Charlie spojrzała na męża z lekkim niepokojem.
Siedział z Alex na ziemi i bawił się z nią ale miała wrażenie, że zbyt mocno się starał, tylko po to aby odciągnąć myśli od tego co wybuchło.
Martwiła się o niego. Gdyby to było o niej, olałaby to. Przyzwyczaiła się, że mówiono o niej źle. On tak nie potrafił. Przez to wszystko kazała przywieźć całą pracę do ich domu. Nie chciała zostawiać Martina i nie miała tym bardziej serca aby zmusić go do wyjścia z domu.
Podeszła do nich i usiadła przy mężu. Ten spojrzał na nią nieco zakłopotany. Niby wiedział, że wierzyła mu, że nigdy by jej nie zdradził jednak nie zmieniało faktu, że widziała to wszystko. Ona jednak była tylko zła na to okropne babsko które położyło łapy na jej mężu i to w taki sposób.
Charlie uśmiechnęła się do niego łagodnie i cmoknęła go w policzek.
- Jest ich strasznie dużo pod bramą.. - zaczął ale ta szybko przerwała.
- Zostaw to.
- Niby jak?
- Nie wiem. Wiem jednak, że nie pomożesz nikomu gdy będziesz się tym zamartwiał. Cary pomaga dla Paula i jakoś to ogarnia. - zapewniła go i pogładziła męża po policzku.
- Nie ważne co zrobią i tak to zniszczy wszystko.
- Niby jak?
- Za każdym razem gdy tylko zrobię coś nie tak jakby chcieli, będą wracać do tego. - powiedział z rezygnacją.
- Nie myśl na razie o tym. Bez potrzeby się tylko zamartwiasz, gdzie tak naprawdę to może nigdy się nie spełnić. Ludzie cię kochają i nie sądzę, że na dłuższą metę będą wierzyć, że zrobiłbyś to.
- No nie wiem. - mruknął i zaraz się lekko uśmiechnął gdy mała Alex zapiszczała głośno i pacnęła go rączką w nogę.
- Widzisz? Nawet mała każe ci się przestać na sobą użalać. - powiedziała łagodnie. Martin wziął córkę na kolana i poprawił jej włoski.
- Chyba tylko dzięki wam nie zwariowałem. - zauważył i cmoknął córkę w czubek głowy. Ta nie zwróciła na to uwagi i tylko wyciągnęła się po zabawkę. Charlie podała jej ją a Alex cisnęła nią na kocyk.
- O ty!
Mała zaśmiała się i zaczęła się wyrywać. To też Martin posadził ją na dywan a ta popełzła do swoich zabawek.
- Ona jest wredna. - podsumowała Charlie a Martin zaśmiał się cicho po czym spojrzał czule na żonę.
Nie wiedział jakim cudem na nią zasłużył ale nie zamierzał nawet tego kwestionować..
Skandal nie cichł pomimo, że niektóre źródła twierdziły, że w momencie jak to się stało, Martin był mocno chory i ledwo kontaktował. Oni wiedzieli swoje i już.
Na początku również Charlie się zirytowała gdy to przyjechał do niej Ben aby upewnić się, że na pewno Martin jej nie zdradził. Zjechała go z góry na dół i dopiero wtedy uwierzył w ich wersję. Może i uwielbiał Martina ale musiał mieć pewność. W końcu ludzie robili różne świństwa, nawet jeżeli nie spodziewano się tego po nich.
Charlie jeździła czasami do pałacu ale Martin nie chciał w ogóle o tym słyszeć. Bał się prasy i nie chciał aby go widziano. Rozumiała to, on też wiedział, że takim zachowaniem wcale im nie pomagał ale nie był w stanie zrobić nic innego.
Dzisiaj jednak miał wielki problem aby cokolwiek ze sobą zrobić. Charlie obserwowała męża i sądziła, że będzie miał zawał.
- Mogę sama tam pójść. - zaproponowała chyba po raz setny ale ten pokręcił głową.
CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...