Martin obudził się i uśmiechnął widząc Charlie obok.
Spała nadal, rozwalona na plecach i z uchylonymi ustami przez co cichutko pochrapywała. Swoim zwyczajem przykryła się nieco zbyt mocno bo teraz miała rumieniec na twarzy.Nie mógł jednak uwierzyć w jedno. Że była w ciąży. Wydawało mu się to nierealne jednak dzisiejsza wizyta Osbourne miała to wszystko potwierdzić. Miał jednak nadzieję, że tym razem strzelił normalnie bo sądził, że jeżeli będą to bliźnięta, nie dadzą rady. Nie tyle co fizycznie ale psychicznie. W końcu ostatnia taka ciąża skończyła się tragicznie. Zjechał ręką na jej brzuch i zaczął go lekko gładzić.
Był szczęśliwy ale coś mu przestawało pasować. Czuł jakiś dziwny zapach. Na początku nie mógł go z niczym skojarzyć. Co miało tak metaliczny zapach?
Zaraz to do niego dotarło i zamarł. Odsunął energicznie kołdrę i miał ochotę wyć. Wszystko do niego wracało.
- Charlie? Charlie, obudź się!- powiedział spanikowany i zaczął nią mocno potrząsać. Ta coś wymamrotała ale uchyliła oczy.
- Co?- Mruknęła zaspana jednak szybko się rozbudziła widząc łzy w jego oczach.
- Musimy jechać do szpitala. - jęknął a ta usiadła. Zaraz zobaczyła to co on. Jej całe spodenki były we krwi, tak samo jak i prześcieradło.
- Nie. To się nie dzieje znowu. - wymamrotała żałośnie. Była jednak zbyt wystraszona aby płakać.
- Siedź, nie ruszaj się. Zajmę się wszystkim. - zadecydował szybko. Wyleciał z łóżka, dziękując w duchu, że po wczorajszym jego nogi wróciły do normy. Wpadł do garderoby, znalazł jej majtki i getry, z łazienki zabrał podpaski i podał jej to wszystko.
Ta, ledwo kontaktując, zaczęła się przebierać. Martin wciągnął normalne spodnie na tyłek i buty, po czym poszedł do niej z adidasami które bez słowa wcisnął jej na nogi.
- Co z Alex? Zaraz się obudzi. - spytała cicho. Mężczyzna w tym wszystkim zapomniał o córce. Spojrzał na nią spanikowany.
- Ja.. Chris. Niech zostanie z nią przez chwilę i zadzwoni do Edith. Muszą to jakoś ogarnąć. - odparł. Charlie normalnie by się kłóciła zrzucenie tego na przyjaciółkę, która to ledwo dawała radę ze swoimi dzieciakami ale teraz nie miała na to siły. Również i o tym zapomniała. Edith wydała się najlepszą opcją i tyle.
Martin wcisnął jej torebkę w której miała wszystko czego mogła potrzebować i chwycił ją na ręce. Nie chciał aby szła. Bał się, że przez to jeszcze jej się pogorszy. Ona nie protestowała i tylko pozwoliła mu robić z sobą co tylko chciał.
Byli świadomi, że było tu pełno prasy ale na ten moment to nie miało znaczenia. Wsadził ją tylko do samochodu i wyjechał bez słowa.
Charlie poleciały pierwsze łzy.
- To się znowu dzieje. - jęknęła żałośnie i objęła brzuch rękoma. Wszystko z Glasgow do niej wróciło. Była przerażona.
Martin zerknął na nią.- Nic ci nie będzie, zajmą się tobą. - odparł jednak na pewno słyszała niepewność w jego głosie. Widział w końcu ile było tej krwi. Zastanawiał się tylko jak długo krwawiła. Czy to był moment czy kilka godzin. Był wystraszony. Bał się o nią znacznie bardziej niż o dziecko. Ono nie znaczyło zbyt wiele, dopiero się o nim dowiedzieli. Ona była najważniejsza.
- Chcę Jane. - jęknęła Charlie. Martin westchnął i nie wiedział co zrobić. Widział również, że ktoś się do niego dobijał.
- Zadzwoń do niej. Zaraz i tak powinna do nas jechać. - zadecydował i wręczył jej telefon.
CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...