Małżeństwo nie robiło nic.
Dzisiaj mijał dokładnie tydzień odkąd zostali porwani i nadal nie wiedzieli po co. Martin zaczął się zastanawiać czy prowadzili jakieś negocjacje za ich plecami, czy też może czekali. Tylko jeżeli czekali, to na co? Bo to już nie miało dla niego sensu.
Charlie nadal nie chciała przyjmować więcej niż połowy porcji jedzenia Martina. On więc zjadał to, co by się popsuło a resztę wrzucał do ich pudełeczka, które to czyściła kobieta.
Dzisiaj jednak pozwolił sobie na zjedzenie swojej zmniejszonej porcji w całości, jako, że jego żona otrzymała dodatkowego tosta i rogala od Axela. Nic nie mówił ale sądził, że ten później znowu ją zabierze. Nienawidził tych momentów lecz nie komentował ich. Nie bał się również o nią tak bardzo, z prostego powodu. Jego żona nie wydawała się być wystraszona gdy wracała. Była nieco cichsza, to fakt ale zapewniała go, że nawet jej nie dotykał i jej wierzył.
Teraz też, Martin ułożył się na dywanie, który był tylko brudny a nie zapleśniały i ćwiczył nieco swoje przeklęte nogi. Niby teraz było dobrze ale musiał się upewnić, że niemoc nie dosięgnie go tutaj. Charlie z kolei, obserwowała go z łagodnym uśmiechem. W momencie gdy przełożył się na bok aby robić nożyce, drzwi od piwnicy się otworzyły a on gwałtownie usiadł.
- Wasza wysokość, nie ma powodu padać przede mną na kolana. - powiedział Axel, szczerząc się głupio. Martin nie odezwał się, tylko wstał. Zauważył, że za rudym szła Sally. Małżeństwo nie wiedziało czemu się tu pojawili. Śniadanie dopiero minęło, też nie mogło chodzić o Charlie bo wtedy przychodził tylko rudy.
- Co się dzieje?- spytała wystraszona Charlie.
- Czas wejść pod prysznic. Ruchy. - wyjaśnił Axel. Ci spojrzeli po sobie i w sumie wiedząc, że nie mają wyboru, wyszli z nimi po zabraniu czystych ubrań, przepieranych w ich zlewie mydłem.
- No idź szybciej. - warknęła Sally, widząc, że królowa szła wyjątkowo powoli. Martin odruchowo zasłonił sobą żonę przed blondynką.
- Cicho bądź. Sama masz wielki brzuch i chyba powinnaś wiedzieć, że ledwo widzi co ma pod stopami. - mruknął Axel a król tak się tym zdziwił, że aż spojrzał na niego wielkimi oczami. Rudy nie skomentował tego a Sally prychnęła zła. Martin szybko się ocknął i szedł z żoną, która dreptała przy nim spokojnie na górę.
Wreszcie dotarli do łazienki a król spojrzał na swoich porywaczy. Czemu oni tu jeszcze stali?
- No, na co czekacie? Pod prysznic. - odezwał się Axel i przysiadł na starej pralce. Charlie spojrzała na męża. Wiedziała, że w tym momencie to nie ona miała problem ale on. Zbladł widocznie.
- Zostajecie tu?- spytała cicho. Gdyby pytanie padło ze strony Martina, to już dostałby od Axela. Jednak jako, że ten miał słabość do królowej, to tylko Sally wywróciła oczami a rudy odpowiedział.
- Ta. Z chęcią sobie na ciebie popatrzę. Tak samo jak i Sally na Martina.
- Chyba nie jesteśmy tacy brudni..
- Włazić tam ale już. - warknął a Charlie, widząc, że chyba nic nie ugra, spojrzała na męża. Wyglądał jakby zaczynał panikować a to nie mogło pomóc nikomu.
- Chodź kochanie. Pomożesz mi bo z tym brzuchem, to sama nie dam rady. - odezwała się łagodnie. Obydwoje wiedzieli, że to nie było prawdą. Przerastało ją jedynie wydostanie się samej z wanny ale udali, że o tym nie wiedzieli.
Martin pociągnął nosem i kiwnął głową. Czuł coś dziwnego i z przerażeniem dotarło do niego co. W swoim życiu miał ze dwa ataki paniki i chyba nadciągał kolejny.
CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...