Minęły blisko trzy tygodnie a między małżeństwem nic się nie zmieniło.
Charlie nie była w stanie nawet go dotknąć. Poszła za jego radą i spróbowała coś zrobić ze swoim różowym przyjacielem jednak gdy tylko poczuła jak gładko, zdecydowanie zbyt gładko w nią wszedł, nie mogła tego kontynuować. Była przerażona i nic nie próbowała dalej. Odpychała Martina tak mocno jak się dało i to do tego stopnia, że w nocy tuliła się do swojego misia a nie męża.
Martin również zajmował się córką samemu i tylko kilka razy namówił żonę do karmienia. Wiedział, że Alex mogła jeść z butelki ale chciał aby Charlie widywała córkę, nawet w tych krótkich momentach.
Dzisiaj jednak miał dosyć i postanowił zrobić to, co mówiła mu Helen. To też po tym jak się obudził, poszedł do córki która również nie spała i tylko kwiczała.
- Chodź tu mały prosiaczku. - mruknął i wyjął ją z łóżeczka. Wiedział, że za to, co zamierzał zrobić żona go znienawidzi ale nie miał już sił.
To też wyszedł z córką i wrócił do sypialni. Charlie nadal spała. On jednak ją szturchnął i obudził.
- Co? Nie karmię jej. - Mruknęła widząc męża, z potworem na rękach.
- Wstawaj. - Warknął na nią. Ta spojrzała na niego zdziwiona.
- Daj jej butelkę. Nie będę jej karmić.
- Siadaj do cholery. - syknął. Ta nie wiedząc o co chodzi, wykonała jego polecenie. Była na tyle zaspana i zdezorientowana, że ten po prostu wcisnął jej Alex na ręce.
- Martin? Co ty robisz? Zabierz ją. - jęknęła słysząc, że mała zaczęła płakać. Ten odsunął się od niej szybko.
- Nie. Dzisiaj ty się nią zajmujesz.
- Ale jak? Ja nie umiem. Martin, nie rób mi tego. - Prosiła, błagała ale on był nieugięty.
- To twoja córka. Naucz się wreszcie. Ja jestem zmęczony, mam dosyć. Bądź lepszą matką niż Regina. To jest trudne. - powiedział i wyszedł z sypialni. Charlie ruszyła za nim.
- Martin, błagam cię, pomóż mi. Ja nie dam sama rady. - jęknęła a łzy poleciały jej z oczu.
- Nie interesuje mnie to. Mnie dzisiaj nie ma. - odparł i szedł przed siebie. Słyszał jak dreptała za nim, z płaczącą córką na rękach. Serce go bolało ale wiedział, że nie mógł się ugiąć. Musiał wreszcie nią potrząsnąć.
- Chociaż mi pomóż. Obiecuję, że się nią zajmę ale nie zostawiaj mnie samej!- krzyknęła za nim, widząc, że szedł do swojego pokoju. Ten jednak był nieugięty i ignorował ją.
- O! Ty mi pomożesz! Błagam cię, pomóż mi. - odezwała się do swojej służącej która właśnie przechodziła po korytarzu.
Martin gwałtownie się odwrócił i zobaczył jak jego żona próbuje wcisnąć dziecko dla służby.
- Pomóż jej w jakikolwiek sposób a przysięgam, że stąd wylecisz. To tyczy się każdego. - zagroził ostro. Ta zamarła i nie wiedziała co zrobić. Widziała, że królowa płakała, była bliska swojego ataku. Jednak jak każdy w tym domu, była świadoma tego, że z Charlie nie było dobrze.
To też odsunęła się i pokręciła głową.- Przepraszam wasza wysokość, nie mogę. - odparła cicho i odeszła. Charlie zawyła a Alex razem z nią. Martin czuł się jak potwór.
- Martin!
- Nie. Dzisiaj jesteś sama. - powiedział słabo. Wszedł do siebie, zamknął jej przed nosem drzwi na klucz i osunął się po nich. Czuł okropną gulę w gardle.
CZYTASZ
Charlotte II
RomansMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...