niegrzecznego chłopca? - zapytał rękoma opierając się o jego kroczę. Jego wzrok był zamglony, usta kuszące, kierowało nim pożądanie. Tobias schował swojego przyjaciela do spodni i odpiął pas.
- Na tylne siedzenie, już - polecił groźnie. Eric nie oponował. Starszy usiadł na środkowym siedzeniu z tyłu a młodszy położył mu się na kolanach wypinając tyłek. Jednym ruchem czarnowłosy pozbył się jego spodni i bokserek. Jego chłopak niecierpliwie poruszył tyłeczkiem.
- A-ah! - wyjęczał chłopak gdy po czuł pierwszy klaps. Po dziesiątym jego tyłek bardzo bolał i napewno był czerwony.
***
Weszli do domu a do nozdrzy Tobiego dotarł smakowicie pachnący zapach.
- Przygotowałeś jedzonko? - wymruczał czarnowłosy a jego chłopak zarzucił mu ręcę na szyje.
- Mam nadzieje, że cieszysz się i że będzie ci smakować. - powiedział całując go krótko.
- Jesteś cudowny - złapał go za pupę na co usłyszał cholernie seksowny jęk..
- Siadaj do stału - powiedział chłopak i puścił go. Stół był nakryty czerwonym obrusem. Chłopak przygotował dwie porcje obiadu i postawił je na drewnianym meblu. - Uczynisz honory? - zapytał wskazując wino i korkociąg obok niego. Czarnowłosy bez słowa otworzył butelkę i nalał im wino do lampek. Zaczęli jeść w milczeniu.  Właściwie oboje jedli szybko, bo wiedzieli co będzie później.  Gdy skończyli jeść młodszy wyniósł talerze i wrócił do salonu, bo tam był przygotowany stół. Siedzieli rozmawiając o wszystkim i o niczym, popijali przy okazji wino. Eric co jakiś czas przygryzał wargę starając się nie rzucić na Tobiasa. Za to ten drugi ukrywał wciąż rosnącą erekcję. Jego chłopiec był tak seksowny, że nie dało się obejść bez powstańca. Gdy wypili całą butelkę było trochę po szesnastej. Brunet wstał ze swojego miejsca i stanął za starszym.
- Pewnie jesteś bardzo zmęczony po podróży - szeptał mu do ucha masując jego barki. - Może ... Pójdziemy do sypialni się odstresować? - zapytał.
- Bardzo chętnie - stwierdził mężczyzna..
- Świetnie. Otwórz następne wino a ja zaraz wracam. - wyminął go i ruszył do sypialni. Tobias zgodnie z poleceniem otworzył kolejne wino i nalał im. Chłopak wrócił i wziął swoją lampkę i ruszył spowrotem do sypialni kręcąc biodrami. Szarooki bez namysłu ruszył za nim. Wszedł do pomieszczenia i powitał go półmrok. Ciemne zasłony były zasłoniętę a światło dawały jedynie świeczki. Młodszy odstawił kieliszek i pociągnął starszego do siebie za koszulkę. Upadł na łóżko a on na nim. Ich języki splątały się trwając w namiętnym pocałunku.

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz