Charlie siedziała na ziemi i nie mogła złapać oddechu.
Płacz jej w tym nie pomagał ale nie potrafiła się uspokoić. Było jej źle i miała ochotę rzygać od tego płaczu. Widziała te okropne plamy od mleka, na bluzce i ryczała jeszcze głośniej. Miała ochotę coś sobie zrobić ale nie mogła.
- Charlie? Jezu, co się z tobą dzieje?- usłyszała wystraszony głos Bena.
Reszta pojechała już do siebie, w końcu nie było sensu aby tu siedzieli jednak on został wraz z Helen, tak samo jak Timothy oraz Cary. Widzieli jak Martin wyszedł z sali zapłakany, z córką na rękach. Było dla nich oczywiste, że to Helen idzie za nim a on prosto do Charlie.
Widział, że to była dobra decyzja.Ta podniosła na niego dziki wzrok. W pierwszym odruchu cofnęła się ale zaraz do niej dotarło, że to nie Martin. Mężczyzna podszedł do niej i usiadł obok.
- Charlie..
Ta wybuchnęła jeszcze większym płaczem i wtuliła się w niego. Było jej źle i tak też wyglądała.
- Co się dzieje? Martin coś zrobił?- spytał, sam już nie wiedząc co myśleć o tym wszystkim. Współczuł jej z całego serca. Jego prawie zniszczyło gdy stracił z Helen ich dziecko. Charlie to najpewniej zniszczy doszczętnie.
- Nienawidzę go!- zawyła żałośnie. Bena zamurowało. Co tu się do cholery stało?
Odruchowo zaczął ją oglądać ale nie widział nic niepokojącego. Nie ważne co się stało, Martin nawet jej nie dotknął. Nie mógł jednak nic z niej wyciągnąć bo wyła dalej.- Uspokój się bo będziesz rzygać. - mówił do niej spokojnie. Królowa zaśmiała się histerycznie i czknęła. Dopiero po dłuższej chwili była w stanie jako tako się uspokoić.
- Co się stało? - spytał znowu Ben. Charlie pokręciła głową i zakryła się nieco widząc, że miała wszystko na wierzchu. Ben nawet tego nie zauważył.
- Nic. - wymamrotała. Mogła być wściekła na Martina, wręcz go nienawidzić za to ale wiedziała, że jak tylko powie o wszystkim dla Bena, to ten się wścieknie.
- Mów. - syknął i zobaczył jak ta dziwnie odsunęła się od niego.
- Co on ci zrobił?- spytał podejrzliwie. Gdyby mówili tu o kimś innym to od razu poszedłby się tłuc. Jednak jako, że chodziło o Martina, postanowił dostać więcej informacji.
- Nic. - jęknęła żałośnie jednak Ben nie zamierzał tak tego zostawić.
- Zmusił mnie siłą żebym nakarmiła małą. - powiedziała cicho i doszła do wniosku, że brzmiało to żałośnie. W końcu Ben już nie raz sterczał na nią i krzykiem wymuszał na niej rzeczy. Ona też ryczała i protestowała ale i tak to robił.
- Co zrobił?- zapytał ponownie jednak tym razem nieco podirytowany. Więc Charlie powiedziała mu dokładnie co się stało. Ben sam już nie wiedział czy powinien być zły na Martina czy na Charlie, która to nie chciała widzieć własnego dziecka.
- Chcesz żebym z nim porozmawiał?- spytał jedynie. Ta pokręciła głową.
- Nie. Zostaw to. Wątpię, że zrobi to ponownie. - Mruknęła i oparła głowę na jego ramieniu. Jego obecność jej nie przeszkadzała, to nawet jej pasowało. Sądziła, że będzie miała teraz problem tylko z Martinem.
- Zrobiłem to o co prosiłaś. - zaczął gdy zdążył ją zaprowadzić z powrotem do sali. Charlie nie weszła do łóżka tylko siedziała na kanapie.
- I jak?
- Wydaje mi się, że wyglądają dobrze. Dam ci je później. - odparł i usiadł przy niej. Po tym, jak pierwszy szok minął po śmierci Lawrenca, Charlie poprosiła go aby zrobił mu zdjęcie. Aby miała chociaż taką pamiatkę.
Bem cudem to zrobił. Jak wchodził do środka, to jak się trzymał jednak później wybuchł na ramieniu żony.
CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...