Martin patrzył na żonę i miał w głowie jedno.
- Nie ukryjesz chyba już tego. - zauważył słusznie, widząc jak Charlie cudowała ze swoimi ubraniami aby ukryć brzuch. Była już wyjątkowo duża i nie sądził by to się udało. Kobieta, która właśnie walczyła ze swetrami, spojrzała na niego zmachana.
- Co?
- Masz za duży brzuch. Nie dasz rady go już chyba ukrywać. - wyjaśnił a ta przyjrzała się sobie w lustrze. Miała na sobie proste, zwykłe spodnie w które jeszcze się mieściła, luźną koszulę która to i tak nieco podkreślała jej brzuch a na to próbowała dobrać sweter. Wybierała takie z szerokimi klapami, które to powinny leżeć na jej piersiach. Jednak i tak było nieco widać, że coś działo się przy jej brzuchu.
- Zakryję się może torbą?- spytała niepewnie i wzięła ją do ręki. Zarzuciła ją na ramię i przekręciła ją bardziej na brzuch. Martin spojrzał na nią i już znała odpowiedź.
- Nie pójdę. Przecież oni się dowiedzą. - jęknęła żałośnie i cisnęła torbę na stolik z którego i tak zleciała z głośnym hukiem. Martin czasami dochodził do wniosku, że nosiła w niej cegły a odkąd mieli Alex, miejsce znajdowały tam również i rzeczy córki.
Mężczyzna podszedł do żony i ustał za nią, po czym podwinął jej koszulę i położył dłonie na jej brzuchu. Była w siedemnastym tygodniu a Osbourne potwierdziła im wczoraj, że nadal mieli mieć dwójkę synów i córkę.
- Zaraz zaczniesz piąty miesiąc. Będziesz musiała im to kiedyś powiedzieć. Nie dasz rady ukrywać tego w nieskończoność. Już widzą, że unikasz publicznych wystąpień, dziwnie się zakrywasz. - wyjaśnił a ta westchnęła.
- Czy to źle, że chcę zachować to tylko dla nas?- spytała cicho i zerknęła na jego odbicie w lustrze. Ten pokręcił głową.
- Nie. Wiesz, że też wolałbym by tak było, jednak nie możemy zapominać, że jesteś królową. I tak już złamaliśmy protokół wyjątkowo mocno bo powinnaś ogłosić ciążę w momencie, jak się o niej dowiedziałaś. - zauważył słusznie. Królowa oczywiście o tym wiedziała tylko co miała poradzić na fakt, że nienawidziła tego?
- Jeszcze nie dzisiaj. Teraz mamy coś ważniejszego do zrobienia. - Mruknęła i tak jakoś niechętnie odsunęła się od niego, po czym poszła po buty.
Martin patrzył za nią i sądził, że jednak głównym tematem w prasie, nie będzie wyjście małej Joy do domu ale podejrzenia, że królowa jest znowu w ciąży.
.
- No już kochanie. Musimy cię ubrać żebyś nie zmarzła. - mówiła Charlie jednak mała Joy miała inne zdanie. Nie zamierzała pozwolić się ubrać i machała rączkami. O dziwo nie płakała jako, że dopiero co skończyła. Martin miał również wrażenie, że z tą nie będzie tak łatwo jak z Alex.
- No daj tą rękę. - syknęła ale ta stęknęła głośno i wyrwała się.
- Ja to zrobię. - odezwał się Martin i podszedł do żony. Widział, że szybko się irytowała i rozumiał ją. Zachowywałaby się inaczej gdyby to było jej dziecko. Chwilowo tego jeszcze nie czuła i to nie było niczym złym. Tylko przez to nie potrafiła zająć się Joy tak, jak to robiła z Alex.
Spojrzała na męża i odsunęła się n bok. Martin cierpliwie zajął się małą, która wlepiła w niego wzrok. Widział, że irytowała się i wsadził jej smoczek do buzi. Z Alex zdecydowali, że nie będą jej go dawali i to całkiem zdało test z prostego powodu. Ich córka zbytnio nie płakała. Joy była wyraźnie inna a smoczek mógł im kupić wiele godzin snu i spokoju.
- No i co? Było tak marudzić? Patrz jak ładnie wyglądasz. Mama wybrała ci ładne ubranko, co?- mówił a Charlie zesztywniała.
- Powinieneś tak o mnie mówić?- spytała niepewnie. Martin poprawił sobie Joy na rękach.
CZYTASZ
Charlotte II
Lãng mạnMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...