90.

43 2 1
                                    

Charlie po śniadaniu, usnęła wtulona w męża, po tym jak zmęczyła się płaczem.  Była ciągle głodna i czuła się z tym okropnie, gdzie to jej mąż i tak oddał jej połowę swojej porcji. Miała ochotę wbić sobie paznokcie w ten bezużyteczny brzuch, jednak szybko o tym zapomniała gdy poczuła ruchy swoich dzieci. Nie mogła ich skrzywdzić. Nie tak.

Martin był przeraźliwie zmęczony i pomimo, że obiecał, że będzie przy niej siedział, usnął. Nie mógł przecież czuwać przy niej w nieskończoność.

Sami nie wiedzieli ile spali jednak zostali dosyć brutalnie obudzeni. A w sumie to Martin został tak obudzony, bo oberwał wyjątkowo mocno w ramię, aż się zerwał do pozycji siedzącej. Charlie otworzyła oczy przez męża, który to wbił jej kolano w plecy. Martin był zdezorientowany ale w momencie gdy zobaczył przed sobą Axela, przyciągnął żonę do siebie. Nie miał pojęcia co tamtemu odwali.

- No i czego się gapisz? - warknął na króla, gdy zobaczył jego wzrok. Jakoś nigdy nie mógł zrozumieć czemu ludzie rozczulali się nad nim. Według niego, miał zbyt wielki łeb w porównaniu do reszty ciała a te jego wielkie oczy, irytowały jak jasna cholera.

Martin nie opowiedział i skupił się na żonie, która nie wiedziała co ze sobą zrobić. Wyciągnęła tylko rękę do męża aby pomógł jej usiąść.

- Co się dzieje?- spytała zaniepokojona i stęknęła gdy wsunęła rękę pod brzuch.  Bolało ją dzisiaj wyjątkowo mocno, bo widocznie jej potworek postanowił się tak ułożyć aby ją naciskać.

- Wstawaj i idziemy.- zarządził rudy i kopnął w stronę królowej jej kapcie, z których to Martin się śmiał, że woli je w torebce. Jednak od czasu ich porwania, doceniał naturę chomika żony.

- Ona nigdzie nie pójdzie.  - powiedział stanowczo Martin. Axel prychnął.

- A co ty mi możesz zrobić? Musisz w końcu zrozumieć, że żyjesz, jeszcze, dzięki niej. Jesteś nam do niczego nie potrzebny. - warknął w król zamilkł. Nie dlatego, że powiedział że najzwyczajniej w świecie by go zabił gdyby nie Charlie. Zamilkł dla żony, która nie dałaby rady bez niego. Nie, gdyby straciła go w taki sposób.

Charlie oczy zaszły łzami.

- Ale po co?- spytała cicho.

- Nie powiem. Chodź. - mruknął i wyciągnął do niej rękę. Ta wyjątkowo niepewnie ją chwyciła a ten postawił ją na nogi. Martin od razu znalazł się przy niej i zobaczył jak miała problem aby w ogóle wsunąć stopy w kapcie. Pomógł jej i z tym, jak dla małego dziecka.

- Nie waż się ruszyć stąd bo zwalę ją ze schodów. Z tym brzuchem bez problemu poleci. - zagroził, widząc jak król próbował iść za nimi.

Charlie spojrzała na męża i pokręciła głową. Miał nic nie robić.

On i bez tego przykleił się ściany, żeby tylko nic się jej nie stało. To też odsunął się i patrzył jak ich porywacz wyprowadzał jego żonę a on nie mógł nic z tym zrobić.
Bał się, że to będzie ostatni raz jak ją widział. Tego by nie przeżył.

.

Królowa zaczęła panikować w momencie, gdy drzwi się zamknęły i straciła męża z oczu.

Została sama z Axelem który zaczął ją gdzieś prowadzić. Minęli jeszcze trzech mężczyzn i jedną kobietę ale nikt nic nie powiedział. Rozglądała się na wszystkie strony ale nie mogła nic więcej. Dreptała przy rudym, który trzymał ją w pasie. Miała ochotę odgryźć mu tą rękę ale nic takiego nie zrobiła, nie mogła. Bała się co ją czekało.

Weszli na piętro, do pokoju który zamknął za nimi na klucz. Zobaczył, że ta zaczęła się trząść i wcisnęła się w ścianę tuż przy szafce.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz