41.

43 4 0
                                    

Charlie patrzyła na męża i oddychała ciężko.

- Ty naprawdę sobie wszystko wyliczyłaś, co?- spytał Martin i spojrzał na nią. Kobieta zaśmiała się i położyła głowę na jego piersi.

- Musimy się starać jeżeli mam zajść. - odparła i poczuła jak obejmuje ją ramieniem.
Odkąd dała mu swoje tabletki, minęły dwa dni. Niby wiedzieli, że po tak krótkim czasie od ich odstawienia jest ciężko zajść w ciążę ale próbować mogli, prawda?

Martin przekręcił ją nieco i teraz to ona leżała na plecach. Zauważyła, że zawisł nad nią nieco.

-  Może już coś tam jest?-  zapytał i położył rękę na jej brzuchu. Charlie uśmiechnęła się do niego łagodnie.

- Wiesz, że to raczej nie możliwe.

- Wiem tylko.. Tylko nie mogę się doczekać. - odparł i pocałował ją lekko, nie przestając gładzić jej po brzuchu.

- A co jak się nie uda?

-Czemu miałoby się nie udać?

- Nie mam szczęścia do ciąży. Jedna potwora, drugą straciłam i to okropnie, trzecią znosiłam paskudnie. Nie możemy też zapominać, że to, że zachodziłam, było czystym przypadkiem. Moje problemy mogą dać o sobie znać. Boję się, że cię rozczaruję. - wyjaśniła swoje obawy. Bała się strasznie, że napalą się na kolejne dziecko a nic z tego nie wyjdzie. W teorii mogła je mieć, być w ciąży ale trzeba pamiętać, że po ich pamiętnym wypadku, było to znacznie utrudnione.

Martin widział, że nieco się spięła i wystraszyła. Zupełnie jakby bała się, że go rozczaruje.

- To się nie stanie. Będziemy szczęśliwi z Alex. - odparł ale pokręciła głową.

- Chcesz kolejne dziecko. Ja tak samo.

- I co z tego? Nie musimy zawsze dostawać tego co chcemy. Też są inne sposoby aby pomóc zajść ci w ciążę. Jednak przez najbliższe miesiące nie musimy nawet o tym myśleć. Będziemy się starali tak często jak to będzie możliwe. - zapewnił ją. Charlie obserwowała go uważnie i jakoś mu wierzyła. W końcu to był jej Martin.

- Chcę żeby nam się udało. - powiedziała cicho. Myślała o tym dłuższy czas i dochodziła do jednego wniosku. Może i nienawidziła pod koniec, tej całej ciąży ale mogła przecierpieć te kilka miesięcy. Zresztą, kto mówił, że drugim razem będzie tak samo, prawda?

- I się nam uda. Daj nam trochę czasu. - odparł pewnie i cmoknął ją w czoło.

.

- Alex!- krzyknął Martin, widząc jak jego córka, nie zważając na niego, dreptała przed siebie po czym po kilku krokach, leżała.

Ruszył do niej wystraszony jednak mała z pomocą Luckyego, już stała na nogach i patrzyła na tatę. Charlie z kolei śmiała się cicho, widząc strach w oczach Martina.

- Nic ci się nie stało?- spytał i ukucnął przed córką. Mała nie miała pojęcia o co mu chodzi. Przecież nie zrobiła nic złego, prawda? To czemu tata był taki dziwny? Alex więc zrobiła to co umiała. Koślawo podeszła do niego i wpadła mu w ramiona ze śmiechem. Martin objął ją i otrzepał jej przy okazji tyłek z mokrego piasku.

Byli właśnie na spacerze, na plaży. Nie było tu żadnych ludzi i mogli być sami. Mała nie zaczęła od razu biegać ani nic z tych rzeczy jednak nie chciała siedzieć spokojnie i dreptała samej. Wychodziło jej to słabo. Ledwie kilka kroków i leżała, bądź siedziała na tyłku ale się nie poddawała. Zbyt mocno jej się to spodobało.
Charlie jednak miała teorię, że próbowała doprowadzić tatę do zawału.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz