Owoc Zakazanej Miłości *39*

1.1K 74 10
                                    

Tobias przez te dni naprawdę wiele zrozumiał. Fakt, bał się o męża, ten w końcu był w ciąży i nie powinien się przemęczać, ale on także musi być zaspokojony. Gdy uprawiali seks, starał się go posuwać tak jak zawsze, tylko nie tak mocno. Obawiał się, że zrobi krzywdę dziecku. Naprawdę.  Jednakże po ich stosunkach  Eric był zadowolony i patrzył na niego z takimi iskierkami w oczach...  Podejrzewał, ze wszystko jest w porządku. Bał się troszkę.  Zbliżał się piąty miesiąc,  A to właśnie w tym dzieciaki (O ile wcześniej mężczyźni nie poronili) się rodziły. Co jeżeli urodzi się martwe?
Martwila co też ciotka jego męża. Po Co chciała przyjechać?  Czy zakonnice mogą tak sobie z klasztoru wychodzić? I dlaczego nie zatrzyma się u swojej siostrunki tylko u siostrzeńca?
Wszystko to było dziwne i pogmatwane. Właściwie, jak Eric chciał   ukryć przed nią fakt, że jest w ciąży?  Tego nie wiedział.  Nie wiedział nic. Brązowowłosy nie zdradził mu żadnych szczegółów.

***
Olivier na początku był spięty. Bał się,  że się zapomni i rzuci na męża,  albo zaproponuje mu seks. Po tym co ten mu zrobił.... nie oszukujmy się.  To był gwałt. Jednakże dlaczego nie potrafił go za to nienawidzić? Dlaczego wciąż lgnął do niego jak ćma do ognia?

- Dolać Ci jeszcze wina? - zapytał go czerwonowłosy siedząc na przeciwko niego w restauracji. Dlaczego się zgodził na tę kolację?

- Próbujesz mnie upić? - zapytał go unosząc brwi do góry. 

- Absolutnie. Jedynie podpić  - stwierdził z uśmiechem i dolał mu czerwonej cieczy. - Rozważyłeś już  propozycje wspólnych wakacji?  - zapytał.

- No nie wiem. Nie wiem czy nic mi nie zrobisz jak będziemy sami na wyspie. To niebezpieczne. - mruknął Olivier patrząc na niego.

- Niebezpiecznym to ja jestem gangsterem - mruczy cichutko z uśmieszkiem. - Nie martw się.  Będziemy spali w osobnych pokojach, jak masz takie życzenie - oznajmił złapał go za dłoń. Ucałował jego knykcie, a ten nie ośmielił się wyrwać dłoni.  Od jakiegoś czasu czerwonooki czasem łapie go za dłoń i całuję go w nią, bądź spłata razem ich paluszki, czy też  delikatnie masuje  jego ramiona.
Cyber stwierdził, ze na taki dotyk może mu pozwolić, w końcu są małżeństwem, ale nie dopuszczał go do okolic ust, ani nigdzie niżej.  Bał się,  że szybko ulegnie. Zabawki nie dają tyle frajdy co penis. Naprawdę.
Z drugiej strony..  Jak widzi te rozpięte trzy guziki czerwonej koszuli ma ochotę rozłożyć przed nim nogi na tym stole, tu w restauracji.

- Myślę, że tak będzie w porządku  - mówi delikatnie kiwając głową.

- Skoro zjedliśmy to udajmy się może na obiecany spacer? - uśmiechnął się,  A gdy okularnik pokiwał głową, to wstał i podszedł do niego. Kelner już szedł z terminalem. Przyłożył tam tylko portfel,  nawet nie wyciągając karty. Podziekował i mężczyzna odszedł, a mąż  uległego pomógł mu założyć płaszcz. Ruszyli w stronę wyjścia, już po chwili odychali zimnym powietrzem. Ruszyli powoli parkiem, spacerując podziwiali okolicę, bo w nocy wydawała się magiczna.

- Co u Erica? - zapytał starszy delikatnie łapiąc dłoń ukochanego i splatającich palce. Ten nie miał nic przeciwko, po prostu dalej rozglądał się ciekawsko.  Chodnik był oświetlony małymi stojącym lampkami, które stały wzdłóż chodnika.  Na drzewach wisiały lampiony, różnokolorowe, więc było całkiem jasno i przytulnie. 

- Wszystko w porządku. Ostatnio z Tobiasem nie wychodzą z łóżka.  Cóż, mówi, że jest  zadowolony. - mruknął nawet na niego nie patrząc.

- Proszę, proszę, proszę. Dwa pedały wybrały się na spacer? - przed nimi stanęli trzej obleśni faceci. Byli tłuści, śmierdzieli i mieli dziwny rechot.

- Nie chcemy kłopotów, po prostu nas przepuście - powiedział okularnik patrząc na mich złowrogo. Zapowiadało to kłopoty.

- Jasne.  Nie ma problemu. Ale najpierw - jeden  z nich oblizał wargi. - Oddacie nam telefony, portfele i ściągniesz gacie, Tom dawno się nie zaspokajał, a Ty wyglądasz całkiem jak dziewczynka. Od tyłu nie ma różnicy - rechotał, a wcześniej wspomniany Tom ruszył w stronę Oliviera zaczynając rozpinać pasek. Nim zrobił trzy kroki czarny pistolet  został przełożony do jego skroni, a drugi w pozostałą dwójkę towarzyszy.

- Mam osiemnaście naboi. Po sześć na każdego. Przedziurawie wam kolana, ręce,  chuje i łby. - oznajmił czerwonowłosy z mordem w oczach. Nikt nie miał prawa dotykać jego mężusia.

- Macie trzy sekundy na ucieczkę, albo dodam też swoich osiemnaście - dodał Olivier odbezpieczając bronie i celując, tak samo jak mąż.  Jak można się było spodziewać. Zaczęli wiać gdzie pieprz rośnie. Chłopcy pochowani pistolety i po spojrzeniu na siebie zachichotali. - Dziękuję  za ratunek, Ogierze - uległy stanął na palcach i cmoknął męża w polik. Ten uśmiechnięty od ucha do ucha objął go w talii i ruszyli do hotelu, bo to był ich początkowy cel. Czerwonowłosy zarezerwował pokój, by nie tłuc się tyłu kilometrów po nocach. I pili wino, nie mógł prowadzić auta.
Dotarcie tam nie zajęło im dużo czasu.

- Mamy widoczek na park - powiedział dominat, gdy odebrał kartę do apartamentu.  Pojechali windą na samą górę. Weszli i ukazało się im wielkie łoże małżeńskie. - Wybacz mi najdroższy, prosiłem o dwa łóżka. Musiało się im pomylić.  Zaraz pójdę to wyjaśnić.

- Nie  zostaw. W końcu jesteśmy małżeństwem. Nic się nie stanie jak będziemy spać w jednym łóżku.  - powiedział ściągając płaszcz i wieszając go przy drzwiach. - Pójdę pierwszy wziąć kąpiel -  dodał i wszedł do łazienki. Czerwonowłosy podszedł do okna na całą ścianę.  Najchętniej przyparłby do niej Cybera i wziął go od tyłu. Na pewno by krzyczał z przyjemności na przemian z tym, że ktoś ich może zobaczyć. Potem by wziął go na fotelu. Wyobrażał sobie go cudownie wypiętego czekającego na jego kutasa i ruszajacy się fotel jak już w niego  wejdzie. Potem na stole. Byłby między jego szeroko rozłożonymi nogami i by go brał.
Brakowało mu męża pod tym fizycznym  względem. 
Gdy okularnik wyszedł w samym szlafroku to tylko zmierzył go wzrokiem i ruszył się wykąpać. Po cieplutkim prysznicu ubrał szlafroczek, który na niego czekał  I ruszył do łóżka.  Wdrapał się na nie już całkiem wykończony.

- Ej, głuptasie - odezwał się uległy, a gdy dominat odwrócił głowę w jego stronę złożył na jego  ustach pocałunek. Czerwonooki od razu podniósł się na łokciach i oddał pieszczote. Chłopak usiadł na nim, na jego brzuchu, czuł się wspaniale znowu to robiąc.  Zsunął z siebie szlafrok ukazując mu swoje nagie, blade ciało, które, aż się prosiło, by je oznaczyć malinkami.

- Będziesz mnie teraz tym widokiem torturować? - zapytał starszy niepewnie kładąc dłonie na jego biodrach i gladząc je kciukami.

- Mam aż tak paskudne ciało?  - zapytał przesuwając dłonią pod odkryciem męża.   Zsunął z jego klatki biały puchaty materiał i zaczął po niej jeździć dłońmi.

- Wręcz przeciwnie, jest boskie - przesunął  palcem od jego ust przez szyję aż jego dłoń nie wróciła na bioderko ukochanego.
- Dzisiaj Ci odpuszczę twą haniebną zbrodnię, ale nie myśl,  że między nami wszystko dobrze. Po prostu moja dziurka się stęskniła - mruknął cichutko. Został powalony na materac, a jego usta zostały zgniecione.

- Z pewnością nie pożałujesz - mruczy cicho zabierając się do sprawiania Cyberowi mnóstwo przyjemności..

Podsumowując:

Do Tobiasa wróciły obawy, tym razem potęgowały się przez fakt, że było coraz więcej niewiadomych.

Olivier uległ swojemu mężowi,  myślicie, że będzie załował swojej decyzji? W końcu oboje są dorośli, nie potrzebują niczyjego pozwolenia, by z własnym mężem uprawiać seks.

Tym razem  nie występuje nieznajomy, który zbiera informację.  A może to ktoś im bliski? Może to ktoś, kogo znają, kochają i ufają?

No i co z tą ciotką? Eric zadał słuszne pytanie. Dlaczego nie zatrzyma się u siostry tylko u siostrzeńca? A może czarnowłosy nie potrzebnie szuka drugiego dnia?

Ps:  Wróciłam, myszki! Z czego chcecie szybki next?

Niebo pełne gwiazd (Yaoi18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz