- Wiesz, że sam mogę to zrobić, tak?- spytał Martin który obserwował uważnie żonę. Ta była tak skupiona, że aż wystawiła język. Siedziała na jego kolanach i goliła go.
- Wiem. Ale to lubię.- odparła i nieco przekręciła jego głowę aby go nie zaciąć.
- Dziwnie to brzmi w ustach kogoś, kto nogi goli tylko na ważne okazje. - mruknął bez zastanowienia i zaraz syknął gdy ta szczypnęła go w ramię.
- Jesteś okropny.
- A ty jesteś moim włochatym hobbitem. - podsumował i wyszczerzył się głupio. Charlie parsknęła śmiechem.
Odkąd ustalili, że po powrocie rozstaną się na kilka dni, coś zaczęło się poprawiać między nimi. Nadal to nie było to ale było lepiej. Martin również już wyzdrowiał, tylko był ciągle słaby i bał się jeść coś cięższego aby nie rozwścieczyć swojego żołądka. Kobieta zauważyła, że przez te blisko dwa tygodnie jak chorował, schudł sporo. Zapadł się na policzkach i znowu widziała jego żebra. Jednak to nie było ważne. Zamierzała zadbać aby szybko to nadrobił.
- Mama patrz!- usłyszeli pisk córki oraz Maggie, która to prosiła ją aby wróciła do niej. Jednak było za późno. Alex wleciała do łazienki, nadal w swojej piżamce. W rączce trzymała jakąś książeczkę i była wyraźnie podekscytowana. Opiekunka nieco się zmieszała widząc parę królewską. Obydwoje byli w mocniej rozbiórce a Martin siedział jedynie w bokserkach. Maggie jednak zawiesiła wzrok na królowej. To ona była w jej typie a gdy zauważyła jak piersi odznaczały się pod jej cienkim topem, aż ciepło jej się zrobiło.
- Proszę mi wybaczyć, uciekła mi. - zaczęła niepewnie. Charlie machnęła na to ręką.
- Nic nie szkodzi. Zajmiemy się nią już. - odparła tylko a opiekunka zostawiła ich samych. Nadal nie mogła się przyzwyczaić, że oni byli normalni a nie tak jak nadęte, bogate bufony u których pracowała wcześniej.
- Patrzcie!- zapiszczała Alex i podeszła do nich. Dopiero teraz dotarło do nich, że w rączce miała kolorowankę.
- Co tam masz?- spytała Charlie a mała dumnie pokazała swoje dzieło. Była malutka ale wyjątkowo dobrze poradziła sobie z liniami. Oczywiście jak na swój wiek. Zauważyli, że nie zabazgrała wszystkiego bezmyślnie ale starała się aby to miało ręce i nogi. Jej żabka może i była różowa z zielonymi oczami ale całkiem dobrze jej to wyszło.
- Brawo kochanie. Spodobały ci się kolorowanki?- zapytał z kolei Martin. Alex kiwnęła główką.
- Tak! Fajne!
- Może zajedziemy po drodze do sklepu? Wybierzesz sobie jeszcze jedną?- zaproponowała Charlie a mała zrobiła wielkie oczy.
- Tak! Tak!
- Charlie..
- Proszę cię Martin. To chyba nic złego?- spytała nieco niepewnie, widząc, że nie był do końca zadowolony. Oczywiście chciał aby jego córce niczego nie brakowało, tylko nie sądził by dawanie jej wszystkiego na najmniejsze jej skinienie, było czymś dobrym.
- Nie, to nie to. - odparł i uśmiechnął się słysząc córkę.
- Mama mnie goli. Pozbywa się włosów z mojej brody. - wyjaśnił a Alex patrzyła na niego dziwnie.
- Chcesz popatrzeć?- zapytał, przypominając sobie, że jego Chloe lubiła to robić a z wiekiem pozwalał jej mazać siebie pianką.
Alex kiwnęła główką i z fascynacją oglądała jak mama zajmowała się tatą. Nie do końca wiedziała co robili ale jej się to podobało. Cieszyła się, że jej rodzice nie krzyczeli na siebie i chyba lubili się na nowo.
CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...