62.

42 2 5
                                    

Martin patrzył na Charlie i czuł rosnącą irytację. Co ta idiotka robiła? Czy ona zdurniała do reszty?

- No chodź kochanie, daj rączkę. - powiedziała łagodnie i próbowała ubrać dalej córkę. Mała Alex tupnęła nóżką. Nie chciała się ubierać. Wolała latać tak jak teraz. W pieluszce i śmiesznych skarpetkach z falbankami. Charlie połaskotała ją po brzuszku a jej córka wreszcie pozwoliła się ubrać.

- Co ty z nią robisz?- prychnął Martin, widząc co jego żona odwalała.

- O co ci chodzi?

- O tak ją traktujesz.

- Martin, do cholery! Mów co chcesz. - syknęła już zirytowana. Po jaką cholerę zaczynał jeżeli nie zamierzał skończyć? Czasami myślała, że robił to specjalnie. Byli na wyjeździe od blisko trzech tygodni i nie robili nic innego po za kłóceniem się. Miała już powoli dosyć.

- To nie jest lalka! Przestań ją tak traktować!- uniósł się widząc co jego żona założyła dla córki. Uczesała ją akurat ładnie jednak wsadziła jej we włosy jakieś cholerne kokardki. Wcisnęła ją w różową sukienkę z masą falbanek, przez co wątpił aby mała była w stanie normalnie chodzić. Do tego te dziwne buciki które wyglądały na strasznie niewygodne.

- Nie traktuję jej tak! Ubrałam ją ładnie!- warknęła na męża i zobaczyła jak Alex oddreptała od niej do Luckyego.

- Jak cholerną lalkę! To nasza córka a nie zabawka! - wrzasnął, mając jej dosyć.

- Nie traktuję jej jak zabawki! Ładnie ją ubrałam a nie tak jak ty!- odkrzyknęła wściekła. Jak on śmiał się na nią drzeć i to za co?

- Niby jak ja ją ubieram?!

- Nic tam do siebie nie pasuje! Wygląda okropnie! A nawet nie chciej żebym zaczęła o tym jak ją czeszesz!

- Jesteś żałosna! Wtedy wygląda jak dziecko a nie twoja zabawka! Ona się w tym ruszyć nie może!

- W twoich wstyd ją pokazać!

- To, że ciebie matka wciskała w coś takiego, nie znaczy że masz robić to samo naszej córce! To dziecko! Ma prawo wyglądać głupio! Ważne żeby było jej wygodnie!

- Nie mieszaj w to mojej matki!

- Czemu nie?! Była okropna ale widzę, że próbujesz ją przebić!

- Przynajmniej moja nie chlała i mnie nie tłukła!- wywrzeszczała i zaraz zapiszczała ze strachu gdy Martin wściekły, podbiegł do niej. Chwycił ją za ręce i przydusił do ściany.

- Za kogo ty się masz żeby mówić coś takiego? Pierdolona księżniczka która całe życie miała wszystko podtykane pod nos. Na nic nie musiałaś zapracować. Na nic! Miałaś niesamowity start o którym większość może pomarzyć ale co ty z tym zrobiłaś? Nic! Chlałaś i puszczałaś się z każdym kto ci się nawinął! Przypomnieć ci, skąd cię odbierałem chwilę po twojej osiemnastce? Pytałaś się mnie czy nie brzydzę się tego co robiłaś. Kłamałem. Mam gdzieś liczbę, to mnie nie interesuje. Jednak na boga! To co robiłaś.. - wysyczał jej wściekły w twarz. Wiedział, że krzywdził ją, że tym samym przekroczył jakąś niewidzialną granicę ale ona nie miała prawa wypominać mu tego. Nie w taki sposób. Charlie trzęsła się i płakała.

- Martin, ja..

- No co? Będziesz miała swój atak? Wpadniesz w histerię? Rycz!- syknął na nią i szarpnął nią. Kobieta zawyła żałośnie. Pierwszy raz była przerażona zachowaniem Martina. Nie miała pojęcia czy przestanie, czy się opamięta, czy zaraz skończy tak jak to było z Rossem.

- Jesteś cholernym hipokrytą!- wysyczała mu w twarz, dusząc się łzami.

- Ja?

- Tak, ty! Przez tyle lat obiecałeś mi, że się nigdy tak nie zachowasz, nie pozwolisz żebym się ciebie bała! A teraz co robisz?!- wrzasnęła i poczuła jak uścisk na jej nadgarstkach zelżał a Martin się odsunął.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz