Eric przygotował pokój dla gościa nucąc sobie jakąś melodie po nosem, nie miał pojęcia, że ktoś go obserwuje z delikatnym smutnym uśmiechem na twarzy. Mężczyzna podziwiał to małżeństwo. Byli raczej zgodni, nie kłócili się dużo, potrafili się przekomarzać, brunet nadal rumienił się słysząc sprośne słowa ukochanego, dalej między nimi była namiętność. Zazdrościł. Jego żona już dawno zapowiedziała mu, że niech nawet nie ośmiela się prosić o nadprogramowy seks, a uprawiali go raz w miesiącu, Tobias opowiadał, że były takie dni, gdy z mężem potrafili zrobić to raniutko przed śniadaniem, po nim gdy czarnowłosy miał wychodzić, po połuniu na kanapie i znowu w łóżku wieczorem. Bardzo by tak chciał.
- Czy twój mąż mówi ci ciągle, że jesteś niesamowity? - odezwał się nagle, a chłopak aż podskoczył. Odwrócił się do niego i delikatnie uśmiechnął.
- Tylko czasem - powiedział i podszedł do niego. - Na szafeczce masz ręczniki, gdybyś chciał wziąć kąpiel. Zamierzamy oglądać film za chwilę, dołączysz się?
- Właściwie... Chce coś załatwić na mieście przed meczem.. - podrapał się w tył głowy, posłał mu przepraszający uśmiech. - Pomiziajcie się czy coś - zaproponował, a chłopak zarumienił się.
- Jasne - zachichotał i ruszył w stronę schodów, by zejść po nich i dołączyć do mężczyzny swojego życia w salonie. Wziął ze stołu tabliczkę czekolady i usiadł obok niego. Położył głowę na jego ramieniu czując ramię oplatające go w talii, został także okryty kocem. - Twój kolega wychodzi za chwilkę. - mruknął całując go w polik,a następnie w ucho, po chwili przygryzł jego płatek, czekolada wylądowała na kanapie, nawet nie odpakowana, a dłoń przesunęła się po jego udzie coraz to wyżej. Usta maltretowały jego uszko, lizały je, przygryzały i raz się nawet na nim zassały.
- Wezmę cię zaraz na tej kanapie - warknął, gdy poczuł, że palce kochanka są przy rozporku. - A zaraz mój kolega może tu wejść - złapał jego dłoń i odsunął. Nie chciał robić tego na kanapie, gdy on mógł tu wejść i ich zobaczyć.
- Ja go tylko postawie - zamruczał, a bezwstydna dłoń wślizgnęła się pod spodnie i bokserki po czym zaczęła paluszkami muskać prącie, głaskały je prawie że z uczuciem. - Wytrzymasz dopóki nie wyjdzie - wyszeptał mu do ucha. - A potem możesz dać upust fantazjom - zachichotał. - Dawno nie używaliśmy zabawek, prawda? Może wibratorek? Albo kulki? - zaproponował, a jego głos brzmiał jakby należał do boga seksu.
- A lanie ci pasuje? - powalił go na kanape trzymając za nargarstki, brutalnie wpił się w jego słodkie i grzeczne wargi. - Uklękniesz, by go powitać? - zamruczał mu w usta, a on jęknął przez kolano między jego nogami.
- Nie mam ochoty - powiedział prowokacyjnie i wyrwał się by obrócić się na brzuch. Wypiął się, a jego gipkie ciało idealnie wpasowało się w to Tobiego. Jego twardy kutas ocierał się o pośladki chłopaka. - Mam już pomysł na pozycję - jęknął cicho.
- Na pieska? - warknął czarnowłosy i wsunął dłoń pod koszulkę męża, by zacząć maltretować jego suteczki stwarde jak stała.
- Łyżeczka - odpowiedział sapiąc jednocześnie. Poruszali się w tył i przód jakby dominat już w nim był i go posuwał. Ubrania mu w tym jednak przeszkadzały.
- Wiesz, że nie lubie tak - mruknął i usłyszał donośnie "Wychodze!" swojego przyjaciela. - Jasne! - odkrzyknął, a gdy upewnił się, że drzwi trzasnęły ucałował uległego za uchem. - Chcę na pieska...
- D-Dobrze - jęknął i przeszedł go dreszcz. On też był juz cholernie twardy. W końcu działali na siebie dość mocno. Ich ciała pragnęły się, chciały sobie nawzajem sprawiać przyjemność i nieść rozkosz. Przez myśl im nawet nie przemknęła wzmianka o dziecku. Zamierzali uprawiać seks, bo tak na siebie oddziaływali i już. W końcu tym jest pożądanie...
CZYTASZ
Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)
ActionEric po śmierci siostry, z którą był bardzo zżyty podpada szefowi groźnego gangu narkotykowego. Musi wybierać, zginie albo zacznie sprzedawać. Wiedząc, że nie może umrzeć, bo jest potrzebny jego matce, która załamała się po stracie córki zgadza się...