Upał wreszcie minął, tak jak i lato.
Była końcówka września a w domu pary królewskiej panowało zamieszanie. Służba latała wszędzie, robiła wszystko na najwyższych obrotach, gdzie to akurat małżeństwo zdurniało i walczyło ze swoją córką.
- Nie chce!- zapiszczała Alex i uciekła od rodziców. Charlie nie miała już na nią siły.
- Nie ma latania z gołym tyłkiem! Jak nabrudzisz to przysięgam, że pożałujesz! - warknęła na córkę która to słysząc jej wrogi ton, oraz widząc jak była wyraźnie zła, rozpłakała się.
- Charlie, do cholery. - syknął na żonę Martin i poszedł do córki. Wziął ją na ręce i korzystając z chwili, założył jej pampersa. Dopiero wtedy przytulił małą do siebie.
- Głaszcz ją dalej po główce za każdym razem jak zrobi coś nie tak. Ciekawe co z niej wtedy wyrośnie. - warknęła na męża.
- Coś takiego jak ty. Przypomnieć ci jak Timothy się z tobą obchodził?- odgryzł się zirytowany i usiadł z córką. Posadził ją na kolanach i zaczął lekko podrzucać. Mała dalej płakała ale już nie tak histerycznie.
- To co innego.
- Niby jak?
- Tata nie nadskakiwał tak nade mną. - powiedziała a Martin zaśmiał się jednak nie było w tym nic miłego.
- Nie? Każdy wie, że chodził za tobą krok w krok. Wystarczyło, że się tylko potknęłaś, stuknęłaś a już stał nad tobą i upewniał się, że nic ci nie jest. Zachowywał się jak jakaś nadopiekuńcza kwoka i teraz masz problem, że ja zajmuję się córką? Gdy akurat coś się stało?- syknął i miał wrażenie, że przesadził. Charlie oczy zaszły łzami i przygryzła usta aby nie widział, że zbiera jej się na płacz.
- Dobrze. Głaszcz ją dalej. Wiedz tylko, że to wcale nie pomaga.- odparła i wyszła z pokoju córki. Martin westchnął i spojrzał na córkę która to przestała płakać i patrzyła na niego.
- Co? Tata co?- zaczęła pytać, nie rozumiejąc co się stało z mamą.
- Tata skopał po całości. - Mruknął i poszedł wreszcie ubrać córkę.
.
Parę minut później, przekazał małą dla opiekunki i poszedł do żony. Znalazł ją w sypialni, jak leżała zwinięta na łóżku i płakała cicho. Poczuł się w tym momencie okropnie. Wiedział, że nie powinien reagować tak ja jej łzy za każdym razem jednak nie potrafił inaczej. Płakała przez niego.- Kochanie..
- Nie. - warknęła i pociągnęła nosem.
- Powinniśmy porozmawiać.- nie dawał za wygraną i usiadł przy niej, chociaż nie zdziwiłby się gdyby postanowiła zrzucić to z łóżka.
- Nie chcę.
- Czemu? Nie sądzisz, że musimy coś sobie wyjaśnić?- zapytał, nie rozumiejąc jej. Zauważył jak wyciągnęła do niego rękę i znowu, jak dziecko, chwyciła go za palec.
- Wiem, że musimy ale nie chcę tego robić teraz. Wiem, że powiemy rzeczy których nie chcemy i będziemy żałować. - wyjaśniła cicho. Martin westchnął ale kiwnął głową.
- I tak będziemy musieli to zrobić.
- Wiem o tym. - Mruknęła i spytała cicho. - Dała się ubrać?
- Cudem ale tak. - odparł i pogładził ją po policzku. Zauważył, że nieco schudła ostatnimi czasy ale nie było tego dużo. Głównie widać było to na twarzy.
- Nie lubię się z tobą kłócić. - powiedziała i usiadła, nie spuszczając z niego wzroku.
- Wiesz, że to jest nieuniknione. Nie będziemy do końca życia zawsze ze sobą zgodni. - zauważył słusznie. Charlie oczywiście o tym wiedziała tylko nie lubiła dopuszczać do siebie tej myśli.
CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...