"Czy ktoś taki może rządzić krajem?
Widać dokładnie, że z naszą królową dzieje się coś naprawdę niedobrego. My rozumiemy wszystko. Wiemy, że śmierć synka najpewniej ją zniszczyła, później próba samobójcza gdy wszystko ją przytłoczyło, jednak czemu ona nadal rządzi? Czy nie lepiej by było gdyby przekazała władzę dla brata? W końcu książę Max pełni funkcję, głowy państwa wyjątkowo często..
Wystarczy tylko spojrzeć na naszą parę królewską. Nawet podczas zabawy z córką widać, że królowa jest wycofana. Widząc jak mała księżniczka Alexandra wyciąga rączki do mamy a ta ją ignoruje, aż pęka serce. Czyżby jej depresja poporodowa ciągnęła się tyle czasu?.."Martin czytał kolejny artykuł w tym wydźwięku i miał dosyć. Nie tego, że wariatka jest na tronie, to już ignorował. Dobijał do fakt, że nawet obcy ludzie widzieli jak odtrącała własne dziecko.
Zauważył jednak, że nawet jej przeciwnicy przestali ją atakować, aż tak mocno. Stawali po jej stronie i nawet zaczęli krytykować Kevina, który to ciągle komentował ich życie. Jednak nikt nie zwracał na niego uwagi twierdząc, że jest starym idiotą który zazdrości dla małego dziecka.Mężczyzna westchnął i wziął mleko aby wreszcie zalać swoje płatki gdy to zamarł. Po raz pierwszy od porodu, Charlie dołączyła do niego. Usiadła na swoim miejscu i rozejrzała się po stole.
- Mam sobie pójść?- spytała widząc jego spojrzenie. Martin, gdy minął pierwszy szok, Pokręcił głową.
- Co ty robisz?
- Szukam śniadania. Chris? Mogłabym dostać dużego omleta ze szczypiorkiem i do tego bekon?- spytała służącego, będącego jak zwykle z nimi. Było to dla niego tak dziwne, że w pierwszym momencie nie wiedział co w ogóle zrobić. Zaraz jednak uśmiechnął się i skinął głową.
- Oczywiście. - odparł i zniknął. Martin obserwował żonę jakby przy stole siedział co najmniej kosmita.
- Nie patrz się tak. Brzuch mnie boli z głodu to przyszłam. - powiedziała na swoje usprawiedliwienie i spojrzała na gazety.
Martin próbował je przed nią schować ale było za późno. Charlie zaczęła czytać ze zmarszczonym nosem. Mężczyzna nie wiedział czy to coś zmieni czy tylko jeszcze bardziej ją zniszczy. Nie mógł jednak nic zrobić.- Martin?- zaczęła wreszcie gdy dostała swoje śniadanie pod nos.
- Tak?
- Czy jeżeli jakoś to skomentuję, będzie to złe?- spytała niepewnie.
- Co chcesz zrobić?- zapytał, nie wiedząc do czego nawiązywała. Czy chodziło jej o wariatkę na tronie czy o to, że była beznadziejną matką.
- Powiedzieć tym debilom, że nie widzę ufoludków tylko mam gorszy okres, że nadal jestem w pełni władz umysłowych. - wyjaśniła a ten musiał się nad tym zastanowić. Też mu się nie podobało, że próbowano zrobić z niej wariatkę tylko nie był pewien czy taki bezpośredni atak był dobry jednak na pewno nie mogło jej pomóc siedzenie po cichu.
- Ogłoszenie pałacowe?- zaproponował ale ta pokręciła głową jako, że buzię miała pełną jedzenia.
- Nie. Zrobię to sama. Powiesz mi tylko czy to co napiszę, się nada. Chyba, że chcesz sam to napisać. - powiedziała nieco niepewnie. Zauważył, że straciła cały zapał i to mu się nie spodobało.
- Nie kochanie, ty to zrobisz a ja sprawdzę. Tak będzie lepiej. - odparł i uśmiechnął się do niej blado.
Ta, jak nie ona, wyciągnęła się do niego, cmoknęła go w policzek i wróciła do siebie. Jednak Martin poczuł gulę w gardle widząc, że nie zrobiła tego bo musiała, bo wydawało jej się to słuszne ale ponieważ sama tego chciała.
Przez moment miał swoją Charlie.
CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...