Sielanka w domu pary królewskiej, nie trwała długo.
Po śniadaniu Timothy chcąc odciążyć rodziców, zabrał Alex i Joy. Ci postanowili złapać trochę snu ale to im się nie udało. Charlie dorwała się do telefonu i artykułów jakie powstały na jej temat. Była wściekła i zrozpaczona. Widziała wszędzie masę zdjęć jak i nawet nagrać z ich wyjścia ze szpitala. Nie skupiano się na nich jednak, ani na dzieciach lecz na samej królowej.
".. Jak królowej nie jest wstyd, pokazać się w takim stanie? Rozumiemy wiele. Wiemy, że dopiero co urodziła ale nie pokazuje się publicznie czegoś tak okropnego. W tym momencie widzimy również, że nie przytyła tylko przez ciążę ale i ogólnie. Wystarczy spojrzeć ma te wielki policzki, wręcz podwójny podbródek. A ten brzuch? W momencie jak tylko podwiało jej koszulkę, widać było, że jest wielki, trzęsący się i pełen blizn. Żadna normalna kobieta by czegoś takiego nie pokazała. Czyżby królowej nikt nie wspomniał, że istnieje coś takiego jak bielizna wyszczuplająca? Bo my sądzimy, że by jej się przydała i to wyjątkowo mocno!.. "
- Kochanie.. - zaczął cicho Martin ale Charlie go nie słyszała. Miała łzy w oczach a ręce zaczęły jej się trząść.
Wyciągnął do niej rękę ale ta odleciała od niego jak oparzona. Wyleciała z łóżka, chwyciła poduszkę i próbowała jakoś zakryć ten przeklęty brzuch. Zaraz jednak miała problem ze swoją twarzą, policzkami i już nie wiedziała co robić. Wybuchnęła płaczem.
Martin wyszedł do niej i po prostu siłą zabrał jej poduszkę. Charlie wyła jednak dalej. Czuła, że od tego jeszcze bardziej bolało ją w brzuchu ale nie mogła nic na to poradzić. Królował próbował ją do siebie przyciągnąć ale bezskutecznie. Wyrywała się i raz prawie, że oberwał w głowę. Jakby tego było mało, królowa usłyszała płacz swoich trojaczków, co tylko spowodowało jedno. Spojrzała na swoją koszulkę i widziała na niej mokre plamy. Zaczęła przeciekać.
- Charlie, uspokój się!- wrzasnął na nią widząc, że ta ledwo oddychała, nie mogła złapać powietrza. Zrobiła wielkie oczy, na moment przestała, po czym wpadła mu w ramiona i ryczała dalej. Martin westchnął i objął ją mocno. Przynajmniej to mieli za sobą. Chciała go przy sobie i to był jeden mały plus. Również nieco lepiej oddychała chociaż jej atak nie przechodził. Z żalem zauważył, że to nie był tylko wybuch. Miała atak, który nie pojawiał się u niej od bardzo dawna.
- Już kochanie, nie masz co płakać przez tych kretynów. Oni nic nie wiedzą. - mówił do niej łagodnie i gładził ją po plecach. Ta jednak nie potrafiła mu uwierzyć.
- Mają rację, jestem okropna. - wysmarkała i podniosła na niego zaryczaną twarz. Martin nie był ślepy pomimo okularów na nosie. Wiedział, że przytyła i to więcej niż w pierwszej ciąży ale co z tego? Nie oczekiwał, że raptownie to zrzuci w ciągu ledwie kilku dni po porodzie. Nie oczekiwał, że w ogóle to zrzuci. Dla niego to było bez różnicy. Wiedział jednak, że jego żona nie pogodzić się z tym tak łatwo.
- Nie mają za grosz racji. Czy naprawdę sądzisz, że zrobiłaś coś złego? Wyglądając tak dwa dni po porodzie?- zapytał a ta pokręciła głową.
- Mówiłeś, że to nic złego. - wymamrotała a Martin uśmiechnął się lekko.
- Bo to nie jest nic złego. Musisz przestać się skupiać na tych okropnych artykułach a czytać komentarze pod nimi. Tam prawie nikt się z tym nie zgadza. - wyjaśnił a ta już tylko ciągała nosem. Wpatrywała się jednak w niego i mu wierzyła. Martin jej nie okłamywał, nie tak. Zaraz się wzdrygnęła i spojrzała na swoje piersi.
- Bolą mnie. - Mruknęła. Nie chciała jednak iść i karmić dzieci. To było ostatnie na co miała ochotę.
- Usiądź, przyniosę ci pompkę. - odparł, cmoknął ją w czubek głowy i poszedł. Królowa zajęła miejsce i zrzuciła z siebie koszulkę. Patrzyła na swój brzuch który robił się nieco miękki. Nie opadał jej za bardzo w dół. Zrobił się mniejszy, to na pewno, ale nadal był spory. Próbowała złapać skórę na nim ale to jej się nie udało. Syknęła tylko gdy za mocno się uszczypnęła. Miała tylko nadzieję, że to zwiastowało brak obwisłej skóry, a przynajmniej jedynie jej małą ilość.
CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...