113.

28 3 0
                                    

W prasie oczywiście był tylko jeden temat. Tajemnicza wizyta ginekolog królowej, w środku nocy.

Martin załatwił to szybko z Paulem, który wydał proste oświadczenie, w którym wyjaśnił, że to był tylko fałszywy alarm ale woleli mieć pewność, że dla królowej i dzieci nie było. To tyle. Nie musieli się tłumaczyć.

Charlie jednak zaczęła się męczyć jeszcze gorzej niż wcześniej. Skurcze były nieregularne, ale jak uderzały to aż zginały ją w pół. Aż nie mogła uwierzyć, że jeszcze nie rodziła. Również nie mogła uwierzyć, że dała się wkopać w taki syf.

-  I tak mi to spłynie. - jęknęła Charlie, widząc jak próbowano nałożyć jej makijaż. Byli już w pałacu, dzieci zabrali ze sobą ale były z Maggie. Dzisiaj wypadał dzień korony i jak trzeba było pamiętać, małżeństwo miało okropne wspomnienia z nim związane. 

- Musi królowa mieć trochę makijażu. Trzeba zakryć rumieniec i sińce pod oczami. - odparł jej makijażysta.

- Jest trzydzieści stopni a ona jest w ciąży. Jak ma inaczej wyglądać?- wtrącił się Martin, nie rozumiejąc ich.

- Zaklepcie tylko sińce pod oczami, zostawcie resztę. - zadecydował Cary który był z nimi obecny. Makijażysta niechętnie się na to zgodził. Nie podobał mu się efekt jego pracy ale co mógł zrobić innego? Skoro królowa chciała wyjść czerwona jak pomidor, to jej decyzja.

Martin był już gotów i musiał tylko zarzucić na siebie marynarkę, nie zważając na fakt, że na dworze panował upał. Dobijało go nieco, że przylizano mu włosy ale trudno. Mógł to przeżyć, jakoś. Zerknął na żonę która właśnie się skrzywiła, czując kolejny skurcz.

- Mam już dosyć. - jęknęła i spojrzała na męża. Była zmęczona, nie mogła spać a te upały nie pomagały.

- Wiem kochanie ale to już końcówka. Daję ci góra tydzień a urodzisz. - odparł, próbując ją pocieszyć. Ta uśmiechnęła się blado.

- Dawno nie widziałam cię w garniturze. Podobasz mi się. - powiedziała zgodnie z prawdą. Martin miał wrażenie, że się z niego nabijała.

- Przestań. Robię się stary a prasie zauważono, że zaczynam siwieć. - mruknął. Charlie wywróciła oczami i podeszła do niego.

- Masz ledwie czterdzieści dwa lata. To nie jest zły wynik.

- Ale robię się siwy.

Charlie wzruszyła ramionami. Widziała oczywiście, że przy skroniach pojawiało się więcej siwych włosków ale co z tego?

- Mi to akurat cholernie się podoba. - odparła a ten wywrócił oczami.

- Hormony rzucają ci się na mózg. - mruknął i oberwał palcem między żebra.

- Urodzę ale ty nadal będziesz mi się podobał. A teraz, wsadzisz wielorybowi buty na nogi?- spytała i usiadła ciężko w fotelu. Nie zamierzała zakładać sukienki i tylko dostała czarne getry, do tego długą i błękitną koszulę która miała delikatny pasek pod piersiami aby jakoś to wyglądało. Nie była tego fanką a zwłaszcza stanika który musiała mieć ale trudno. Nie mogła nic z tym zrobić.
Martin wsunął jej na nogi oksfordy i zawiązał lekko.

- Nie za mocno?

- Kochanie, dla mnie nawet kapeć jest za ciasny. - odparła i wstała z jego pomocą. Również nie podobało jej się, że pomimo upału i nie posiadania okresu od dziewięciu miesięcy, musiała wkleić w majtki podpaskę. Nie mogła sobie pozwolić na wpadkę.

- Jesteście gotowi?- spytał Cary i miał ochotę trzepnąć ich w łby, gdy usłyszał.

- Nie.

Jednak bez marudzenia poszli za nim na wielki taras, na którym to mieli pokazać się dla ludzi oraz prasy. Widzieli swoją rodzinę która to już była gotowa do wyjścia. Pomimo, że Emma straciła wszelkie tytuły, nadal była częścią tej walniętej rodziny i również była obecna. O dziwo, rozmawiała ze swoim byłym mężem, na którego obecność nalegała Charlie. Chciała odzyskać brata, chociaż w małej części. Sądziła również, że powinni pokazać się razem na ważnym wydarzeniu aby opinia publiczna przestała go po prostu nienawidzić.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz